- - > chapter eight < - -

157 2 0
                                    

Kolejna nie przespana noc Hermiony. Gryfonka miała powoli tego wszystkiego dość. Koszmary jebane koszmary. Przychodziły do niej każdej nocy.

Rudowłosa od czasu do czasu kradła swojemu przyjacielowi Harremu, jego pelerynę niewidkę. Żeby nie zauważenie wkradać się, do dormitorium ślizgonów.

Obserwowała wtedy Pansy przez całą noc. I tak nie mogła zasnąć, więc nie robiło jej większej różnicy to, czy spędzi ten czas wpatrując się, w czekoladowo oką czy, siedząc w swoim pokoju. Patrząc znudzonym wzrokiem w świetlisty księżyc przez brudne okno.

˚₊‧꒰ა ☆ ໒꒱ ‧₊˚

- Panno Granger. Nie śpimy. Hermiona usłyszała ostry głos profesora Snap'e. Oderwała gwałtownie głowę od ławki na której przed chwilą, jeszcze smacznie sobie spała. - Przeprszam bardzo.

Ciemno oka usłyszała ciche chichoty za sobą. Poczuła się, zażenowana sobą i tym, że zasneła na lekcji.

- Jak Hermiona już się, obudziła to dobiorę was w pary, i będziecie robić eliksir z strony sto dwudziestej dziewiątej. No więc. Parkinson z Granger.

Obie dziewczyny popatrzyły na siebie z obojętnością. Ale czy była to prawdziwa obojętność?

Pansy przesiadła się, tusz obok Gryfonki. Otwierając swój podręcznik na odpowiedniej stronie. Oczywiście nie zapomniała o rówieśniczce. Z ktorą siedziała właśnie w ławce. Popatrzyła na jej pogiętą szatę i nie schludnie uczesane włosy. A następnie na jej zaspane ślepia. Wpatrywała się w ciemno oką jeszcze przez dłuższą chwilę. Aż do czasu gdy odezwała się.

- Hej. Wszystko dobrze? Nigdy nie zdarzyło Ci się, zasnąć na żadnej lekcji. Nie wyglądasz dobrze. Położyła zimną dłoń na ramieniu rudowłosej, po czym wbiła w nią opiekuńczy wzrok.

Policzki Granger znowu zalały rumieńce. Wywołane troską o nią.

- Jest dobrze, poprostu się, nie wyspałam. Odpowiedziała Hermiona splatając z swych warg mały, prawie nie widoczny uśmiech.

- Aa..

Reszta lekcji przebiegła jak należy. Oczywiście większość magicznej mikstury zrobiła ciemno oka, bo Parkinson nawet nie ogarniała co jest napisane na, wyznaczonej stronie przez profesora.

˚₊‧ ꒰ა ☆ ໒꒱ ‧₊˚

- Hermiona zaczekaj! Chce porozmawiać. Krzyknęła ślizgonka do, rudowłosej która wychodziła już z sali eliksirów. Z wielkim stokiem książek

Gryfonka obróciła się, w strone czekoladowo okiei. Ale nie zdążyła nic powiedzieć bo ta złapała ją za rękę i zaczeła ciągnąć w strone ciemnego korytarza.

Rudowłosa popatrzyła na nią zdezorientowanym wzrokiem mówiąc. - Gdzie i-idziemy Pansy. Odpowiedziała jej tylko, głucha cisza.

Gdy dotarły już na miejsce. Czekoladowo oka przyparła do ściany ciemno oką, i westchnęła.

- Miona, czy ty nie spałaś dzisiaj całą noc!? Warkneła Parkinson.

- Ugh, nie martw się o mnie. Lepiej zajmij się, nauką. Wywróciła oczami, udając obojętność. Ej ale poczekaj
chwilę jak ty mnie nazwałaś?

- Po pierwsze będę się, martwić bo przez mnie prawie straciłaś życie w pokoju życzeń. A po drugie nazwałam cię tak bo mi się, podoba. Przy wymowie ostatnich słów. Dziewczyna założyła rękę na rękę. I uśmiechnęła zadziornie.

Obie patrzyły się, na siebie przez dłuższą chwilę. Aż do czasu, gdy Parkinson zabrała głos.

- Chce z tobą pogadać..Od razu mówię. Jak chcesz to nie musisz udzielać odpowiedzi. Odezwała się, pierwsza czekoladowo oka łagodnym tonem wybrzmiewającym w uszach Hermiony.

Gryfonka popatrzyła się, na Parkinson i wyszeptała nie śmiało.

- Wiem o czym chcesz porozmawiać. O tym pocałunku..Zgadłam..J-Ja naprawdę nie wiem co we mnie wstąpiło. Jak skrzywdziło cię to w jakiś sposób to bardzo przperszam. N-nie chciałam cię zran..

Granger nie dokończyła. Przerwała jej ślizgonka składając na jej suchych wargach mokry pocałunek.

- - > 533 słów < - -

𝗣𝗿𝗶𝘃𝗮𝘁𝗲 𝗹𝗲𝘀𝘀𝗼𝗻𝘀 ! ^^ |  Pᴀɴsᴍɪᴏɴᴇ  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz