Shot dla: koleżanki z discorda, której tag wattpadowy zgubiłem (ale spokojnie, przeczyta to)
Słowa: 865
Seria: GO (tj są dorośli, ale znajomości GO nie trzeba, aby przeczytać)
"Kidou i prawo jazdy"
*
Czy jest coś gorszego od stresu wynikającego z pierwszej jazdy samochodem po odebraniu prawa jazdy? Stres twojego partnera, który siedzi na miejscu dla pasażera. Kidou westchnął, słysząc piętnastą uwagę na temat sposobu jego jazdy od osoby, która sama nie dotknęła w życiu kierownicy, ale jak zwykle wszystko jej przeszkadzało i najwięcej wiedziała. No bo przecież Kidou stanął dwa centymetry za blisko do pasów, niewybaczalne, najlepiej niech mu zabiorą te prawo jazdy w cholerę.
Mieli daleką drogę do przebycia, a Yuuto miał ochotę wysiąść i przejść resztę pieszo - już pal licho ten samochód, po co komu samochód, jeśli powoduje on tylko lament u jego chłopaka. Kochał go, ale jeśli jeszcze raz usłyszy "Zwolnij, cholera jasna, zabijesz nas!" to zamontuje jakieś wyrzutnie w fotelach i następnym razem ekspresowo pozbędzie się problemu. I kawałka dachu w samochodzie. Mała cena za święty spokój.
— Yuuto, pieprzony demonie prędkości, zapłacił ci ktoś za próbę zamordowania mnie? — jęczał Genda, trzymając się jedną ręką za rączkę ulokowaną nad szybą samochodu, a drugą wbijając w skórzany fotel.
— Wszechświat mi zapłaci świętym spokojem — mruknął, przepisowo zakręcając na skrzyżowaniu.
— Cholera jasna, za blisko byłeś tamtego samochodu! Masz swój od niedawna i już chcesz go porysować? — wrzeszczał przerażony "brakiem" umiejętności partnera, który wywrócił tylko oczami.
— Stać mnie na jeszcze dwa takie.
— Nie daje ci to powodu do takiego braku ostrożności na drodze!!!
— Genda, czy ty w ogóle znasz przepisy?
— Widzę, że je łamiesz!
— No tak — mruknął trener królewskich, zgarniając jedną ręką dredy zdala od twarzy.
— Yuuto!!! Ręce na kierownicę, obie ręce, natychmiast! — Chłopak nie przestawał panikować. Nie miał zielonego pojęcia, że każdy jeden ruch Kidou na drodze był w pełni przepisowy i wykonany wzorowo albo udawał, że nie wie.
— Okej, okej. — Dredziarz posłuchał partnera, lokując dłoń tam, gdzie powinna według niego być. — Genda, mogę cię prosić o ciszę? Przeszkadzasz mi już od godziny jazdy.
— Oh tak! Teraz ja jestem winny, bo dbam o swoje życie?! Cóż, dopiero odebrałeś prawo jazdy i już zdecydowałeś się na dwugodzinną jazdę do rodziny i ja mam się uspokoić i zamknąć? — Nie mówił wszystkiego zbyt serio, ale tę część o dwugodzinnej jeździe do rodziny na pewno miał stuprocentowo na myśli. Spodziewał się, że na pierwszy raz Kidou wybierze jakiś dalszy sklep, by się do niego przejechać, a oni przebyli trzy miasta, by zobaczyć jego ojca, a teraz odbywali drogę powrotną.
— Genda, z całym szacunkiem, jak się nie zamkniesz, to wylatujesz z samochodu na najbliższym parkingu.
— Aha??? Jesteś okropny!
To jedyne co powiedział i odpuścił. Usiadł obrażony na swoim siedzeniu i wlepił wzrok za okno. Nagle nie przeszkadzała mu prędkość, bezpieczeństwo i inne samochody, skupił się tylko na tym, że się śmiertelnie obraził na swojego chłopaka, który nie chciał pozwolił mu narzekać na sposób w jaki prowadzi auto. Ale ile można narzekać? Każdy, kto stałby na miejscu Kidou, zrozumiałby go.
Dojechali w kompletnej ciszy. Nagle nie było żadnych kłótni, nie było krzyków, żartów, dyskusji, śpiewów piosenek z radia. Tylko wielki foch pana Gendy, który Kidou zaakceptował, byleby mieć na trochę czasu ciszę. Samochód ustał pod ich blokiem mieszkalnym, Yuuto z ulgą zgasił silnik, czując się wolny od tej cichej katorgi ze swoim partnerem, a ten z kolei nie chciał jej przerywać.
— Genda, dotarliśmy.
— Widzę — fuknął.
— Dotarliśmy bezpiecznie i zgodnie z przepisami, a do tego z pełnym skupieniem kierowcy na drodze, kiedy nie musiał skupiać się na czyiś krzykach…
— Oj już przestań! Nie było wcale tak bezpiecznie! Kilka razy myślałem, że muszę zacząć pisać testament! Jesteś bezczelny, mówiąc tu cokolwiek o bezpieczeństwie!
Kidou wywrócił oczami, wysiadając z auta, lecz Genda nie drgnął. Chłopak w dredach otworzył mu drzwi jak księżniczce i dopiero wtedy ta księżniczka opuściła pojazd. Brakowało mu tylko czerwonego dywanu rozłożyć…
W kolejnej grubej warstwie ciszy przebyli dwa piętra, by dotrzeć do swojego mieszkania. Słychać było na klatce schodowej tylko brzęk kluczy niesionych przez Yuuto, gdy otwierał im drzwi. Wkroczyli do środka, zaczęli robierać kurtki, buty… ale dalej było nieznośnie cicho.
— Genda, ja naprawdę nie jeździłem źle.
— Ależ oczywiście, że nie! Ja ci po prostu nie ufam, kiedy chodzi o prowadzenie samochodu.
Yuuto uniósł brew.
— Czemu?
— Przeczucie. Bywasz niebezpieczny. Chcesz kawy?
Kidou opadły ręce. Chłopak wydzierał się na niego całą drogę, zdenerwowany i zestresowany o swoje życie, teraz proponuje mu tak po prostu napój pełen kofeiny i rzuca trzy słowa na swoje wyjaśnienie.
— Poproszę. Najmocniejszą, jaką jesteś w stanie zrobić.
Godzinę później Kidou leżał na kanapie, odpoczywając po podróży, a Genda kończył sprzątanie, na które dzisiaj była jego kolej zapisana w kalendarzu powieszonym na lodówce. Wyklinał pod nosem bardzo dużo o tym jak Yuuto powinien mu pomóc, a nie odpoczywać, ale kiedy dredziarz zaoferował mu wsparcie, ten je odrzucał. Po pewnym czasie były kapitan królewskich przestał już zwracać uwagę na te docinki i zamknął oczy.
Był blisko odlotu do krainy snów, kawa w ogóle na niego nie zadziałała. Poczuł nagle ciężar na swoim ciele, ciepło na klatce piersiowej i motyle w brzuchu. Po otwarciu oczu dostrzegł Gendę, który położył się na nim i również zamknął oczy, najpewniej licząc na wspólną drzemkę.
Yuuto nie potrafił być zły. Zawsze emanował stoickim spokojem, toteż i zachowanie jego ukochanego go nie irytowało. Uśmiechnął się i ułożył na jego głowie swą dłoń, głaszcząc go po włosach.
Kochali się, na swój sposób. Ale Genda kochał Yuuto najbardziej bez prawa jazdy.
CZYTASZ
Piłkowe Opowiastki - Inazuma Eleven one shoty
FanfictionPrzyjmuję zamówienia. Dostępna jest każda seria, yuri, yaoi i hetero, mogę napisać o relacjach romantycznych, przyjacielskich czy o rodzinie. Napisane jest już kilka shotów, których można użyć do sprawdzenia mojego poziomu twórczości przed zamówieni...