-Wow, a więc wiedźma nie oszalała do końca.
Geralt spojrzał kątem oka na Lamberta i wrócił do naprawiania stracha na wróble. Myślał, że jego obecność wystarczy, by odstraszyć wrony od kradzieży, ale najwyraźniej nie.
-Postawię ci drinka! Zagraj w Gwinta, a my... porozmawiamy. Albo cokolwiek.
To niezręczna propozycja, ale Geralt docenia ją, nawet jeśli nie do końca wie, jak ją przyjąć. Nie poszedł do miejscowej tawerny, chyba że po to, by wymienić się na małe piwo i zebrać plotki o potworach i kontraktach.
Mieszkańcy wioski są dziwnie zadowoleni, że tam mieszka, słusznie wierząc, że nie muszą się martwić o nadprzyrodzone zagrożenia, dopóki jest obecny i trzyma ostre miecze.
Dają mu nawet różnego rodzaju prezenty i oferują pomoc, pomimo jego skąpej rozmowy i ogólnie ponurego usposobienia. To denerwujące.
Oczywiście wie, kogo winić.
-Eskel przeprasza, że nie mógł do mnie dołączyć. Coś o topielcach dławiących rzekę.
-A Vesemir?- pyta Geralt, zanim zdążył się rozmyślić.
Milczenie Lamberta jest wymowne. Vesemir odwiedził go w Oxenfurcie, przypomniał mu o jego obowiązku wobec Ścieżki i ludzkości. To była wspaniała przemowa, ale nigdy nie był poruszony słowami, chyba że były śpiewane bujnym tenorem z lutnią za plecami.
-Możesz wejść, jeśli chcesz - powiedział w końcu Geralt, po tym, jak odepchnął stracha na wróble- Mam ciasto i piwo. I eliksiry.
Lambert mruga do niego.
-Eliksiry? Po co ci eliksiry tutaj?
-Czy wiedźmini kiedykolwiek przechodzą na emeryturę?
-Tak. Kiedy stają się powolni i zostają zabici.
Albo gdy są zbyt powolni, by chronić to, co ważne.
-Nadal zabijam potwory - mówi, ale jest to protest bez przekonania- Mam zapas.
Geralt wskazuje na swój rosnący ogród i pobliski las. Mając czas na myślenie i planowanie, udało mu się wyhodować wiele popularnych składników mikstur. Jeśli będzie w stanie pomóc Lambertowi i innym przyjeżdżającym, może będzie mu trochę mniej wstyd za to, co zrobił.
A wie, że będą przychodzić. Bez wątpienia Yennefer powiedziała wszystkim, co się z nim stało. Będą chcieli zobaczyć to na własne oczy, sprawdzić, czy nie postradał zmysłów jak Kot.
-Wejdź do środka - powiedział. Nie może wiecznie trzymać wszystkich na zewnątrz.
Zna cenę tego aż za dobrze.
![](https://img.wattpad.com/cover/356592204-288-k449294.jpg)
CZYTASZ
under my own vine
RomanceGeralt ucieka od przeszłości, chowając się w małym domku na wsi. tłumaczenie z tumblra @/ dftea