8. Prawda

300 7 0
                                    

Weszliśmy do restauracji i moi bracia zeczeli rozmawiać jak zawsze się nieodzywałam bo wolałam milczeć. Wszyscy zamuwili krewetki w sosie. Po zjedzeniu. Zaczeli gadać O ORGANIZACJI wtedy się czas zatrzymał śmkerć mafia organizacja nazwa mafi o było VAMS

V-Vincent

A-Adrien

M-Monet

S-Santan

TO ONI zabili mojom rodzine to oni wszystko zaplanowali nie nie

-Nie nie NIE!!!!!*H

Krzyknełam

-Malutka coś się dzieje?*W

-TO WY!!!!!*H

-co my??*D

-droga Hailie oco ci chodzi co my?? I przestań krzyczeć*V

Każdy się na mnie patrzył szybko wyrwałam kliczyki Tonego do motoru i uciekłam, musiałam jak najszybciej dotrzeć do willi przed nimi. Kiedy dotarlam pobieglam do biura Vincenta zaczelam pszeszukiwać dokumęty znalazlam to co szukałam. Było tam napisane:

Vincent Monet prosi o napad na Gabriele i Stefanie Monet z powodu odzyskania siostry.

Nie nie nie osoby kture tak kochałam odebrali mi sens życia wziełam broń do rękie bo usłyszałam wołanie mojego imienia. Płakałam tak bardzo że cała się trzensła. Wpadli wreszcie chłopaki staneli jak wryci gdy zobaczyli że trzymam pistolet przy swojej głowie niechcialam ich zabić chodź ich nienawidzilam.chciałam poprostu iść do mamy i babci ktuży zgineli przez tych samych ludzi z kturymi mieszkałam  w domu przez miesiąc.

-odłuż to *T

-malutka co jest*W

-hailie*S

-dziewczynko*D

-NIE*H

-Hailie w tej hwili*V

-a ty się zamknij bo ty ich zabiłeś!!!*H

-Kogo?*V

- Niedomyślasz się?! Mojom mamę i babcię!!!!*H

Zamurowało ich. Żucilam im papier pod nogi Will go wzioł i zaczoł czytać ja wtedy jeszcze bardziej zaczełma płakać

-JAK MOGLIŚCIE. I WY JESTEŚCIE MOIMI BRAĆMI?? NIENAWIDZĘ WAS NIENAWIDZĘ *H

Niemogłam już stać więc klękłam na podłodze mio btacia prubowali podejść ale wtedy zaczelam krzyczeć że się zabije i że ivh nienawidzę a w szczegulność Vincenta.

Nagle zrobiło mi się ciemno przed oczamj ale nie zemdlałam tylko przez chwilę nic niewidziałam. Oni to wykożystali i wyrwali mi broń. Ktoś mnie przytulał ale szybko się wyrwałam niechciałam się z nimi przytulać zaczełam krzyczeć  dusiłam się powietrzem i łzami kopałam w powietrze, machałam  rękami na wszystkie strony świata usłyszałma tylko słowo leki i nagle poczułam szczypanie w lewej ręce ktoś coś mi  wstrzyknoł i nagle urwał mi się film.

***********************

Obudziłam się w jakiejś sali ktura wyglądała na pokuj psychiatryczny było tylko łiszko i szafka otwożylam ją ale nic w niej niebyło podeszlam do drzwi ale były zamknięte. Czy oni mnie tu zamkneli. Zaczełam walić w te zasrane drzwi aż wkońcu usłyszalam głosy otwierających się drzwi. Stał tam Vincent bo kto kurwa inny. Nienawidziłam go jak tej całej organizacji. Chciałma już mu coś powiedzieć ale się powstrzymałam.

-Hailie ja przepraszam ale musiałem to zrobić

To już był cios poniżej pasa

-Musiałeś to zrobić musiałeś?!!!!*H

Podeszlam do niego i go spoliczkowałam widziałam gniew w jego oczach zaczełam go bić i kopać. Stał aż w końcu wzioł zamach i mnie z udzeżył w tważ  od razu spadlam na ziemie nabijając sobie kolejnych śiniaków. Niewieże muj najstarszy brat udeżył mnie stracił vierpliwość. Zaczełam pluć krwiom bolało bardzo. Widziałam w jego oczach strach tak w  jego zimnych ovzach strach.

-Hailie ja przepraszam*V

Vincent mnie przepraszał. Zaczoł się do mnie zbliżać a ja wykożystałam momęt nieuwagi i szybko pobieglam w strone wyjscia z domu było to cięrzkie bo biegl za mnom ale niebył taki szybki jak ja. Uciekalam w strone lotniska wiedziałam gdzie jest bo przecież zapamiętalam drogę kiedy tu jevhałam. Wyżucilam telefon bo wiedziałam że mam w nim nadajnik. Było mi zimno poniewiaż sukienka w jesieni beż kurtki naszczęście miałam inne buty były to białe nike. Cieszyla się z tego powodu bo było mi ciepło chociaż w stopy. Gdy dotarlam ma lotnisko kupiłam bilet. Pewnie się zastanawiacie skąd mialam pieniądzę a zatem były pod etui miałam tam dużom kwotę pieniedzy. Czekalam już na samolot. Widzialam że karzdy się na mnie dziwnie patrzy, wiedziałam dlaczego bo po udeżeniu mnie został i wielki fioletowy siniak. Gdy samolot przyleciał wsiadlam do niego i poleciałam do mojego prawdziwego domu ktury był w angli. Wiedziałam że będom mnie szukać ale chciałam odwiedzic groby mojej rodziny.gdzy doleciałam skierowalam sie odrazu na cmętaż.

Rodzina Monet moja wersja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz