ROZDZIAŁ 6

176 23 0
                                    

Następne dwa dni przeleżałam w łóżku, a moim jedynym zajęciem było spanie, płakanie, korzystanie z toalety i jedzenie - jeżeli już zachodziła taka konieczność. Nie miałam kontaktu ze światem zewnętrznym. Nie wychodziłam na balkon, nie włączałam telewizji, nie przeglądałam social mediów. Madie próbowała się do mnie dodzwonić, zostawiła kilkaset wiadomości, abym dała jakiś znak życia, ale nie wiedziałam, co miałabym jej odpowiedzieć. Po tym, jak wybiegłam z samochodu Nickolasa chciałam zaszyć się na wieczność. Te wszystkie sytuacje z ostatnich dni dobiły mnie na tyle, że straciłam ochotę na dalszą walkę, ja kontra cały świat. Dziewczyna pisała, że to nie moja wina, że nie mogę brać tego całego ciężaru na własne barki, bo żadne z nas nic nie wiedziało na temat tej całej alergii, a z mamą i pracą mi pomoże. W czwartek nawet stała przed moimi drzwiami, stukała i dzwoniła dzwonkiem, mówiła spokojnym tonem, że wie, że tam jestem i żebym otworzyła. Ja leżałam jednak na łóżku całkiem sparaliżowana i błagałam w myślach, aby sobie poszła. W końcu odpuściła, a ja czułam tak ogromne wyrzuty sumienia wobec siebie, że po raz któryś z kolei się popłakałam z bezsilności. Cały czas martwiłam się o Archie'ego, ale nie miałam odwagi, żeby odwiedzić go w szpitalu i spojrzeć mu w oczy. Wiedziałam, że na pewno musi czuć do mnie ogromny żal, a oni wszyscy mnie znienawidzili. W piątek jednak wzięłam się w garść i po ledwo przespanej nocy wstałam z łóżka o 7 rano. Byłam brudna, włosy miałam tłuste, a twarz opuchniętą. Moje walizki z ubraniami nadal nie były rozpakowane, a ja zastanawiałam się, czy jej sens to w ogóle robić. 

Czy nie lepiej byłoby po prostu uciec do domu? 

Wiedziałam, że nie, ale ta myśl prześladowała mnie od dwóch dni. Wzięłam kilka głębokich oddechów i zaczęłam liczyć, dopóki się nie uspokoiłam. Stanęło na 82. Podeszłam do walizek i zaczęłam powoli wyciągać z nich ubrania. Moje ciało po dwu dniowym leżeniu rwało przy każdym ruchu, ponieważ odzwyczaiło się od wysiłku.Musiałam jednak wrócić do żywych i stanąć prawdzie o oczy. Cały czas myślałam o Archiem. To co się wydarzyło, nie miało prawa się wydarzyć. Mogłam wcześniej chociażby zapytać, niż zakładać, że na pewno nikomu nic się nie stanie. Moja głowa od nadmiaru myśli pękała w szerz, nie mogłam się temu poddać. Gdy minęło pół godziny, wszystkie moje ubrania były schludnie ułożone w komodzie i szafie. Na dzisiejszy dzień wybrałam do ubrania jasne jeansy i beżowy top. Zabrałam również bieliznę i wszystkie kosmetyki i ręczniki do łazienki i postanowiłam wziąć prysznic. Moje ciało błagało o gorącą wodę. Rozebrałam się do naga i wrzuciłam piżamę do pralki. Madie na zakupach kolejny raz mnie uratowała, ponieważ o proszku i płynie do prania również zapomniałam. Weszłam do kabiny i odkręciłam wodę. Odchyliłam głowę do tyłu i pozwoliłam, aby ciepłe strumienie owinęły mnie w całości. Nie wiem, ile zajęła mi cała kąpiel razem z depilacją, ale wyszłam spod prysznica dopiero wtedy, gdy woda zaczynała robić się zimna. Nałożyłam na ciało balsam o zapachu wanilii i spojrzałam w lustro. Nadal nie wyglądałam dobrze, ale przynajmniej lepiej niż przed kąpielą. Łazienka była cała zaparowana, więc otworzyłam od niej drzwi. Kalifornia budziła się do życia, tak samo jak moi nowi sąsiedzi, których słyszałam za ścianą. Nie zdążyłam ich jeszcze poznać, ale przez odgłosy wydawane przez ścianę wiedziałam, że mają dziecko. Pewnie chodziło do szkoły już, a oni tworzyli razem idealną rodzinę. Uśmiechnęłam się do siebie i wróciłam do swojej pielęgnacji. Umyłam zęby i popsikałam twarz tonikiem. Balsam nadal się nie wchłonął, dlatego owinięta ręcznikiem, z mokrymi włosami i wyszłam do salonu. Nastawiłam w czajniku elektrycznym wodę na poranną kawę i otworzyłam drzwi balkonowe. Świeże powietrze owinęło moją twarz, a pierwsze promienie budzącego się słońca nieśmiale wchodziły przez okna do mieszkania. Wróciłam do sypialni i od razu postanowiłam otworzyć okna również tam. Pościeliłam łóżko i gdy uznałam, że już gotowe wróciłam do kuchni, zalać napój. Zapach kawy rozniósł się po mieszkaniu, a ja razem z kubkiem w ręku usiadłam na kanapie. Słyszałam ryk silników samochodowych z zewnątrz. W Dunsmuir przyzwyczaiłam się do ciszy, która tam panowała. Mieszkałyśmy z dala od centrum, a nasi sąsiedzi preferowali rowery i spacery, niż samochody czy motory. Tutaj jednak ten dźwięk brzmiał spokojnie. Włączyłam telewizor, na którym od samego rana wybrzmiewały najświeższe wiadomości. Upiłam łyk kawy i skupiłam się na nich. 

PROTECT MEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz