Dotarłam do akademika dziesięć minut temu, a emocje nadal we mnie buzują. Przez całą drogę powrotną myślałam tylko o tym co się wydarzyło. Jake pierdolony Stark jest dupkiem i rozpieszczoną księżniczką.
Wstawałam z łóżka, aby zacząć robić notatki z anatomii, gdy nagle zadzwonił telefon. Na ekranie wyświetliło się zdjęcie Chase’a.- Siemka, co tam. – powiedziałam spokojnie.
- Hej, będziesz na zapisach? – zapytał.
- Co? – nie wiedziałam o co mu chodzi, gdy nagle uświadomiłam sobie, że dziś są zapisy na siatkówkę – A, tak, już pamiętam.
- Jeśli zależy ci na tym masz 20 minut, chociaż postaram zatrzymać dziewczyny na trochę dłużej.
- Już lecę.
Rozłączyłam się szybko, zgarnęłam torebkę i wybiegłam z pokoju. Całą drogę przebiegłam, co chwila zerkając na godzinę. Wparowałam na hale sportową dwie minuty z opóźnieniem. Cztery par oczu patrzyło się na mnie jak na wariatkę. Szybko wygładziłam roztrzepane włosy, poprawiłam torbę i ruszyłam w kierunku Chase'a.
- Cześć, przepraszam, że się spóźniłam. – powiedziałam, próbując uspokoić swój głos.
- Za późno. – odezwała się blondynka, którą skądś znałam.
- Oh, no weź, Betty. - Chase próbował przekonać najprawdopodobniej kapitana drużyny.
Betty, Betty, Betty, gdzieś słyszałam już to imię. Niska blondynka podobnej postury przeszkodziła mi kiedyś w rozmowie. W rozmowie z.… księżniczką zwaną Jakiem. To jego dziewczyna. Boże, dlaczego. Teraz nie będę miała łatwo na treningach, ale najpierw laska chłopaka, z którym niecałą godzinę temu prawie co się pożarłam musi wziąć mnie do drużyny.
- Zależy mi na tym, naprawdę. Spóźniłam się, ponieważ myślami byłam gdzieś indziej, ale gdybym nie była to przyszłabym pierwsza na zapisy.
Gdy nie kłótnia z Starkiem wszytko wyglądałoby inaczej. Całe te zapisy jak i moje życie.
- Mamy już pełną listę. – skwitowała blondynki koleżanka.
- Dziewczyny przesadzacie. Nigdy nie było maksymalnej liczby osób w drużynie. Czasem nawet brakowało. Więc co wam zależy, czy będzie o jedną osobą więcej, czy o jedną osobę mniej. Wiem, że jesteście cudowne i za to was uwielbiam, więc mam naprawdę ogromną nadzieję, że przyjmiecie Maeve. – Chase zaczął swoją bajerę z czarującym uśmiechem na twarzy.
Dziewczyny wpatrywały się w chłopaka jak zaczarowane i uważnie słuchały każde jego słowo. Lecz jedna z nich patrzyła na niego inaczej. Brunetka z kręconymi włosami co chwila spoglądała na usta to na oczy Chase’a z małym uśmiechem wypisanym na twarzy. Barns spojrzał dziewczynie w oczy i pościł jej oczko. Czy oni teraz ze sobą flirtują?! Jednak chwilę po tym blondyn spojrzał mi w oczy, a jego uśmiech się troszeczkę powiększył. Skubany Chase Barns kokietuje brunetkę jak i za razem resztę dziewczyn, aby mi pomóc. A ja myślałam, że mężczyźni nie mają dobrym pomysłów. Ewidentnie Chase jest wyjątkiem.
- Okay, przyjmiemy ją. – odezwała się oczarowana dziewczyna wpatrując się w blondyna.
- Co?! – zapytała, jednak bardziej krzycząc Betty.
Dziewczyny odeszły na bok, aby obgadać całą sytuację. W tym czasie podeszłam do Barnsa i szturchnęłam go w ramię.
- No proszę, jesteś nadzieją płci głupiej. – spojrzał na mnie z uniesioną brwią.
- Uznam to za komplement.
Cicho się zaśmiałam, gdy nagle ktoś koło nas chrząka, aby zwrócić naszą uwagę.

CZYTASZ
The First Enemy
RomanceMłoda dziewczyna rozpoczyna życie na nowo. Bez rodziców, pilnowania, narzekania i udawania. Maeve idzie na studia medyczne nie znając nikogo, lecz to szybko się zmienia. Ale pytanie jest, czy da radę z chłopakiem, który nagle pojawił się w jej życ...