Rozdział 6

138 10 16
                                    


//ogln to SOURY ze tak rzadko są rodzialy ale zajęlam sie pisaniem PIĘKNIEJSZEGO fanfiku ktory sie nigdy tu nie pojawi 🤯 I jeżeli wiesz o co chodzi na początku tego rozdziału to jesteś legendą 😘😘🫵❤️❤️

Pov • Raghata

Mój crusty musty rozwalony crunchy goofy silly ass samsung zadzwonił głośnym dzwonkiem Over the Horizon. Odebrałam z niechęcią gdy zobaczyłam że to Jax. Po tym jak nie weszliśmy do jego pokoju mu pomóc z tym jego koksem to słychać było co chwila jakieś przewracane rzeczy, krzyki i tupanie.
- Halo, co tam się u ciebie dzieje Jax?
- HALO??? HALO POLICJA???
- Jax co ty gada...
- PROSZE PANI, MÓWI JAX, LIPINKI ŁUZYCKIE, ŁĄCZNA 40... NO ŁĄCZNA JAK SIĘ TAM WIEŻDŻA NO, KOŁO POCZTY OBJAZD TUTAJ. ZGŁASZAM... ZGŁASZAM OGIEŃ, KTOŚ MI TUTAJ STYRTE PODPALIŁ...
- J... Co podpalił?
- Nie wiem kto.
- ALE CO PODPALIŁ??
- JA NIE WIEM KTO, KTOŚ PODPALIŁ
- NIE KTO TYLKO CO!!! - powoli mi zaczynały strzelać nerwy
- Słucham?
- CO PODPALONO???
- Muwi Jax.
- TAK, ALE CO SIĘ STAŁO???
- Styrta jest podpalona. I STYRTA JUŻ PRAWIE SIĘ DOPALA.
- Ale że koks tak?
- LIPINKI ŁUŻYCKIE ŁĄCZNA 33, ZA POCZTĄ W KOŁO.
- A straż pożarna jedzie?
- NO JA NIE WIEM, KTOŚ PODPALIŁ
- ALE CZY STRAŻ POŻARNA ZOSTAŁA POWIADOMIONA???
- Ja nie wiem kto podpalił... ale ktoś podpalił... O, STRAŻ POŻARNA PRZYJECHAŁA
- O, to super, jak jest straż pożarna to jest dobrze... - chciałam jak najszybciej się rozłączyć
- ...Ale nie gaszą. Styrta się dopala 😞 No ja nie wiem, Lipinskie Łużycka Łączna 33...
- ALE JA WIEM. ALE CZY JEST TA STRAŻ POŻARNA TAM?
- No ja jestem na miejscu.
- ALE CZY STRAŻ POŻARNA JEST NA MIEJSCU.
- A, nie, syna nie ma w domu. - trzasnęłam telefonem, rozłączając się. No tak najebany to nigdy nie był.

Pomasowałam skroń. Czemu. Czemu ja tu jestem. Chciałabym po prostu się położyć na podłodze i już nigdy się z tamtąd nie ruszać, nie ważne co by się wydarzy...
- WYJŚCIE. WYJŚCIE BYŁO. BYŁOBYŁOBYŁO - Pomni praktycznie wywarzyła drzwi do mojego pokoju, krzycząc coś do mnie w paranoii.
- Co? Możesz powiedzieć spokojniej?
- WYJŚCIE. TAKIE CZERWONE. BYŁO. TAM. BYŁO. ONO. BYŁO. WYJŚCIE. - Pomni dobierała losowo słowa, tworząc prawie niezrozumiałą składankę słów. Ale ja zrozumiałam doskonale. Natychmiast się poderwałam z krzesła, mierząc Pomni ostrożnym wzrokiem.
- Jesteś pewna, że ci się nie przewidziało? Wiesz, to mogły być te halucynacje o których mówił Ca...
- ŻADNE HALUCYNACJE! NIE MA ŻADNYCH HALUCYNACJI, ON WYMYŚLA, SERIO WIDZIAŁAM WYJŚCIE. JAX TEŻ JE WIDZIAŁ - westchnęłam
- Dobra Pomni, w takim razie prowadź. - po tych słowach Pomni odrazu wzięła mnie za nadgarstek, ciągnąc za sobą. Gdy byliśmy już obok głównej sceny Pomni wreszcie stanęła. Nie widziałam żadnego wyjścia, a zamiast niego stał najebany Jax.
- ALE... ALE BYŁO TU... JAX, WIDZIAŁEŚ JE PRAWDA??? PRAWDA?! - Panicznie się zapytała, a Jax popatrzał się na nas jakby pierwszy raz nas widział. Widać że zostawił już swoją dopalającą się styrte, bo wyglądał jakby nad czymś (a bardziej nad tą styrtą koksu) ubolewał.
- Nieee...? Nic takiego tu nie byłooo. - powiedział, przeciągając samogłoski. Popatrzyłam ukradkiem na Pomni.
- ALE... BYŁO. NIE MA A BYŁO. I TY TO WIDZIAŁEŚ, NIE KŁAM! CAINE CI PEWNIE DAŁ WIĘCEJ MĄKI I POWIEDZIAŁ ŻEBYŚ NIE POTWIERDZAŁ!
- Schizofreniiiczkaaaa... - mruknął Jax
- NIE. MAM. SCHIZOFRENI. TO TY MASZ UBYTEK W KOMÓRKACH MÓZGOWYCH I NADWYRAZ CHROMOSOMÓW TY PAŁO JEDNA.
- Ej, ej, ej, Pomni spokój. Jak naprawdę było Jax? - poparzyłam znacząco na Jaxa, który przetwarzał swoimi kilkoma smutnymi komórkami co się dzieje.
- No nie byyyyłoo...
- Dam ci więcej mąki.
- No dąąąbra, były takie czerwonęęęę drzwiii, nie wiemmmm, nie wchodziłemmm tam. Gdzięęę mójjjj koks.
- Jutro ci dam. - zmierzyłam Pomni wzrokiem - czyli jednak nie halucynowałaś...
- CZŁOWIEKU NIE MA ŻADNYCH HALUCYNACJI, CAINE NIE CHCE ŻEBYŚMY SIĘ WYDOSTALI, DLATEGO TO WSZYSTKO WYMYŚLA! - zastanowiłam się przez chwilę. Rzeczywiście mogło tak być, ale miałam jeszcze jedne wątpliwości.
- Co jeśli Jax po prostu dał ci trochę kokainy i macie razem zwidy? Może to po prostu była Gangle a wam się coś zjeb...
- Ja też widziałem. - usłyszałam głos za sobą, a gdy się odwróciłam mój wzrok spotkał się z zezem Kingera - były tam takie czerwone drzwi z czego pamiętam z dużym napisem „Exit", oni mówią prawdę.
- Okej... czyli... wow, okej... czyli jednak można się stąd wydo...
- Co to znaczy Exit? - przerwał mi Jax intensywnie się wpatrując w moją duszę
- To znaczy wyjście, Jax.
- WYJŚCIE?! GDZIE?! - Jax zaczął rozglądać się w bardzo szybkich ruchach, po czym zrobił przewrót do przodu i odturlał się trochę od nas, po czym położył się i tarzał po ziemi. Przypatrzywałam się temu z zaciekawieniem?, będąc na granicy przyjebania tu każdemu soczyście w ryj.
- Jezus Maria, czy ja seiro mam takiego brata...? - jęknęła Pomni, ukrywając twarz w dłoniach.
- Jax to brat Pomni? - wtrącił Kinger, oficjalnie łamiąc moją barierę szaleństwa.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 21 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Digital Circus | Rodzeństwo 👥Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz