W końcu dotarli do mieszkania. Eloise natychmiastowo zrzuciła z siebie płaszcz, który odwiesiła na wieszak.
-Kawy – rzuciła natychmiastowo, gdy zdjęła buty.
-Nie moja droga, nie ma dzisiaj już żadnej kawy – odpowiedział jej stanowczo Oscar.
-Ah.. – mruknęła Eloise. – W porządku... w takim razie idzie zmyć z siebie ten makijaż.
-Dobrze, kochanie – odpowiedział już łagodnie. – Ja idę się położyć. Padam na twarz.
-Dobranoc. Kocham cię – powiedziała mu czule Eloise.
-Dobranoc, ja ciebie tez najdroższa – odpowiedział jej Oscar znikając za futryną drzwi od sypialni.
Eloise natomiast udała się do łazienki, aby rozprawić się z makijażem. Stanęła przed lustrem i rozpoczęła walkę. Zmarnowała trzy waciki na zmywanie make up'u. Jednak czuła się czysta i lekka, gdy go zmyła. Na koniec przemyła twarz żelem.
Zmęczona po całym dniu wrażeń popatrzyła jeszcze raz na siebie w lustrze. Poprawiła dłonią włosy i wyszła z łazienki gasząc za sobą światło.
Stanęła w ciemnym korytarzu, który wydawał się być w nawiedzonym domu. Eloise lekko go przemierzyła i znalazła się w sypialni. Równie delikatnym krokiem podeszła do łóżka, do którego natychmiastowo weszła.
Starała się nie obudzić Oscara, jednak na marne. Mężczyzna miał bardzo słaby sen.
-Jeszcze raz dobranoc, kochanie – wymamrotał jej Oscar.
-Dobranoc, skarbie – odpowiedziała Eloise kładąc głowę na poduszkę.
Zanim się obejrzała, dziewczyna już głęboko spała.
*
Nazajutrz Oscar obudził się pierwszy. Nie do końca rozbudzony mężczyzna wstał z łóżka i założył na stopy miękkie kapcie. Lekko wyszedł sypialni zostawiając delikatnie uchylone drzwi i poszedł do kuchni.
W drodze udał się do łazienki po szlafrok, którym się opatulił, ponieważ w mieszkaniu panował przeciąg. Po nałożeniu na siebie grubego materiału, Oscar kontynuował swoją drogę do kuchni. Gdy do niej dotarł zaczął parzyć kawy. Jedną, czarną dla Eloise i drugą, espresso dla siebie.
Podczas przygotowywania napoi Oscar wylał trochę kawy na kamienny, czarny blat. Szybko to zmył, jednak po kawie został lekki ślad.
W końcu, gdy skończył parzenie kawy, udał się do sypialni, aby obudzić Eloise. Gdy wszedł do ciemnego pomieszczenia, które wydawało się jeszcze bardziej ciemne przez zasłonięte zasłony, szepnął do ukochanej:
-Eloise, wstajemy. Kawa na stole.
Dziewczyna lekko mamrotała przez sen, jednak Oscar się nie poddawał.
-Słońce, wstawaj – powiedział potrząsając Eloise za ramię.
W tym momencie dziewczyna się obudziła.
-Cześć, Oscarze – powiedziała z ledwo otwartymi oczami.
-Dzień dobry, piękna moja – odpowiedział gładząc jej policzek.
Gdy Eloise wywlekła się z łóżka, para przeszła do kuchni. Dziewczyna siadła na krzesełko, które stało przy wyspie, a Oscar stanął naprzeciwko niej. Oboje popijali kawę, czując jej gorzki smak.
-Smakuje ci? – spytał Oscar.
-Bardzo, a tobie?
-Oczywiście, że tak! Sam przygotowywałem.
Eloise posłała narzeczonemu uroczy uśmiech. Ich spokój nie trwał długo, ponieważ telefony obojga zaczęły dzwonić. Eloise i Oscar popatrzyli na siebie i odebrali.
Był to szef biura, w którym pracowali. Wezwał ich natychmiastowo na miejsce zbrodni, która właśnie miała miejsce. Niezwłocznie zerwali się i pobiegli do sypialni się ubrać.
Gdy się ubrali, szybkim chodem udali się do auta, które poprzedniego wieczora zaparkowali w garażu. Szef wysłał im dane, gdzie mają jechać i natychmiast wyruszyli.
Jechali w ciszy, zupełnej ciszy, która wypełniała całe auto. Tak się zawsze działo w trakcie jazdy na miejsce morderstwa, czy innej zbrodni. Myśleli o tym, co zobaczą za moment.
Po 15 minutach jazdy znaleźli się w miejscu docelowym.
Zanim zdążyli wysiąść, Eloise zobaczyła pewne blond włosy, które z pewnością należały do jej siostry. Wysiedli, a Oscar bez patrzenia na Eloise podszedł do szefa, który już na nich czekał.
-Dzień dobry panie Williams. Co my tu mamy?
-Kolejne zwłoki... prawdopodobnie ten sam morderca, co ostatnio. Tak samo zostawił oba ciała.
-Niech pan pokaże jak to wygląda – powiedział idąc z Williamsem w kierunku zwłok.
Eloise wbiła wzrok w siostrę zamykając drzwi samochodu. Oscar zostawił jej kluczyki, więc natychmiast je zamknęła.
-Cześć! – krzyknęła do niej Lexi z daleka.
Niedoświadczona dziewczyna nie wiedziała jak się zachowywać. To była prawdopodobnie jej pierwsza praca z morderstwem.
-Hej, Lexi – odpowiedziała jej Eloise, gdy do niej podeszła.
Dziewczyny lekko się objęły i ruszyły w kierunku Oscara. Idąc w ciszy popatrzyły kilka razy na siebie. Zapewne dziwną atmosferę wprowadzał fakt, iż znajdowały się na bagnach.
*
W końcu Eloise i Lexi znalazły się przy Williamsie i Oscarze. Cała czwórka wbiła wzrok w leżące w kocu zwłoki.
-Jasne cholera – wymamrotała Lexi.
Ciało było nienaturalnie wykręcone, przez efekt zniesmaczenia był jeszcze większy. Poza tym było delikatnie przykryte kocem, który nie wyglądał na nowy. Ciężko było określić, czy to mężczyzna, czy jednak kobieta przez mocne zmasakrowanie ciała. Wiadomo było jednak, że to dziewczyna około trzydziestki.
Ekipa przystąpiła do zabezpieczenia miejsca zbrodni oraz innych procedur. Eloise miała cały czas niesmak w głowie, dawno nie widziała, aż tak zmasakrowanego ciała.
Minęło około dwadzieścia minut i pierwsze sprawy były gotowe. Zabezpieczono miejsce, sporządzono zdjęcia oraz inne formy archiwizacji zbrodni i zebrali materiały do późniejszych badań.
Spędzili nad resztą zadań dużo czasu, aż do momentu zabrania zwłok.
-Dużo roboty. Nieprawda, kochanie? – spytał Oscar.
-Dużo, i to bardzo... - odpowiedziała Eloise.
Gdy już wszystko było załatwione, grupa się rozeszła pod pozwoleniem Williamsa.
CZYTASZ
In black suits
Roman pour AdolescentsPraca, morderstwa, zagadki oraz miłość to całe życie Eloise. Nie widzi niczego poza swoją pracą i narzeczonym. Wszystko wydaje się idealne, dopóki do biura detektywistycznego, w którym pracuje dziewczyna zatrudnia się jej siostra, Lexi. Eloise żywi...