Wokół rozprzestrzeniała się patynowa łąka. Trawa błyszczała, jakby była mokra od rosy, ale w dotyku pozostawała sucha. Niebo przybrało fioletowy odcień, gwiazdy migotały tworząc nieznane konstelacje, a na przeciwległych krańcach wznosiły się dwa księżyce — jeden świecący się na złoto z purpurowym pierścieniem, był wiecznie malejący, a drugi mienił się na srebrno, będąc wiecznie rosnącym księżycem.
Hayden nie mógł obyć się wrażeniu, że to nie pierwszy raz jak się tu znajduje. Nie pomagał mu fakt, że niedaleko jego siedział Hyde, bawiący się trawą.
–Wiesz, jak ciężko jest się wkraść w twoje sny? – zapytał, nie odwracając wzroku od źdźbeł – Już straciłem nadzieję na kontakt z tobą, bo oczywiście, że twoi umysł ignoruje to, co mówię.
– Jaka szkoda – odparł sarkastycznie Jekyll – Muszę naprawdę dużo tracić.
Hyde przewrócił oczami. W jego rękach zaczął powstawać wianek z patynowej trawy i fioletowych kwiatów, których Hayden nie potrafił zidentyfikować.
– Nie potrafisz sobie nawet wyobrazić, co trafisz... A jak tam u Claire? Oj nie krzyw się, to nie jest podchwytliwe pytanie.
Siła wyższa sprawiała, że Hayden nieświadomie usiadł obok Hyde'a, obserwując, co robi.
– Nie mam pojęcia. Czemu miałoby mnie to obchodzić?
Wianek Hyde'a z chwili na chwilę coraz bardziej się powiększał, tworząc coś, co można by założyć na głowę. Jekyll nie był pewny skąd, ale w rękach Hyde'a zaczęły się pojawiać już nie tylko fioletowe kwiaty, ale i w kolorze brudnej czerwieni.
– Bo przykuła twoją uwagę. To nie jest pierwszy raz. Każda osoba, z która masz bliższy kontakt musi cię zainteresować, żebyś chciał z nią utrzymywać kontakt. Claire cię intryguje i nie wmówisz mi, że jest inaczej.
– Jest inaczej – mruknął – Nie chcę, żeby doszło do nieporozumień między nami. To tyle.
– Pewnie. – Hyde znikał głową, udając zrozumienie. – Jak mówisz... Co myślisz?
Hayden skierował wzrok na wianek.
– Widzę wianek zrobiony z kwiatów, które tu nie rosną. – Wskazał ręką wokół siebie.
W odpowiedzi Hyde skrzywił się i pomimo protestów Jekylla, założył go mu na głowę. Hayden automatycznie poprawił swoje włosy, próbując ściągnąć wianek, ale nie przyniosło to oczekiwanych skutków.
– Nie potrafisz się bawić... Ostatni raz, kiedy można to było nazwać zabawą, zrobiłeś sobie tatuaż. A nawet to było przemyślaną decyzją.
Hyde zdjął skórzaną ramoneskę, rzucając ją za sobie. Odsłonił tak bordowy tank top, a na lewym ramieniu dało się dostrzec kopię tatuażu, który miał Jekyll. Jedyną różnicą było to, że tusz Hyde'a dziwnie błyszczał w odcieniu czerwonych kwiatów.
– Definicją zabawy jest robienie spontanicznie tatuaży? – zapytał Hayden.
– Nigdy nie waż się robić spontanicznych tatuaży! – Podniesiony i agresywny ton głosu Hyde'a rozniósł się po polanie, przyprawiając Haydena o ciarki. Hyde to dostrzegł i wziął głęboki wdech. – To znaczy...
– Sam zacząłeś ten temat.
Jekyll obserwował, jak Hyde podniósł się z trawy.
– Nie przywykłem do rozmawiania z kimkolwiek. Zapomniałem, ile rzeczy nie jesteś świadomy... Za dużo myślisz na to – dodał cichszym głosem.
– Co masz na myśli? – Hayden podniósł się z ziemi, poprawiając wianek.
– Pewnego dnia się przekonasz.
Hyde pstryknął palcami, sprawiając, że świat pogrążył się w mroku. Hayden znowu poczuł, że spada w nicość.
CZYTASZ
O tym jak poznałem pana Hyde'a
Ficção GeralHayden Jekyll nigdy nie przepadał za podejmowaniem decyzji - do wzięcia udziału w szkolnym przedstawieniu niejako przymusiła go szkoła; do pójścia na medycynę namówiła go matka; a do Stanów wrócił ze względu na swojego przyjaciela. Nigdy też nie nar...