Na łóżku Lily czekał już na nas podirytowany Chase. Za dziesięć minut mamy wychodzić, a ja jeszcze czesze włosy, a Lily prostuje swoje. Po dobrych piętnastu minutach siłowania się, aby z koka nic nie wystawało, wstałam, aby wygładzić długą czarną sukienkę z rozcięciem na prawej nodze, pożyczonej od współlokatorki. Lily nałożyła krótka różową sukienkę z cekinami. W tym samym czasie z współlokatorką powiedziałyśmy, że jesteśmy gotowe. Chase nagle się ożywił i wstał z łóżka z uśmiechem przyklejonym do warg. Otworzył drzwi i puścił nas przodem. Na podwórku było zimno, ale szybko wsiadliśmy do auta blondyna i podkręciłyśmy na najwyższą temperaturę.
Droga nam zajęła pół godziny przez korki. Nadal nie mogę uwierzyć, że dziewięć kilometrów jedzie się tak długo. Ewidentnie nie jestem przyzwyczajona do takich rzeczy. W Plymouth wszystko było blisko i nigdy nie było korków.
Chase zaparkował przed wielkim apartamentowcem. Znajomi ruszyliśmy w stronę wejścia, a ja nie mogłam uwierzyć, że ktoś ze studentów tutaj mieszka. Przecież to musi kosztować fortunę. Z letargu wyrwał mnie głos Lily. Szybko do nich podbiegłam i razem w trójkę ruszyliśmy w stronę windy. Chase wcisną najwyższe piętro i w tedy już musiałam się zapytać kto organizuje tą imprezę.
- Nasz przyjaciel Jake Stark. - powiedziała dziewczyna.
- Musi być bogaty skoro tu mieszka. - powiedziałam to bardziej, do siebie, ale i tak dostałam odpowiedź.
- Jego ojciec jest biznesmenem i dużo zarabia. Musi utrzymać utrzymać siebie, młodą żonkę i syna. - powiedział Chase - Chociaż Jake już coraz mniej chce od ojca.
Uśmiechnęłam się w jego stronę i resztę jazdy spędziliśmy w ciszy. Gdy tylko otworzyły się drzwi windy do naszych uszu nagle dotarła głośna muzyka. Wchodząc uderzył mnie zapach potu, alkoholu i papierosów. Za plecami coś Lily mówiła, że idzie się z kim przywitać, a potem straciłam ją ze wzroku. I co ja teraz mam zrobić, przecież nigdy na żadnej imprezie nie byłam. Zerknęłam w telefonie na godzinę i wybiła dziewiąta w nocy. Nagle nad telefonem pojawił się czerwony kubeczek z napojem w środku. Zerknęłam nad urządzenie i zobaczyłam wysokiego chłopaka o rudych włosach. Uśmiechał się i próbował przekrzyczeć muzykę, aby coś powiedzieć, ale i tak nic nie słyszałam. Po chwili pochylił się w moją stronę i zaczął mówić mi coś do ucha.
- Pięknie wyglądasz. - usłyszałam.
- Dziękuję.
Oboje się uśmiechnęliśmy, gdy nagle chłopak wziął mnie za rękę i zaprowadził do kuchni. Jeszcze raz wysunął w moją stronę picie, a ja go z chęcią wzięłam. Najpierw spojrzałam na napój, a później go powąchałam. Chłopak z rozbawieniem przyglądał mi się.
- Spokojnie, to tylko piwo. - powiedział.
Wzięłam łyka napoju i od razu mi nie zasmakował. Rudy musiał zauważyć grymas na mojej twarzy, ponieważ sięgnął po mały dozownik z sokiem i wlał mi go do picia. Spróbowałam jeszcze raz i tym razem smakowało o wiele lepiej. Uśmiechnęłam się w jego stronę, a on to odwzajemnił.
- Tak w ogóle nazywam się Dominic - powiedział i podał mi rękę.
- Maeve. - powiedziałam i z zaskoczeniem patrzyłam jak całuje moją zewnętrzną część dłoni. Już czułam, że rumieniec rozlał się na mojej całej twarzy.
- A więc Maeve, co tak piękna kobieta robi tutaj sama? - zapytał z pewnym siebie uśmieszkiem.
- Kto powiedział, że jestem sama? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Żaden chłopak nie odstąpiłby, takiej pani jak ty.
Zrobiłam krok do tyłu, a moje plecy zetknęły się z zimnym płatem kuchennym. Dominic położył swoje dłonie na moich biodrach i nagle uniósł mnie, aby posadzić na blacie. Musiał zauważyć mój strach, ponieważ wybuchł śmiechem.

CZYTASZ
The First Enemy
RomanceMłoda dziewczyna rozpoczyna życie na nowo. Bez rodziców, pilnowania, narzekania i udawania. Maeve idzie na studia medyczne nie znając nikogo, lecz to szybko się zmienia. Ale pytanie jest, czy da radę z chłopakiem, który nagle pojawił się w jej życ...