3

101 7 0
                                    

Pov.Chucken

Kilka godzin przed znalezieniem metalowego ciała

-Mnie chyba zaraz coś pojebie- powiedziałem do siebie. Przeszedłem już kilkanaście kratek w stronę, którą pamiętam. Po kolejnych kilkunastu kratkach znalazłem starą pizzerię i kogoś przed nią. Miał na sobie białą bluzę która miała kwiatki po bokach oraz czarne spodnie. Stał do mnie tyłem i widziałem tylko jego brązowe oczy które miały mały odcień czerwonego.

-Ej co ty tu robisz?- krzyknąłem do niego a on się odwrócił w moją stronę. Chłopak miał ciemniejszą karnację skóry oraz blizne przeciągniętą nad prawym okiem. Jego oczy nie miały w sobie ani tęczów ani źrenic, były kompletnie białe. Wyciągnął miecz i wymierzył we mnie. Nie bałem się bo nic mi nie zrobi.
-Kim ty jesteś?- powiedział trochę wystraszony.
-Nieważne kim jestem, bo i tak jestem tu tylko na pewien czas, lepsze pytanie co ty tu robisz, bo to nie jest zbytnio bezpieczne miejsce- powiedziałem na spokojnie. Chłopak minimalnie się uspokoił, ale dalej stał przede mną.
-Skąd wiesz. To jest tu od niedawna- powiedział bardziej pewnie.
-Możesz uwierzyć lub nie, ale znam te miejsce dłużej od ciebie, nawet jak tu nie mieszkam- powiedziałem i podszedłem do niego. Chłopak się wystraszył i zamachnął się mieczem i "przeciął" moje teraźniejsze ciało czyli żadne ciało. Serio jestem aż taki straszny.
-Jak?- powiedział i się cofnął, aż trafił na drzwi.
-Nie chce mi się tego tłumaczyć. Po prostu zostaw to miejsce w spokoju- powiedziałem, a po chwili uciekł stąd. Nie czekając wszedłem do środka i od razu znalazłem moje ciało.
-Pamiętaj Szymon nie zostawiaj swojego ciała nigdzie- powiedziałem i duchem "wszedłem" do mojego metalicznego ciała. Jeszcze przetestowałem czy mogę się przemieniać po moich postaciach poprzez illusiondysk i wróciłem na spokojnie do domu.

Tam zastałem wszystkich chłopaków, którzy coś tam robili. Po chwili Max mnie zauważył.
-Znalazłeś?- zapytał się.
-Tak, ale kurwa ile kratek musiałem przejść- powiedziałem i glebnąłem się na sofie i oparłem się o Maxsia.
-E Ale się nie opieraj o mnie, ponieważ już taki lekki nie jesteś- powiedział do mnie rozbawiony. Każdy się zaśmiał. Nie opowiedziałem im o tym chłopaku w masce.

Następny dzień

Powiem tak, że przyzwyczaiłem się do widoku, że Max rano kręci się w kuchni i robi śniadanie, ale całej ekipy już nie. Jak mogliście zauważyć wstałem najpóźniej od wszystkich, ale bardzo wcześnie dla mnie. Wstałem o 11 czyli bardzo wcześnie patrząc na to, że poszedłem spać o 1 czy 2, ponieważ rozmawiałem z Bratkiem, żeby wrzucał moje zapasowe odcinki co 2 lub 3 dni.

-Hej chłopaki- powiedziałem do nich zaspany i usiadłem do stołu.
-Łoł Max nie żartował z tym że długo śpisz- powiedział rozbawiony Roki.
-Tylko ja nie będę mieć braków w kanale- powiedziałem i położyłem się na stole. Dalej chce mi się spać, ale dzisiaj mamy być przedstawieni wszystkim ludziom.
-Dobra zostawcie go niech na spokojnie się rozbudzi i zje śniadanie- powiedział Max.
-Jak mam zjeść śniadanie jak nie żyje- powiedziałem i w tym momencie zaburczało mi w brzuchu. Głupie illusiondysk.
-Nie gadaj tylko się ogarniaj- powiedział Max i wszyscy się rozeszli po pokojach.

Po kilku minutach ogarnąłem wreszcie coś do jedzenia, czyli najprostsze jedzenie jakie może być, czyli tosty. Chłopaki siedzieli w pokojach i coś tam robili oprócz Maxa, który właśnie wszedł do kuchni.
-Jak się czujesz?- zapytał się mnie.
-Nawet dobrze, patrząc na to, że jako animatronik muszę jeść i czuć to co prawdziwy człowiek- powiedziałem rozbawiony, ale po chwili posmutniałem.
-Jeszcze nie przyszli co?- zapytałem się. Niby czuję się git, ale było by mi raźniej z Elkiem i Zeronem, patrząc na naszą przygodę tutaj.
-Z tego co wiem to nie- odpowiedział i westchnął.
-Ale spokojnie przyjdą- powiedział i poszedł do swojego pokoju i mnie zostawił z własnymi myślami.

Bladii zaprowadził nas na "uroczyste" przywitanie nas. Tam mamy się dowiedzieć ile będzie trwał ten festyn, czy cokolwiek to było.
-Poznacie moich sojuszników, a także przyjaciół- rozgadał się pies. Mi się zdaje, ale tylko Max go słucha. Po chwili znaleźliśmy się w centrum, gdzie zebrało się nawet dużo ludzi. Na takim podeście zauważyłem chłopaków. Szybko pobiegłem i się z nimi przywitałem.
-Jak was dawno nie widziałem- powiedziałem do nich już po przywitaniu.
-Nie chce przeszkadzać, ale chce was przedstawić innym- powiedział jakiś gościu.
-Uwaga zebrani chce was przedstawić osobom, które w tegorocznym festiwalu z okazji.....- i coś tam mówił jakiś monolog.
-Przywitajcie Maxa- powiedział i pokazał na mojego przyjaciela.
-Rokiego-
-Admirosa-
-Weze-
-Zerona-
-Elevena-
-I Chuckena- powiedział i popatrzyłem w tłum. Zauważyłem tego samego chłopca co wczoraj.
-Wiem już, że niektórzy z was się rozgościli w domku- powiedział.
-Tak i bardzo dziękujemy za domek i nie wiem jak chłopaki, ale on jest dla mnie bardzo ładny- powiedział Max.
-Podziękuj Blaszce to on budował dom- powiedział typ. No co? Nie znam jego imienia.

Po formalnym poznaniu nas z innymi, czyli przedstawieniem tylko nas, mogliśmy pogadać z innymi. Ja siedziałem z boku pod drzewem i relaksowałem się, aż ktoś do mnie nie podszedł.
-Co miałeś na myśli, że tam jest niebezpiecznie?- powiedział do mnie znany mi głos.
-Mam Ci opowiedzieć historię?- zapytałem się go.
-Mhm- pokiwał głową.
-Dobra, ale najpierw się przedstaw- powiedziałem do niego.
-Jestem Napierak- przedstawił się.
-Więc tak Napierak. Kiedyś to była bardzo normalna pizzeria, tylko że do rozbawiania dzieci były animatroniki. Roboty przystosowane do śpiewania, czy robienia występów, ale pewnego dnia wszystko się zmieniło- powiedziałem a Napierak mi przerwał.
-Coś z tymi robotami się stało? I co to ma do rzeczy, że tam jest niebezpiecznie?- zadał mi pytania.
-Pozwól, że dokończę a zrozumiesz. Pewnego dnia mężczyzna w stroju żółtego królika zabrał dzieci na zaplecze. Zabił, a ciała wpakował do animatroików- powiedziałem i z jego ruchów ciała mogłem dostrzec, że takiej odpowiedzi się nie spodziewał.
-Ty jesteś jeden z tych dzieci co nie? Dlatego, gdy cię trafiłem miecz przenikł przez ciebie?- zapytał się.
-Jesteś bardzo bystry jak na dziecko- powiedziałem i chciałem wstać, ale zatrzymał mnie.
-Nie jestem dzieckiem- powiedział a później dodał.
-Co się stanie, gdy tam wejdę?- zapytał się mnie.
-Tego nie wiem, wiem tylko tyle, że jest nawiedzona przez mordercę. Lepiej tam nie wchodź- ostrzegłem go i poszedłem do chłopaków. Nie chce, żeby ktoś tam wchodził szczególnie jakiś gnojek, który nie wie co się tam kryje.

Poznałem nawet fajnych ludzi, ale i tak trzymałem się bardziej z boku. W pewnym momencie po prostu poszedłem w stronę pizzerii. Chłopaki nie wiedzą gdzie się znajduje, no chyba, że osoby wplątane w historię, ale i w to wątpię. Spotkałem tam Napieraka, który działa mi trochę na nerwy, jeśli chodzi o przyłażenie tutaj i drążenie tematu.

-Coś mnie tu ciągnie Chucken- powiedział nagle.
-Nie powinno cię tu ciągnąć- powiedziałem, a chłopak popatrzył się na mnie przez maske.
-Wiem, ostrzegałeś mnie, ale dalej coś mi mówi żebym wszedł tu- powiedział. Nie wiem co w takiej sytuacji robić, ale postanowiłem zrobić coś głupiego.
-Wejdź ze mną zobaczysz jak tam jest. Lepiej ze mną niż sam- zaproponowałem. Chłopak chyba się z tego ucieszył.

Podszedłem i otworzyłem drzwi pizzeri. Ukazał nam się hol, który prowadził do sali głównej. Nie było tu za ładnie, ponieważ czas zrobił swoje. Przeszliśmy kawałek i zobaczyliśmy scenę w nawet dobrym stanie jak na ten czas.
-Przydało by się tu posprzątać i może odnowić to i owo- powiedział jakby nie wiedział co tu się stało.
-Czemu chcesz to odnawiać, przecież wiesz co tu się stało?- zapytałem się go.
-Sorry, ale mnie to nie obchodzi, co się stało to się stało, ale te miejsce kiedyś było bawialnią się, więc chce żeby ten czas odnowić- odpowiedział. Zdziwiła mnie ta odpowiedź, ale miał rację może przywrócić dawną świetlność.
-Wiem, że widziałeś to miejsce przed jej rozpadem, jak wyglądało?- powiedział, siadając na krześle.
-Oj to było z 30 lub 40 lat temu. Nie wiem czy zapamiętałem cokolwiek stamtąd- odpowiedziałem.
-To nie muszą być szczegóły- powiedział. Zastanawiał się, a po chwili powiedział.
-Może najpierw animatroniki jak wyglądały- Zawahałem się, ale przed czym, po chwili przemieniłem się w chice. Chłopak podskoczył na krześle.
-Tak wygladają, no jedna postać- powiedziałem mechanicznym głosem i przemieniłem się w "człowieka".
-Jak?- zapytał się wystraszony.
-Substancja o nazwie remnant. Pozwala duchowi zostać w ciele- odpowiedziałem. Chłopak uciekł z pizzeri.
-Młody ma rację trzeba coś z tym miejscem zrobić- powiedziałem do siebie.
-Ale tak sam- powiedział głos za mną. Podskoczyłem i zobaczyłem tam chłopaków.
-Nie straszcie mnie- krzyknąłem na nich.
-Dobra to sprzątamy to miejsce czy nie?- zapytał się Eleven. Że on chce sprzątać to jakiś cud.

Mogliśmy Tam Nie IśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz