15

996 88 153
                                    

- O, wróciłeś...

W salonie powitał mnie Kaveh. Spojrzałem na niego zaskoczony. Szczerze, na moment zapomniałem, że odsypiał wczorajszą "imprezę". Po tym wszystkim, co się wydarzyło, nie wiedziałem, jak zacząć z nim rozmowę. Na szczęście blondyn na mój widok, zmieszany odwrócił wzrok. 

Nie było mnie co najmniej dwie godziny, ale dopiero teraz mężczyzna musiał wyjść spod prysznica. Z jego mokrych końcówek włosów sączyły się krople, które kończyły swój marny los na ręczniku zarzuconym na szyi. Jego twarz była też lekko zaczerwieniona. Ubrany był w to, co miał na sobie z wczoraj. Poczułem lekki zawód. Myślałem, że rozgości się bardziej i skorzysta z moich ubrań. Najwyraźniej nie czuł się przy mnie na tyle swobodnie.

- Nie chciałeś ubrać się w coś.. Świeżego? - zapytałem.

- Śmierdzę? - odbił pytanie, unosząc koszulkę i wąchając ją. - Nie chciałem buszować Ci po szafkach. Musiałem mocno dać Ci w kość. Strasznie boli mnie głowa...

Zmarszczyłem brwi na jego słowa. Skierowałem się do kuchni, po jakieś tabletki na ból głowy. Blondyn ruszył za mną.

- Zabrzmiałeś, jakbyś nie pamiętał, co się wczoraj wydarzyło. - odwróciłem się w jego stronę z Ibupromem.

Mina mężczyzny mówiła sama za niego. Nie pamiętał. Nie pamiętał naszej wczorajszej rozmowy i tego pocałunku. Przejmowałem się na darmo.

- Zrobiłem coś, prawda? - naskoczył na mnie, łapiąc mnie za ramiona. - Boże, co ja zrobiłem?! 

- Spokojnie! Nic się nie wydarzyło! - odsunąłem go od siebie i wręczyłem tabletki. - Napiłeś się, coś po skomlałeś i zasnąłeś na kanapie. Jedyny problem, jaki mi przysporzyłeś, to taki, że musiałem Cię przenieść do sypialni.

Blondyn odetchnął z ulgą. Wiedziałem, że skłamałem. Ale to było dobre kłamstwo! Lepiej, żeby nie wiedział o wczorajszym pocałunku. Sytuacja pomiędzy nami i tak jest wystarczająco dziwna. 

Tighnari twierdzi, że coś czuję do blondyna, ale nie jestem w stanie pogodzić się ze swoimi uczuciami... Jak mogę się dowiedzieć, czy podoba mi się Kaveh? Nie odtrącam go, gdy mnie całuje, ale czy to wystarcza? Wcześniej po pijaku całowałem się z kobietami i nie znaczyło to, że jestem w nich szaleńczo zakochany. Chwila słabości. Impuls. Jak zwał tak zwał.

,,Wyobrażałeś sobie, jak leży nago pod Tobą podczas seksu?"

Może to jest rozwiązanie. Nigdy nie widziałem go nago. Badałem jego ciało tylko opuszkami palców. Mogłem sobie wyobrazić jego klatkę piersiową, a na niej delikatne zarysy mięśni. Lekkie wcięcie w talii i gładką skórę. Zasłaniałby swoją zaczerwienioną ze wstydu twarz dłonią, a jego czerwone oczy przeszywałyby mnie na wskroś, mówiąc, że się obijam. Mógłbym wbić palce w jego uda, obserwując z satysfakcją, jak syczy z bólu przez zaciśnięte usta..

Kurwa... Stop Alhaitham! O czym ty w ogóle myślisz?! Ugh.. To wszystko wina Tighnariego!

- Wszystko w porządku? - Kaveh spojrzał na mnie zaniepokojonym wzrokiem. - Wyglądasz, jakbyś miał gorączkę. Chyba Cię nie zaraziłem?

Zasłoniłem twarz dłonią. Nie. Nie zaraziłeś mnie. To tylko moja głupia wyobraźnia, która wykracza poza wszelkie normy człowieczeństwa. Jak ja mam teraz spojrzeć Ci w oczy?

- Zamyśliłem się na chwilę. To nic takiego. Mam dużo na głowie.

- Rozumiem... - przeciągnął, nie do końca mi wierząc. - Jeśli nie masz nic przeciwko, to wysuszę swoje włosy i wrócę do domu. Nie czuję się najlepiej i nie chcę Ci przeszkadzać... Ale nie będę się obijał! Wyślij mi fragment, do którego mam zrobić ilustrację. Jeszcze dzisiaj ją skończę, obiecuję!

Muszę podejść do tego w bardziej humanitarny sposób. Nie mogę go przecież rzucić na łóżko, jak gdyby nigdy nic i powiedzieć: ,,Chcę się dowiedzieć, czy mi się podobasz". Przecież to chore! W najlepszym przypadku uznałby to za żart, a w najgorszym pozwał o molestowanie. Już widzę te nagłówki. ,,Sławny pisarz kryminałów zgwałcił bezbronnego geja". 

,,Może spędź z nim trochę czasu poza pracą?"

Z kolei ten pomysł nie był taki głupi. Tylko jak mam go o to zapytać? Łączy nas tylko i wyłącznie relacja na linii biznesowej. Ja piszę, on maluje. Koniec. 

Chociaż już raz z nami wyszedł... Ale to było w czwórkę i z resztą chłopaki o to zabiegali. Nie zabrzmi to dziwnie, gdy zapytam go o wspólne wyjście we dwoje? Tylko gdzie mielibyśmy pójść? Kino? Wyszukana restauracja? Arkady? Galeria handlowa?... Mam jedną wielką pustkę w głowie. Gdzie ludzie udają się na randki? Nigdy nie interesowałem się takimi rzeczami.

- To ja będę się zbierał.

Byłem tak pochłonięty swoimi myślami, że nie zauważyłem, jak blondyn stoi już gotowy do wyjścia przy drzwiach. Jeśli go teraz o to nie zapytam, to nie da mi to spokoju. 

- Czekaj! - złapałem go za nadgarstek. I co teraz? Nie przemyślałem tego. - Mam jedno pytanie.

- Zaczynam się bać. - zaśmiał się nerwowo. - Możesz mnie puścić?

- Oh, tak! - poluzowałem uścisk i złapałem się za szyję. - Chciałbyś może gdzieś wyjść na weekend?

- Wyjść? W sensie na piwo z chłopakami? - Blondyn posłał mi pytające spojrzenie.

- Nie z chłopakami. My sami. - odchrząknąłem. - Mam... zastój w pisaniu! Para z książki jest na etapie, gdzie idą na randkę, ale ja sam nie mam doświadczenia, więc.. Pomyślałem, że możesz mi pomóc. - wymyśliłem na poczekaniu. 

- Aaaa! Kolejny research! - zaśmiał się. - Jasne! Uwielbiałem planować randki. O! Mogę zaplanować naszą? - puścił do mnie oczko.

- Tak, zostawię wszystko Tobie. 

- To widzimy się w sobotę!

Wyszedł, zostawiając mnie w osłupieniu. Poszło łatwiej, niż myślałem.

...

Będę musiał teraz napisać scenkę ze spotkania. Tego nie było w planach, ale Cyrus i tak powinien się ucieszyć. 



***

Yooo~

Rozdział krótszy, niż zwykle, ale to też dlatego, że jestem chora i nie myślę :') Stwierdziłam, że jak nie udało mi się na Xiaother, to tu już chuj, zmuszę się xD

Przepraszam za brak rozdziału w środę i dziękuję za wszystkie miłe wpisy na tablicy ♥ Postaram się dodać rozdział planowo w tym tygodniu ^^

Do napisania!
Sashy ;3

MAD LOVE  // Genshin Impact [ ALHAITHAM x KAVEH ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz