Po oprowadzeniu go po całym zakładzie w końcu doszli do biura Harrego, zaprosił go do środka i zaczął omawiać ich pierwszą i miał nadzieję, że ostatnią sprawę.
- A więc tak – zaczął. – Sprawa dotyczy niejakiego Franka Bryce, został zamordowany w mieszkaniu jego sąsiadów, jednakże oni dawno temu zmarli. Dodatkowo nie było żadnych śladów zabójstwa, a na zawał też to nie wyglądało. Nie wiadomo, co dokładnie się z nim stało, ale nie znaleziono niczego. Jakieś pomysły? – spojrzał na niego i zauważył, że Snape zbladł. „Bingo" – pomyślał uśmiechając się. Jednakże jeszcze nie wiedział, że to nie to było powodem nagłej zmiany koloru twarzy jego wspólnika.
- Zapytam ponownie. Jakieś pomysły? – powtórzył Potter ze zniecierpliwieniem. Czyżby ta sprawa aż tak przeraziła nowego? Jeśli tak, to pozbycie się go będzie łatwiejsze niż sądził.
- Żadnych, ale myślę, że bezzwłocznie powinniśmy się udać na miejsce zbrodni – odpowiedział, po czym pospiesznie wstał i zaczął ubierać swą marynarkę.
- Brak pomysłów to zły znak. Miej na uwadze, że to twoja pierwsza sprawa i żeby dalej ze mną pracować musisz się popisać. – uśmiechnął się i dopowiedział w myślach: „Ani mi się śni z nim pracować. Nawet, jeżeli jakimś cudem nie udałoby mi się go pozbyć i tak prędzej czy później sam odejdzie, to dla niego za wiele".
Po tej krótkiej wymianie zdań mężczyźni pojechali na miejsce zbrodni.
***
Gdy już weszli do budynku, Harry dokładnie się rozejrzał
- Stary brudny dom – pomyślał wchodząc do następnego pokoju.
Po przejściu całego budynku nic nie znalazł. Był tym zaskoczony, ponieważ nie ważne jak trudne do znalezienia były ślady on zawsze je znajdywał. Był najlepszy, a przynajmniej za takiego się uważał. Ze zrezygnowaniem zaczął szukać swojego towarzysza, ponieważ nie wiedząc kiedy, go zgubił. Przechadzał się po posiadłości parę razy, gdy nagle dostrzegł coś kątem oka. Było to światło, białe światło, ale zobaczył je tylko na ułamek sekundy. Jednak to wystarczyło. Gwałtownie przerzucił swój wzrok w to miejsce i dostrzegł chłopaka.
- Co robisz? –zapytał, na co Snape lekko podskoczył i w ułamku sekundy schował coś do kieszeni. Potter spojrzał na niego podejrzliwie i w dwóch ruchach go obezwładnił. Od początku nie podobał mu się ten chłopak, a teraz jeszcze próbuje coś ukryć, a prawdopodobnie nawet ukraść.
- Oj nie ze mną te numery – pomyślał i sięgnął do jego kieszeni i wyciągnął....
...patyk?
Jednak był tak idealny, jakby wyrzeźbiony. Natychmiastowo go puścił. Poczuł się głupio, w końcu mógł go po prostu zapytać, co tam chowa, a nie od razu się na niego rzucać. Oddał mu jego własność i wymamrotał przeprosiny, a, gdy chciał go spytać, o co z tym chodzi ten go uprzedził i odpowiedział krótko:
-Po prostu kolekcjonuje patyki okej? Taki głupi nawyk z dzieciństwa – po tych słowach Harry spojrzał na niego, tak jakby nagle zamienił się w żyrafę. Kolekcjonuje? PATYKI?
- Ten gościu jest jeszcze bardziej niepokojący niż myślałem. Może powinienem dać mu jakieś skierowanie do psychologa? Albo nawet do psychiatry! – myślał tak chwile stojąc w miejscu i nadal się w niego wpatrując. Do czasu, gdy Severus odchrząknął, a Potter mimowolnie się ocknął. Spojrzał na niego trzymając rękę w kieszeni i obracając w niej wizytówkę do psychiatry, jednak zrezygnował z tego pomysłu i powiedział:
- Wracajmy.
CZYTASZ
Misterium Pottera
FanfictieTa książka to snarry, jednakże bohaterowie są w podobnym wieku. Harry Potter ma 25 lat i pracuje jako detektyw, lecz pewnego dnia Dumbledore (dyrektor agencji detektywistycznej, w której pracuje harry) przedstawia mu pewnego nowego pracownika. Harry...