3.

73 7 0
                                    

Przyjechałem z Lev'em do mnie, jego tata nas podwiózł, wszedłem z nim do domu od razu przy drzwiach stał Tata , mama i Kuroo

- czy ty chcesz bym osiwiała ze stresu?- złapała mnie z policzki - masz szczęście, że Lev do mnie zadzwonił.- spojrzał na nią, później na Lev 'a . - oh jest i on- złapała go za ręce- dziękuję za opiekę nad tym niedobrym kotem- aha.

- mamo. Możemy porozmawiać...sami...- od razu tata Kuroo zabrał Go i Lev'a do salonu, a ja podszedłem z mamą do ogrodu - mamo... Zrobiłem chyba coś głupiego... - od razu mnie przytuliła

- Skarbie co się dzieje?- poprawiła moje włosy - widzę, że to nie twoje ubrania...czy ty i Lev to coś więcej?- zapytała, a ja zamarszyłem brwi- no co tylko pytam...

- ja go chyba oznaczyłem...- powiedziałem a ona otworzyła szeroko oczy, no tak jest Betą może być zdziwiona takim obrotem spraw

- oh... słyszałam o takich przypadkach, ale nie wiedziałam, że to nadal się zdarza ... Kochanie nie martw się, nie jestem zła- ja się nie boję, że ona jest zła... martwię się, że skazałem go na siebie.

- ... Mogę jechać do niego na jakiś czas? Proszę...nie zrobię nic głupiego... więcej nie zrobię - powiedział, a ona pocałowała mnie w czoło

- no dobra... nie mam przecież szans odrywać cię od osoby którą kochasz.- ja go nie kocham. Ja go nienawidzę za to, że mnie uratował- tylko nie mów tacie o oznaczeniu bo zaraz zrobi wam lekcję o pszółkach i kwiatach - zaśmiała się i wróciliśmy do środka. Spojrzałem na kanapę. Tata i Kuroo siedzieli na niej z kapciami w ręku, a Lev na kolanach był na podłodze. Stanąłem przed nim.
Spojrzałem na nich

- co wy wyprawiacie?- zamarszyłem brwi-Lev wstań. Do pokoju już.- od razu wstał, ruszyłem z nim do mojego pokoju. A mama teraz siedziała na kanapie,a oni na podłodze... uwielbiam ją.
Spojrzałem na szarowłosego, jego ślad na szyi wygląda naprawdę źle...
To zapewne jak ja. A chociaż tak się czuję, jak wrak.- Chcesz mnie pilnować prawda?- zapytałem, a on przytaknął- pójdę z tobą do ciebie...ale naprawdę nie możesz powiedzieć Kuroo i Akaashiemu o tym co chciałem zrobić.- powiedziałem, a drzwi do pokoju w tym momencie wlazł Kuroo...

- co chciałeś zrobić?- zapytał, a ja spanikowałem...Kuroo wbił wzrok we mnie, a później w Lev'a...- oh twoja szyja- od razu zaciągnął na siebie kaptur.

- nie wiem o czym mówisz senpai.- powiedział i odwrócił się plecami do niego.

- chciałem go przelecieć. Zadowolony? Teraz wyjdź - skłamałem, a Kuroo nas wyśmiał i wyszedł.- teraz mam ochotę jeszcze bardziej się zajebać- powiedziałem, a Lev uderzył mnie w głowę rękawem. O to chuj.

Rzuciłem w niego poduszką

- ej.- zamarszył brwi, powstrzymałem się od śmiechu tylko otworzyłem szafę, zacząłem się pakować

- nie gab się - warknąłem pakując bieliznę, wziąłem też swoje gry i Spojrzałem na niego- możemy iść - od razu zabrał mi torbę.
No pierdolne zaraz. naprawdę uważa, że jestem taki słaby, że sam nie dam rady?!

Wyszedłem zły z pokoju i usłyszałem znów mamę

- o jak słodko martwi się o ciebie i nosi twoja torbę- chwila...on się co?!
Spojrzałem na Lev'a marszcząc brwi... Nie ona się myli.
Pożegnałem się z nią i ruszyłem do niego, oczywiście nie może być pięknie, po drodze spotkałem Akaashiego i Bokuto

- o Kenma!!!Hey Hey Hey nie sam!- cycaty gigant spojrzał na mnie, od razu go spojrzałem na Akaashiego spojrzeniem numer 5 " zabierz te zwierzę,nie mam czasu muszę uciekać".
W odpowiedzi dostałem spojrzenie numer 8" moje zwierzę czy twoje" od razu posłałem mu spojrzeniem 4 " twoje."

- Bokuto San. Chodźmy Kenma się śpieszy, porozmawiamy na kamerce wieczorem - na szczęście zabrał Go. Lev spojrzał na mnie

- czy wy rozmawiacie spojrzeniami?- zapytał. Kurwa on nie jest taki głupi jak myślałem.

- pff każdy tak robi- powiedziałem idąc dalej

- nie każdy... Ja tak umiem tylko z Tobio- chwila z Tobio? Z Kageyamą? Kageyama jest omegą... Co ich łączy?

- z krukiem? - od razu przytaknął- nie wiedziałem, że jesteś z nim tak blisko.

- trudno nie być... Moi rodzice pomagali Miwie i Alisie go wychować, po śmieci ich dziadka Opieka nad nim padła na Miwe... Były bardzo młode, Alisa pomogła jej by Tobio nie trafił do domu dziecka - oh ...  w ten sposób.

- twoi rodzice są bardzo dobrzy... W sumie Alisa też...i ty trochę - powiedziałem to ostatnie prawie szeptem i przyspieszyłem, ale zapomniałem, że ten idiotą ma prawie dwa metry i chodzi szybciej niż ja.

koty •|LevKen|•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz