Rozdzial 6

27 1 3
                                    

Przywiązują mnie do krzesła i kneblują mi buzię taśmą.
                               
Słyszę jak po korytarzu ktoś się skrada, bo wyczuwam jego obecność, ale nie wykazuje tego, bo oni mogliby coś podejrzewać.

-Ej a co jak ona się teleportuje? - Szepcze Esmeralda do Krissa.
-Nie martw sie nie zrobi tego, jesteśmy w takim pomieszczeniu, że się tu nie da. Mogła by to zrobić dopiero na korytarzu.-Śmieje się Materski za plecami.

W tym momencie ktoś otwiera z hukiem drzwi i rozpyla bombę dymną, żeby nikt nic nie widział, ale moje oczy są do tego przyzwyczajone, przez liczne treningi.

- Policja ręce do góry!!!-Krzyczy jakiś nieznajomy, ale od razu po nim widać, że nie jest policjantem...
Rozwiązuje mnie i bierze na ręce w stylu panny młodej.

Chłopak, który mnie złapał miał:
Brązowe włosy, duże zielono-brazowe oczy, miał na sobie jasnoniebieska bluzę i szare dresowe spodnie. Wyglądał na bardzo umięśnionego. I pachniał przepięknie nie jestem w stanie określić co to był za zapach, ale był bardzo kojący.

Gdy wychodzimy na zewnątrz teleportujemy się do innego dębu, który się znajduje na ulicy Strumykowej.
Są już tam moje wszystkie rzeczy z poprzedniego drzewa.

Gdy w końcu mnie postawił przedstawił mi się.

-Mam na imię Luke, Luke Dracon.
-Janesa, Janesa Bartalak.-Odpowiadam i chyba się rumienię.- Dziękuję, że mnie z tamtąd zabrałeś, ale dlaczego to zrobiłeś? - Pytam mojego wybawiciela.
-Yyy no wiesz, bo... Dobra nie ma co owijać w bawełnę. Podobasz mi się, już dość długo. W sumie to odkąd się zobaczyłem w tym liceum, chodzę do przeciwnej klasy. Czy chciałabyś że mną chodzić?- Pyta trochę nie zrozumiale.
-Yyy no wiesz ja chyba muszę to przemyśleć, bo no yyy wiesz ja cie w sumie nie znam.-Mówię do niego zdziwiona I czuje jak się spinam.
-No jasne to zrozumiałe. Masz tyle czasu ile chcesz...-Mówi Luke i patrzy na mnie z zatroskaniem.

***

Szczerze mówiąc czuje się trochę dziwnie, ale nie przeszkadza mi to jakoś bardzo.
Chłopak ma przepiękne oczy i takie piękne perfumy, za każdym razem gdy koło mnie przechodzi, doznaje przyjemnego dreszczyku.

Ja się chyba w nim zakochałam...

Luke trochę mi opowiedział o sobie mówił, że lubi motoryzacje i ma nawet swój motor. Powiedział, że jak będę chciała to mnie zabierze na przejażdżkę i coś mówił pod nosem o zachodzie słońca, ale szybko zmieniał temat na inny.

Tak sobie rozmawialiśmy, gdy nagle zaburczało mi w brzuchu...

- Oj, to chyba mój brzuch...- Zaśmiałam się rumieniąc się.
- Nie szkodzi też zgłodniałem, Co powiesz na Pizze? - Uśmiecha się do mnie przyjaźnie.
- Myślę, że to dobry pomysł, już od jakiegoś czasu chodzi za mną pizza.-Uśmiecham się do niego i znowu słyszę jak mi burczy w brzuchu.
Śmiejemy się z tego i Luke bierze swój telefon i wchodzi w aplikacje PIZZA HUT i się trochę wacha...
-A możeby tak KFC?- Pyta mnie z dziwna mina,chłopak.
-Czemu nie.- Odpowiadam i wzruszam ramionami.

Luke wchodzi w aplikacje KFC i zamawia B-smart'a oraz kubełek z nuggetsami. Do tego Pepsi i Sprite.

- Za jakieś 15 minut będzie jedzenie. - Mówi do mnie spokojnym głosem i tym razem to ja słyszę jak mu burczy w brzuchu na co mój odpowiada tym samym.
Śmiejemy się razem z tego. Ja jestem coraz bardziej zmęczona, ale staram się tego nie pokazywać.
Postanawiam, że pójdę obejrzeć drzewo, bo w sumie odkąd tu jesteśmy nie wychodziliśmy z ,,salonu" (boże, ale mnie to słowo smieszy)
- Idę obejrzeć nasze chwilowe miejsce zamieszkania.- Mówiąc to uśmiecham się do Luka a on odpowiada mi tym samym.

Wychodzę z pomieszczenia przez jedne z drzwi po lewo, które prowadzą z salonu i okazuje się, że to toaleta.
Jest ładnie przyozdobiona w różne kamienie, ale nie coś typu ametyst czy coś, poprostu jakiś marmur i inne takie kamienie. Na ścianie wisi lustro a pod nią wisi dość duża umywalka. Po przeciwnej stronie stoi duża wanna, która spokojnie mogłaby pomieścić dwie dorosłe osoby.
Na ścianie nad wanną wisiał obraz przedstawiający Grecję. Jak ja bym chciała polecieć do Grecji...

Wyszłam z toalety i udałam się na drzwi z prawej strony.

Gdy weszłam do środka zobaczyłam po prawej stronie duże łóżko dwuosobowe,

(Jeżeli macie brudne myśli to je wyczyscie, takie coś najprawdopodobniej nie wystąpi w tej książce, pozdro)
z piękną pościelą w fioletowo różowe kwiaty. Pod łóżkiem był dywan średniej wielkości w beżowym kolorze.
Z lewej strony było duże biurko, na ścianie wisiała duża tablica korkowa. Na biurku leżały moje notatki i poszlaki dotyczące sprawy moich rodziców.
Naprzeciwko drzwi była tapeta przedstawiająca znowu Grecję, to jest jakieś podejrzane.
Na ścianie z tapetą były też drzwi, które jak się okazało prowadziły w dół do garderoby?
Wyszłam z pokoju i weszłam przez drugie drzwi na prawo.
Był to ciemniejszy pokuj z jednoosobowym łóżkiem o białej pościeli i granatowym milusim kocykiem, granatowym dywanem, średnim biurkiem oraz szafą na ubrania i gablotką z książkami.
~ To zapewne jest pokuj Luca.~Pomyślałam i Wyszłam z pokoju.
Kolejne miejsce prowadziło w dół, z sufitu zwisały konary i korzonki, nadawało to taki przyjemny klimat.
Zeszłam w końcu na dół i zobaczyłam kuchnię, była jasna na suficie była duża lampa z ciepłym światłem a pod nią stał mały stół z już czekającym na mnie Luke' iem i KFC.
Dosiadłam się do niego rumieniąc się nie wiem dlaczego.

*Skip time- Lipiec*

Lipiec 23
Rok 2051
Godzina 10.37
Moje urodziny za 4 dni

Wstałam leniwie się przeciągając, trochę dziwnie było wstawać bez budzenia Lukasa ( OD AUTOKI : jakby ktoś nie pamiętał tak się nazywał jej robot)
Mieszkam z Lukiem już kilka tygodni

i szczerzę mówiąc wcale mi to nie przeszkadza. Za 4 dni mam urodziny i od jakiegoś czasu Luke jest dość tajemniczy, wydaje mi się, że coś kombinuje.

Zchodzę na dół do kuchni, Luke robi gofry z bitą śmietaną i truskawkami.
Aż mi slinka cieknie.
- Jak się spało?- Pyta mnie Luke. Widać że ma dobry humor.
- Bardzo dobrze, to łóżko jest takie wygodne, ale dalej nie mogę się przyzwyczaić do wstawania bez Lucasa.
- Mi jak się dom spalił też nie mogłem się przyzwyczaic tak samo jak do śmierci rodziców. - Mówi zasmucony Luke i dodaje - Myślę że wiem co przeżywasz, tylko mnie nikt nie próbował zabić.- Mówiąc to krzywi się delikatnie.
Przesiedzieliśmy tak na rozmowach cały dzień, nawet nie wiem kiedy zasnęłam na jego ramieniu.
                           ***

Obudził mnie lekki pocałunek w usta, nie wiem dlaczego, ale oddałam go.

Gdy otworzyłam oczy, nie byłam w swoim pokoju. Ten pokój był ciemniejszy od mojego, leżałam pod cienkim granatowym kocem z racji iż było lato.

Gdy już trochę oczy mi się rozbudziły spojrzałam na Luca. Gdy zobaczyłam, że jest bez koszulki zakryłam oczy, na co on wybuchł śmiechem.
- Poczekaj, już zakładam bluzkę.- Mówi Luke śmiejąc się jeszcze. - Już.
- Eeeemmm.... - Nie wiedziałam zabardzo co mam powiedzieć...
- Zasnęłaś w kuchni na moim ramieniu i nie mogłem otworzyć drzwi od twojego pokoju więc zabrałem Cię do siebie. - Wyjasnia mi Chłopak, na co się uśmiecham do niego.
- Trzeba iść zrobić jakieś zakupy, bo nie ma nic w lodówce( Tak w tym drzewie była lodówka i nie pytajcie mnie jak to działa, bo ja wsm sama nie wiem).
- Dobra to ja pójdę. - Mówię i się przeciągam.

Poszłam do siebie do pokoju i normalnie go otwieram.~ nie wiem czemu on nie mógł tego otworzyć. Nie chce się on poprostu przyznać, że chciał popatrzeć jak śpię.

Uśmiecham się do tej myśli i wchodzę do środka, zabieram ubrania z garderoby. Wchodzę do toalety i biorę odświeżający prysznic, zakładam czyste ubrania. Robię sobie delikatny makijaż i zabieram torbę i portfel. Rzucam szybie ,,pa,, i wychodzę.

||||||||||||||||||||||||||||||||||

Uff... długi rozdział aż 1225 słów.

Detektyw JanesaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz