3 Czas na zmiany

7 0 0
                                    

Od wczoraj, czyli naszego pierwszego pocałunku nie widziałam się z Viktorem. Za miesiąc nasz ślub a ja dalej nie mogę uwierzyć, że nasi rodzice nas z sobą złączyli, mamy do diabła średniowiecze czy o co chodzi?
Jedynym plusem tutaj jest to iż nie trafiłam do Vincenta, starszy dwa lata od swojego brata, zrezygnował pięć lat temu z przejęcia władzy w biznesie prowadzonym od pokoleń przez ich rodzinę, rodzice nie chcieli oddać mnie jemu gdy jeszcze był pierwszy do władzy, Vincent jest oschły, nie wykazuje uczuć, mogłabym go nazwać maszyną do zabijania, pomimo że tak naprawdę go nie znam, widuję go sporadycznie, a to że jestem u Clarissy często jest normalne, może nie przez ostatni czas gdy ślub zbliża się coraz bardziej, również różnica wieku między nami była dość sporym aspektem dotyczącym decyzji co do ślubu.

-możesz wyluzować? Zaraz obgryziesz wszystkie paznokcie, a masz mieć je ładne na ślub - narzeka Clarissa, a ja przewracam oczami.

-wiesz, że nie obgryzam paznokci od piątej klasy

-ale wyglądasz jakbyś zaraz miała to zrobić

-nie stresowała byś się swoim ślubem? - pytam.

-pewnie tak, ale nie dajmy się zwariować, laska zdałaś studia

-praca licencjacka przy tym to było nic - na te słowa dziewczyna się śmieje.

-ślub jest za miesiąc laska, naprawdę opanuj emocje, mówię ci to jako twoja przyjaciółka

-nie chce myśleć o ślubie, ale nie umiem, poprostu o tym myślę, to ma się zadziać w tak bliskiej przyszłości, gdy myślę o tym że to z Viktorem, twój brat jest genialny ale nie dla mnie

-daj mu szanse Clear, może się pozytywnie zaskoczysz

-mam nadzieję

-dziś o ciebie walczy - zagaduje znowu dziewczyna gdy chwila ciszy staje się uporczywa.

-co takiego? - dziwię się.

-dziś ma taki jakby egzamin czy jest wogóle godny posady i twojej ręki Clear, jesteś tylko trochę młodsza a tego nie znałaś?

-nie, co musi zrobić żeby być - nie dokańczam bo zdaję sobie sprawę z tego jak okrutne musi wykonać zapewne zadania, jeśli będzie musiał kogoś zabić.

-różnie, ale chyba lepiej żebyś porozmawiała o tym z nim jutro, jeśli będzie miał siłę

Całą noc zamartwiałam się o Viktora, bałam się jak mu poszło, gdy tylko nastał ranek odrazu po ubraniu się wprawowałam do kuchni.

-mogę się z nim zobaczyć? - pytam rodziców, matka z zaskoczoną miną siedzi przy stole, a ojciec chodzi wokół niego.

-od kiedy cię tak właściwie obchodzi córeczko? - marszczę brwi, to ona zawsze jak i ojciec wmawiali mi jaki jest on dla mnie idealny.

-wczoraj dowiedziałam się o jakimś egzaminie, nie będę komentować tego jak głupie to jest ale pozwólcie mi się z nim zobaczyć - mówię dalej, ale widzę nie tęgie miny, na co sama taką robię.

-jest ranny?! - pytam odrazu i mam ochotę wyskoczyć z domu by do niego jechać, może nie łączy nas miłość ale gdy znam go tyle lat, gdy tyle razem już przeszliśmy.

-nie, wszystko jest w porządku, spotkasz się z nim gdy będzie miał czas

Tego czasu nie miał przez cały tydzień.
Czułam się jakbym była odrzucana przez niego, jakbym nie była go warta, a chyba zaczynałam powoli oswajać się z myślą o małżeństwie z nim.

Gdy chciałam jechać do Clarissy byłam spływana, za każdym razem to ona przyjeżdżała do mnie, ale nie mówiła nic na temat swojego brata, wczoraj wydawała mi się jakby coś ukrywała, jakby chciała mnie ostrzec, ale nie wiem przed czym.
Dziś znowu czekam na dziewczynę, bawię się rąbkiem koszulki, jakby mając nadzieję że może wreszcie pozwolą mi spotkać się z Viktorem, nie sądziłam że aż tak mi na nim zależy.

-cześć Clar - odzywam się trochę bardziej entuzjastycznie. Dziewczyna się uśmiecha ale odrazu próbuje zamknąć drzwi, w czym przeszkadza jej moja matka.

-na dole jest więcej przekąsek, Clarissa zostań na noc, Clear wspominała że chcecie obejrzeć jakieś filmy, nie będziesz wracała nocą do domu - dziewczyna kiwa głową i przejmuje tace z przekąskami dziękując. Uśmiech nie schodzi jej z twarzy, zamyka drzwi i odstawia tace na biurko, po czym podchodzi cicho do drzwi jakby przysłuchując się czy ktoś nas nie podsłuchuje.
Daje mi znać palcem że ktoś za nimi jest, a ja marszczę brwi ale daje jej znać że rozumiem.

-to co oglądamy? - pyta mnie, a ja próbuję wymyślić co mam powiedzieć.

-mówiłam ci wczoraj, już włączyłam, chodź - nawiązuje jednocześnie do rozmowy gdzie dalej pytałam dziewczynę wczoraj o jej brata.

-Clear chcę żebyś była szczęśliwa - słyszę jej szept gdy już siada.

-zaprowadzisz mnie do Viktora? - pytam odrazu, jakby to właśnie on dawał mi najwięcej szczęścia w tym złym świecie, słyszę jak przełyka ślinę.

-musisz uciekać Clear, to jedyna opcja żebyś uwolniła się od tego - nie rozumiem jej słów, nie rozumiem jej zdań, nie rozumiem czemu mi to mówi, jeśli przez tyle lat wspierała mnie i mówiła o zaletach swojego brata.

-co ty mówisz? Clarissa, przecież

-uwolnić się od Vincenta - nagle zapiera mi dech w piersiach. Otwieram usta, a moja przyjaciółka chyba rozumie to jako iż nie rozumiem o co jej chodzi.

-to on zostanie twoim mężem Clear - z tym zdaniem próbuję złapać oddech.

-co się stało? - pytam odrazu choć czuję dalej duszność.

-Viktor nie zdał egzaminu, nie jest godzien

-nie musi być godzien by ze mną być, to ja o tym decyduje czy jest czy nie - choć jednocześnie zaprzeczam wszystkiemu, bo to nie ja go wybrałam.

-nie jest godzien przejąć stanowiska - to jest coś czego zapewne nie da się odkręcić, boss musi mieć szacunek i poparcie innych, w tym swojego ojca, a jeśli Viktor nie zdał, to zostałam przeznaczona Vincentowi.
Nabieram powietrza w płuca, a przynajmniej staram się to zrobić, nie zauważyłam że od kilku minut chodzę po pokoju niespokojnie, opieram się o toaletkę i próbuje uspokoić jakkolwiek, słyszę Clarisse ale jej słowa do mnie nie docierają, jakbym słyszała ją przez mgłę, czuję dotyk na ramieniu i widzę ciemne włosy gdy odwraca mnie w jej stronę, nagle krzyk i szybkie tempo po schodach.

-Vincent - szepczę.

Czemu tu jesteś? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz