ROZDZIAŁ 6.

64 4 8
                                    

Rozdział zawiera brutalne sceny seksu i przemocy. Wrażliwych, proszę o pominięcie.


Cornelia


Minłęy trzy miesiące odkąd spokojne, usłane różami życie, pokazało swe ciernie. Już nic nigdy nie będzie takie samo. Musiałam dorosnąć, do podjęcia własnych, dorosłych decyzji. Poddanie się mojemu oprawcy było jedyną drogą, żeby ocalić Jasona i Faith. Nie mam bladego pojęcia dokąd mnie wywieźli, od miesięcy nie widziałam nic poza pokojem, który służył za moje więzienie. Szkolili mnie na bycie posłuszną dziwką. Tresowali jak sukę, którą po części się stałam. Moje ciało i mój umysł był na tyle wycieńczony, że nie byłam w stanie przypomnieć sobie twarzy własnego dziecka. Jednak w chwili, kiedy miałam pewność, że są bezpieczni, byłam w stanie zapłacić każdą cenę. Próbowałam uciec kilka razy, ale mój bunt obrócił się przeciwko mnie. Jedyną myślą, która trzymała mnie przy życiu był fakt, że Karl i Jason robią wszystko, by mnie odnaleźć. Miałam w głowie milion obrazów, scenariuszy tego, co im zrobią, kiedy tu wpadną. Czułam się "córeczką tatusia", bo strzał między oczy zdawał się nie wystarczającym sposobem na śmierć dla nich. Powinni umierać długo, w katuszach... Za kazdy gwałt, za każdą bliznę i traktowanie mnie jak śmiecia. 
— Cześć Maleńka. — usłyszałam głos przywódcy tej bandy niewyżytych samców. Miał się za mojego pana i to na jego oczach, kazał mnie posuwać swoim ludziom, dla własnej niezaspokojonej potrzeby. Drzwi otworzyły się szerzej, a ja zmierzyłam go wzrokiem. Przyniósł mi jedzenie, w końcu była pora karmienia. Czułam się jak zwierze w zoo, brakowało mi tylko klatki z wybiegiem. Jak zawsze miał na twarzy czarną maskę, usiadł na moich udach wygodnie i zrobił mi malinkę na szyji. — Tęskniłaś...? — wychrypiał do mojego ucha.
— Wręcz umierałam z tęsknoty. — powiedziałam z lekkim uśmiechem patrząc mu w oczy, tak jak sobie od zawsze życzył. Nauczyłam się, że żeby przetrwać, musiałam  grać w ich karty. Wsunął łyżkę z jedzeniem w moje usta, karmiąc mnie. Odwiązywał mnie z krzesła tylko wtedy, kiedy zapinał wokół mojej szyji obrożę i brał mnie na łańcuch. Przysięgam, że gdyby Jason zrobił to samo, byłabym w siódmym niebie, ale to było torturą. Ostatnio miałam kilka dni odpoczynku, kiedy ponoć wyleciał gdzieś w interesach. Dzisiaj powrócił i wiedziałam, że na jedzeniu się nie skończy. 
— Dobra dziewczynka... Jedz, musisz mieć siły... Żebym mógł sprawić, że zapomnisz o swoim poprzednim życiu... O swoim człowieczeństwie... Będziesz moją ulubioną dziwką, a wtedy pozwolę ci wyjść do ludzi... Będziesz zarabiać dla mnie fortunę ze swoimi umiejętnościami... Moi klienci będą się o ciebie zabijać. — moje ciało zadrżało na jego słowa. — Shhhh... Nie bój się, odnajdziesz w tym przyjemność, dużo przyjemności... I każdemu ładnie podziękujesz za każdą rzecz, którą tobie zrobią... Będę tam... Zawsze obok, by zanieść cię do domu, gdybyś nie miała siły chodzić. Wyleczę ci rany i naszykuję na kolejną jazdę. — powiedział do mojego ucha, a ja przełknęłam jedzenie. Po trzech miesiącach nie byłam już nawet w stanie płakać, czy błagać o litość, bo i tak wiedziałam, że nie posiadał tej cechy. Nazywali go panem Scarborn. To wszystko, co o nim wiedziałam, przy mnie nigdy nie zdejmował maski, zawsze miał na sobie skórzane rękawiczki i nigdy się przy mnie nie rozbierał. — Odpływasz mi myślami, skup się. Jedz. — przywrócił mnie szybko na ziemię, pakując w moje usta kolejną łyżkę jedzenia. Kiedy skończył, wsunął w moje usta słomkę, żebym mogła się napić wody. Jeśli ktokolwiek zastanawiał się, jak wygląda piekło, to ja właśnie zaczynałam tańczyć z diabłem. — Cholernie stęskniłem się za twoimi ustami na moim fiucie... Ale chcę się nacieszyć... — poczułam jak chłodny łańcuch opadł pomiędzy moimi piersiami sprawiając, że moje ciało pokryło się gęsią skórką. Nie tą przyjemną, o której marzy każda dziewczyna, ale taką, która zwiastowała nadchodzące zło. Podszedł do mnie i spojrzał z góry na mnie pocierając kciukiem moje usta. — Zatańczysz dla mnie. Wróciliśmy twoje ciało do wyglądu sprzed ciąży, więc można teraz znów podziwiać to piękno... Tańcz! — rozkazał, a ja poczułam jak smyrnął mnie batem po plecach. Jęknęłam z bólu i kiedy tylko puścił mi muzykę, zaczęłam tańczyć na rurze. Nie mogłam uwierzyć w fakt, jak bardzo nie chciałam, by mi to obrzydził, więc dalej tańczyłam tak, jak wcześniej. Pełna pasji i zaangażowania w każdy ruch. Dla siebie. Dla swojego zdrowia psychicznego, o ile jeszcze jakiekolwiek posiadałam, bo zaczynałam w to szczerze wątpić. Wykonywałam kolejne figury, a on siedział, trzymając w dłoni łańcuch. Specialna obroża była tak zaprojektowana, że przy każdym pociągnięciu łańcucha, podduszała mnie. Po kilku minutach pociągnął za swoją metalową smycz, o mało nie zrzucając mnie z rury. Padłam na kolana i podeszłam na czworaka, tak jak mnie wyszkolił. — Dobra dziewczynka, chodź do swojego pana. — chwycił mnie za podbródek i zmusił bym na niego patrzyła. — Uwielbiam ten wzrok nienawiści i złamania... A teraz otworzysz te piękne usta i weźmiesz go po same jaja, tak jak lubię najbardziej. — powiedział zbierając moje długie włosy i owinął je sobie wokół dłoni, pociągając za nie. Rozpiął swoje spodnie i wyciągnął penisa, wsuwając go w moje usta. Zaczął powoli, a potem docisnął gwałtownie, zaczęłam się dusić i krztusić, łzy spadły mi po policzkach, kiedy walczyłam z odruchem wymiotnym. Zacisnęłam dłonie na jego udach, ale kiedy tylko próbowałam go z siebie wysunąć, uderzył mnie w twarz. — Będziesz oddychać, kiedy ci pozwolę, jeszcze trochę, jesteś w tym świetna. — powiedział, pochylając się lekko nade mną. Wysunął go w chwili, kiedy byłam bliska stracenia przytomności i pociągnął mnie za włosy, patrząc, jak odkaszliwałam i łapałam łapczywie powietrze. Tak szybko, że czułam ból w płucach. Miał tyle radości w oczach, jakby wygrał na loterii. — Jeszcze raz. — powtarzał ten sam ruch jeszcze kilka razy. Kiedy się znudził, pchnął mną na podłogę, ból przeszył moje ciało, ale jeszcze ważniejsze było złapać oddech. — Wypnij się, skoro jęczysz z bólu, to pokażę ci czym, jest ból. — powiedział, a ja posłusznie spełniłam polecenie, stanął nade mną i położył stopę na moim karku dociskając moją twarz do zimnej, betonowej podłogi. Wtedy poczułam na swoim tyłku bat. Moje ciało wzdrygnęło się z bólu i nagłego, szybkiego uderzenia. Skóra piekła niemiłosiernie. Uderzał raz po raz, dopóki moje skóra nie pękła. Wypełniłam pokój swoim głośnym krzykiem. —  Kilka dni odpoczynku i taka delikatna się zrobiłaś? — zapytał z dziką satysfakcją w głosie. Poczułam jak zlizał moją krew z pośladka. Byłam w paszczy lwa, a wiedziałam, że to dopiero początek. Zabrał ze mnie swoją nogę i ukucnął przede mna. — Morda. — powiedział, a ja uchyliłam usta ze łzami w oczach. Wsunął w moje usta uchwyt od bata i zdawał się nim rżnąć moje garło. — Idealnie. — powiedział zerkając na końcówkę, pokrytą szklistą śliną. Obszedł mnie i ukucnął za mną. Wszedł we mnie, a końcówkę bata wcisnął w mój tyłek. Wyłam z bólu, ale to dodawało mu jeszcze więcej przyjemności. Szarpnął za łańcuch, odchylając mnie do tyłu, w poszukiwaniu odrobiny powietrza. — Bądź grzeczna... — wysyczał w moje ucho i strzelił mnie w tyłek, z rany ponownie popłynęła krew, a ja wydałam zsiebie tylko pomruk, nie mogąc oddychać. Popuścił, kiedy moja twarz posiniała, a ja zaczęłam kaszleć i na nowo uspokajać swój oddech. Ściągnął mnie za włosy. — Powiedz, że to lubisz... — powiedział do mojego ucha, gryząc jego płatek. 
— Lubię to... — wyszeptałam dla jego uciechy.
— Podziękuj... 
— Dziękuję... — mówiłam co chciał, modląc się, że był już blisko, że ten koszmar za chwilę się skończy. Puścił moje włosy, odpychając od siebie moją głowę i uderzał mnie batem po plecach i piersiach, żebym dla niego krzyczała. Po wszystkim stanął nade mną, kiedy leżałam skulona na ziemi. Popękana skóra krwawiła i piekła. Przerzucił mnie przez swoje ramię, jakbym była workiem ziemniaków i rzucił na łóżko, przywiązując moje stopy i ręce. — Kto jest moją ulubioną suką? — zapytał dominującym tonem.
— Ja. — odpowiedziałam krótko.
— Bardzo dobrze... Teraz zadowolisz moich chłopców. Wiesz, że nie wolno im cię ruszyć bez mojej zgody, ale musze być dla nich dobrym szefem. — zaśmiał się demonicznie, a ja przez dwie następne godziny przeżywałam następny koszmar z czterema kolejnymi facetami. — Odpocznij, jak wrócę to cię umyję. — powiedział i nakrył mnie kołdrą. To był czas na odpoczynek i chociaż wstępne zagojenie ran. Nie obchodziło go nic. Brał co chciał i kiedy chciał. Potrafił mnie budzić po nocy, by w kółko powtarzać ten sam niewolniczy trening. Usłyszałam jego kroki, opuścił pokój, a ja przytuliłam twarz do chłodnej pościeli. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie, jak roztrzaskuję jego głowę o jedną z maszyn tortur. "Jason, tato... Jesli gdzieś tam jesteście, nie uciekłam... Zmusili mnie, błagam pomóżcie mi... Moje ciało nie zniesie więcej..." dodałam w myślach, czując dreszcze. Ogarnęła mnie ciemność, przysnęłam z wycieńczenia. Obudziłam się jakąś chwilę później, czując, jak ktoś majstrował przy moich plecach. Chciałam się odwrócić, ale związane kończyny szybko mi to uniemożliwiły.  — Spokojnie kocie, trzeba cię nieco naprawić. — powiedział mój oprawca po czym zaczął mi na żywca zaszywać jedną z ran. Mój krzyk niósł się po całym pokoju. Łzy same opuszczały moje oczy, które były przekrwione z bólu. — Czego się drzesz, powinnaś się przyzwyczaić... — zaśmiał się bezczelnie i pogładził mój tyłek, jakby miało mi to w czymkolwiek pomóc. Przysięgam na boga, że gdybym tylko mogła, to rozszarpałabym go własnymi zębami, ale dzisiaj nawet myślenie przyprawiało o ból. Rozwiązał mnie i podprowadził na środek sali, związał moje rece nad moją głową i nogi w rozkroku. Polał moje ciało lodowatą wodą z węża ogrodowego. Następnie namydlił je i spłukał, potem poluzował linę, by mnie zgiąć i ukucnął przy mnie, myjąc moje pozlepiane od krwi włosy. — Dobra dziewczynka. — poklepał mnie po twarzy i ponownie spłukał mnie lodowatą wodą. Moje nagie ciało drżało, jak galareta. Rozwiązał mnie i rzucił na łóżko. Zajęczałam z bólu, dzisiaj był ten dzień, gdzie łatwiej byłoby zlokalizować niebolące miejsce, o ile takie się ostało. Malinki, rozcięcia, pogryzienia, siniaki szpeciły moje ciało. Położyłam się i zwinęłam w kulkę, jakbym chciała się zamknąć, odciąc od tego koszmaru. Horrory w telewizji zdawały się być komedią, przy tym, co przechodziłam tutaj. 

STOP TURN ME ON || Jason Momoa FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz