Bruno trzymał wilka w ramionach opierając go o swoje kolano, jak tylko zwymiotował chłopak obrócił go do siebie twarzą. Z gabinetu wybiegła sekretarka I dyrektor przerażeni.
- Pani Bello co pani dodała do tej herbarty że ten młodzieniec tak zareagował - oburzył się dyrektor.
- Ależ panie dyrektorze ja tam nic nie dodałam, chłopak musiał czuć się źle już wcześniej. - skierowała się do Bruno - Zabierz go do gabinetu pielęgniarskiego.
Bruno był bardzo wściekły lecz widząc stan chłopaka bez słowa wziął go na ramiona, uważając żeby go nie upuścić i ruszył nie słuchając dyskusji nauczycieli. Szedł szybko lecz uważnie, żeby nic więcej nie stało się poszkodowanemu. Bał się że jego stan może być poważniejszy niż się wydaje, przez co jeszcze przyspieszył kroku. Do gabinetu lekarskiego niemalże wbiegł nie zawracając sobie głowy pukaniem. Lekarz który siedział przy biurku wstał jak opatrzony nie wiedząc co się dzieje. Bruno w tym czasie nie patrząc na niego skierował się do łóżek znajdujących się za kotarami. Położył na jednym z łóżek i przykrył kocem po czym odwrócił się I skierował w stronę drzwi.
- Co mu zrobiłeś?
Doktor mówiąc to siedział na krześle opierając się łokciem o biurko i patrzył na wilka. Bruno zatrzymał się w drzwiach i spojrzał na mężczyznę chcąc mu coś odpowiedzieć lecz nie dał mu dojść do słowa.
- Co to za poważna mina tylko żartowałem - na jego twarzy pojawił się uśmiech, poprawiwszy okulary kontynuował - Znam cię już tak bardzo że nigdy bym cię o coś takiego posadził, ale następnym razem zanim wyjdziesz zostawiając poszkodowanego przynajmniej mi powiedz w jakim stanie go znalazłeś.
- Zemdlał - przeczesał włosy do tyłu - Po wybiegnieciu z gabinetu dyrektora, po prostu zemdlał.
Facet spojrzał na leżącego Mirona I z powrotem na wilka który ledwie dostrzegalnie się trząsł. Był przerażony tym co się stało i chciał jak najszybciej opuścić tą szkołę lecz sanitariusz mu nie pozwalał. Nie potrafił patrzeć na białowłosego leżącego na łóżku nieprzytomnie.
- Rozumiem - mężczyzna widział poruszenie chłopaka. - Idź z powrotem na lekcje.
Powiedziawszy to wstał z krzesła I podszedł do Mirona, dotknął jego czoła żeby sprawdzić czy nie ma przypadkiem gorączki. Kontem oka dostrzegł jak Bruno pochylił się w jego stronę przed wyjściem z sali. Uśmiechnął się pod nosem po czym skupił się na poszkodowanym.
Bruno wyszedł z szkoły nie przejmując się zmianą butów ani wróceniem się do sali po kurtkę. Ruszył w kierunku parku znajdującego się niedaleko szkoły, wokoło było niewiele ludzi ponieważ było zimno I większość wygrzewała się w domach lub pracach. Pomimo że w tych stronach śnieg znikał pod koniec grudnia to było ciągle zimno. Wilk zatrzymał się w centrum parku po czym położył się na jednej z pustych ławek i zakrywszy ramieniem oczy zasnął.
~~~
\ Mały czarno włosy chłopczyk siedział przy stole wystrojonym jak na przyjęcie urodzinowe. Lecz wokoło nie było nikogo innego, ani jednego dziecka które z nim by spędziło ten dzień. Gdzieś w oddali było słychać krzyki, a na przeciwko chłopca stał duży tort z do połowy wypalaną świeczką w kształcie 5 na środku. Krem na torcie powoli się rozpływał i spływał z ciasta po bokach. Kolorowe ozdoby na nim już dawno poodpadały. Chłopczyk siedział na krześle z podkulonymi nogami i dłońmi ocierającymi spływające po jego twarzy łzy. Gdzieś niedaleko pękł balon, w drzwiach od obsługi stało kilka osób i o czymś do siebie szeptali energicznie. Z korytarza obok w kierunku chłopca szedł wściekły ojciec i próbująca go uspokoić matka dziecka. Mężczyzna nie był zły na obsługę lecz na chłopca który w jego rozumowaniu przynosił mu wstyd. Kobieta powstrzymała go przed zbliżeniem się do dziecka i odesłała go spowrotem samemu idąc do chłopca.
- Kochanie - otarła dłonią łzy z twarzy chłopca - Oh kochanie tak mi przykro że twoje urodziny się nie udały
- Mamo czemu tata jest zły? - Odezwał się czkając.
- Nie zwracaj na niego uwagi wilczku - odwróciła jego twarz w swoją stronę - Musisz się obudzić.
- Co? O czym ty musisz mamo ja nie śpię.
- Obiecaj mi jedno
- Co mamo?
- Dbaj o najbliższych swojemu sercu kochanie.
- Ale jak ich poznam.
- Jak kogoś takiego spotkasz będziesz wiedzieć od razu a teraz obudź się
- Obudź się..
- Obudź się...
-Obudź się...
-...Bruno otwórz oczy
CZYTASZ
Kropla nadziei
Hombres LoboW drzwiach pojawił się wysoki, ciemnowłosy, o błękitnych jak niebo oczach chłopak. Jego pusty i zmęczony wzrok spotkał się z Mironem, nie umiał on jednak stwierdzić czy otwarł drzwi zwierzecokrwisty czy też zwykły człowiek. Po chwili jednak był niem...