Shot dla: KlaraKrzysztaowicz
Słowa: 1152
Seria: OG
"Tylko my wiemy"
CW: krew, gryzienie
*
Nagumo znany był w szkole z ognistego temperamentu, braku cierpliwości i okropnego złoszczenia się na najdrobniejsze przeszkody. Nie miał zbyt wiele przyjaciół przez swoją wybuchowość, pewnie też dlatego, że sam unikał ludzi i chamstwem odrzucał od siebie wszystkich, aby nikt nie próbował zbliżyć się do niego. Tylko jedna osoba miała w liceum Aliea prawo na zbliżenie się do niego bez zdenerwowanego spojrzenia ognistych oczu.
Rzecz jasna ta osoba to Suzuno Fuusuke, białowłosy, nad wyraz spokojny chłopak, zimny i oschły, bez zainteresowania czymkolwiek. Niby czytał książki, niby grał w gry, niby grał w piłkę, ale tak naprawdę nie potrafił znaleźć siebie we wszystkim co robił.
Za bliskością między tymi dwoma chłopcami stał ich jeden wielki sekret poza zasięgiem całej reszty świata. Otóż Nagumo miał problem i tylko Suzuno wiedział jaki. Tylko przez to, że kiedyś wszedł przypadkiem nie do tej sali co trzeba, teraz mógł nazywać się przyjacielem Haruyi, a on tolerował jego istnienie.
Obydwaj należeli do tej samej drużyny piłkarskiej w szkole, co oznaczało, że widzieli się na treningach, gdzie ukazywały się ich przeciwieństwa. Techniki Suzuno były lodowe, a Nagumo ogniste, do tego białowłosy chłopak wykonywał swoje ruchy jak robot, perfekcyjnie, ale bez większej pasji, a ten drugi za to wkładał w grę całą energię i ambicje. Ludzie wokół zastanawiali się, jak to się stało, że Nagumo i Suzuno są tym, czym są, jednym wielkim duo, nierozłącznymi przyjaciółmi, przecież to niedorzeczne!
Nikt poza nimi nie wiedział.
Podczas treningu Suzuno dostrzegł nagle z kilkunastu metrów dziwny błysk w oczach Nagumo, jakby zmieniły na kilka sekund kolor. Chłopak złapał się za głowę na kilka sekund i zagryzł zęby, natychmiastowo prosząc o szybką przerwę i bez czekania na odpowiedź wybiegł z boiska. Suzuno nie czekał na nic, poleciał za nim.
Cała drużyna popatrzyła za nimi, jak uciekali już któryś raz z treningu we dwójkę, ktoś zaczął rzucać żarty o przerwie na buziaki w składziku na mopy, a inny ktoś denerwował się na niepotrzebne zamieszanie i przerwy w ćwiczeniu nowych technik.
Suzuno wiedział, że za pięćdziesiątą ucieczkę w końcu przyjdzie im trafić na dywanik u trenera, który zmusi ich do wytłumaczenia się. Suzuno wiedział, że nie będą mogli wytłumaczyć i najpewniej wylecą z drużyny, bo nikt nie będzie chciał ryzykować trzymania ich tam.
Ale nie było to ważne.
Nagumo wleciał do magazynka sportowego, a Fuusuke oczywiście za nim. Zamknął drzwi, by nikt nie usłyszał i nie zobaczył tego, co się właśnie stanie, a sam przed sobą miał widok Haruyi dyszącego ciężko, drżały mu nogi, trzymał się za głowę, był odwrócony plecami. Lodowy piłkarz zachował spokój, tak jak zawsze. Zaprowadził go za nadgarstek na podłogę pod szafki, gdzie usiadł obok niego. Spojrzał mu na twarz - oczy chłopaka były czerwone zamiast żółte, a do tego wydłużyły i wyostrzyły mu się kły, wystając poza usta.
To był ten czas w miesiącu, kiedy wampirza strona Nagumo odezwała się i prosiła o krew.
Fuusuke podwinął nogawkę spodenek do góry i już po chwili syknął z bólu na obecność ostrych zębist wbitych wprost w udo. Bez problemu przebiły skórę, dostając się do pokarmu. Trwało to dobre dwadzieścia sekund, a może trzydzieści? Ciężko liczyć, będąc opartym o szafkę i krzywiąc się z cierpienia.
Nagumo oderwał się od niego w końcu, wlepiając tępo wzrok w ślad po ugryzieniu, który po sobie zostawił. Cieknęła z niej strużka krwi, lśniąc jak rubiny.
Haruya opadł na szafkę, czując się okropnie źle. Od wielu miesięcy już używa Fuusuke jako swojego pożywienia, okropnie bojąc się, że stawia jego życie w pewnym ryzyku. Nie dało się na necie znaleźć żadnych konsekwencji częstego oddawania wampirom krwi, bo wszystko tam wskazywało na to, że one nie istnieją. Tymczasem Nagumo takim był.
Wielokrotnie mówił Suzuno, że może się poddać, wycofać. Milion razy kłócili się o sprawę życia i śmierci. Zawsze jednak kończyło się tak samo - Nagumo wypijał z Suzuno krew, potem czuł się z tym okropnie, a Fuusuke nie przejmował się tym w najmniejszym stopniu i kontynuował dzielenie się nią.
— Dlaczego to robisz? — zapytał w końcu Haruya.
— Dlaczego co robię? — odparł typowo dla siebie, bardzo chłodno i oschle.
— Dlaczego ciągle dla mnie ryzykujesz? To idiotyczne.
— Bo jestem idiotą — westchnął, obracając głowę w jego stronę. — Nie chcę, żebyś umarł.
— Sam możesz umrzeć.
— Tego nikt nie powiedział.
Ale nikt nie zaprzeczał, że istniała taka szansa.
Nagumo spojrzał na niego nerwowo. Było mu głupio, cholernie głupio. Czując smak krwi w ustach, rozmawiał z jej właścicielem zupełnie jakby ten nie miał udziabanego uda.
— Haruya — Suzuno mówił już delikatniej. — Myślisz, że dlaczego kiedy tamtego dnia zobaczyłem cię w takim stanie, kiedy wytłumaczyłeś mi, co się z tobą dzieje, ja postanowiłem cię nakarmić, choć byliśmy sobie obcy?
Nagumo zamilkł. Może odpowiedź była zbyt jasna, a może nie miał jej wcale.
— Normalna osoba zgłosiła by cię gdzieś, żeby cię skroili w byle laboratorium, Haru — mruknął. — Nie osoba zakochana w tobie.
Mówiąc to, wstał, ignorując cieknącą z uda aż po łydkę krew - i tak nie miał czym jej wytrzeć, a podczas lekcji może zdąży polecieć do łazienki po papier. Nagumo ożył na te słowa, podnosząc głowę jak pies obudzony głośnym dźwiękiem. Złapał błyskawicznie Suzuno za nadgarstek, a ten stanął w bezruchu , jakby wyłączony pilotem. W końcu zawsze był tylko maszyną bez zainteresowań, maszyną, która nagle w pierwszej klasie liceum nauczyła się kochać i nigdy nie porzuciła swojej umiejętności.
— Czy ty mówisz serio? Mam rozumieć, że poświęcasz swoje życie dla mnie, bo ty coś czujesz? Do kogoś takiego jak ja? Ty myślisz, że dlaczego ja tak wszystkich nienawidzę i dlaczego tak wszystkich odrzucam!
— Bo jesteś wampirem. — Te słowa były zimne. Jak sople wbiły się w serce Haruyi. — Boisz się kogoś skrzywdzić lub kogoś krzywdzącego ciebie. Ale ja i tak już wiem kim jesteś. I nie zrobiłeś mi nigdy krzywdy.
Nagumo nie potrafił nic z siebie więcej wydusić, a Suzuno tracił oddech z każdą sekundą spędzoną tam.
— Puść mnie już, Haruya. Nie przejmuj się tym, dalej zamierzam cię dokarmiać. Kimkolwiek dla siebie jesteśmy, nie dam ci zginąć, ale jeśli nic do mnie nie czujesz, nie chcę teraz robić z siebie większego idioty.
— Fuusuke, cholera jasna. — Nagumo zerwał się ze swojego siedzenia i stanął na przeciw chłopakowi. Ich spojrzenia toczyły prawdziwą wojnę ognia z lodem, której nikt nie wygrywał mimo krwistego starcia. — Uważasz, że nie czuję nic do osoby, przez którą od wielu miesięcy stoję na nogach? Próbowałbym cię odsunąć od pomysłu karmienia mnie, gdybym nie czuł nic do ciebie? Gdybym nie bał się, że ryzykuję twoją krzywdą?! Fuusuke, na litość anielską, rozkochałeś mnie w sobie.
Gapili się na siebie w niedowierzaniu i wypełnieni uczuciem. Po raz pierwszy lód otaczający serce Suzuno był w stanie zostać roztopiony, a wiecznie płonące, niemożliwe do dotknięcia serce Nagumo ugaszone.
Haruya chwycił twarz Suzuno w dłonie i miał go już pocałować, ale Fuusuke zasłonił mu usta dłonią.
— Nie ciekawi mnie smak mojej krwi. Masz dalej czerwone zęby.
— A ty dalej krwawisz. Chodźmy się lepiej ogarnąć.
Suzuno skinął głową. Oboje ruszyli na korytarz póki jeszcze trwały lekcje, udając, że dalej są sobie tylko przyjaciółmi, skierowali się do toalety szkolnej.
CZYTASZ
Piłkowe Opowiastki - Inazuma Eleven one shoty
FanfictionPrzyjmuję zamówienia. Dostępna jest każda seria, yuri, yaoi i hetero, mogę napisać o relacjach romantycznych, przyjacielskich czy o rodzinie. Napisane jest już kilka shotów, których można użyć do sprawdzenia mojego poziomu twórczości przed zamówieni...