ROZDZIAŁ 22

144 22 0
                                    

Przez następne dwa tygodnie żyłam, nie żyjąc. Nie czułam nic innego oprócz złości, która w pewnym momencie przerosiła się w pustkę. Czułam, jakby na jednym ramieniu siedział mi anioł, podpowiadający do ucha, że wszystko będzie dobrze i dam radę, a na drugim diabeł, który to wszystko wyśmiewał. Psychicznie czułam się bardzo źle, chociaż fizycznie nic się nie zmieniło, oprócz ciemnych worów pod oczami, które zakrywałam na co dzień dużą ilością kosmetyków. Kilka przepłakanych i nieprzespanych nocy dawało w ten sposób o sobie znać, a jedynym ratunkiem w ciągu dnia były litry kawy, żeby jakoś funkcjonować. Czułam się żałośnie sama ze sobą. Moja głowa zaczynała tworzyć myśli, nad którymi nie panowałam i które tliły się jak w gorącym piecu. Mogłam wymienić wszystkie najgorsze emocje i wszystkie by się zgadzały z moim obecnym stanem. Gdy chodziłam na uczelnię czy do wydawnictwa, trzymałam się w ryzach, ale wszystko się burzyło, gdy zostawałam sama w pustym mieszkaniu. Mimo tego, jak bardzo poczułam się wykorzystana, brakowało mi Nickolasa i dlatego byłam wkurzona jeszcze bardziej. To jak bardzo mu zaufałam, bolało, ale jeszcze bardziej bolały te wszystkie chwile, które razem spędziliśmy, nawet jeżeli się kłóciliśmy. Po jego wyjściu nie dostałam od niego żadnej wiadomości, co z jednej strony mnie dziwiło, bo myślałam, że będzie chciał ze mną porozmawiać, ale z drugiej upewniło mnie, że mu na mnie nie zależało, a wszystko co mówił to tylko puste słowa. Parę razy spotkaliśmy się na campusie, chociaż to za dużo powiedziane. Widziałam go, on mnie, ale to tyle. Za każdym razem uciekaliśmy od siebie jak najdalej, a jego widok łamał moje serce ponownie na miliony kawałków. W pewnym momencie, pod wpływem już całkowitej złości i wypitej butelki wina w samotny, piątkowy wieczór zablokowałam go wszędzie, gdzie się dało. Poczułam chwilowe oczyszczenie, ale gdy tylko wytrzeźwiałam, było mi jeszcze gorzej i sobotę spędziłam na płakaniu w poduszkę. Wiedziałam, że zasłużył sobie na to, ale nie wiedziałam co ja takiego zrobiłam, że mnie to spotkało. Madie również przez ten czas się do mnie nie odzywała. Wtedy, gdy powiedziałam jej w mojej kuchni, że chcę zostać sama, tak kontakt z nią po prostu zaginął. Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć, tym bardziej, że sama powiedziała, że gdy będę jej potrzebowała, to ona będzie. Musiałam pobyć trochę sama, ale i jej mi brakowało. Nie miałam odwagi, żeby napisać do Archiego, Jake'a czy Tony'ego, bo musiałabym im wszystko opowiedzieć, a nie chciałam przeżywać tego ponownie. Pisałam do Madie parę razy, ale nie uzyskałam odpowiedzi, więc w końcu po prostu odpuściłam. Październik zbliżał się coraz szybciej, a ja już byłam przygotowana na to, że będzie to dla mnie najbardziej depresyjny miesiąc w roku. Zaczęłam się nawet zastanawiać, czy nie powinnam się przenieść na inny uniwersytet, ale koniec końców powstrzymałam się od tego. Tony na zajęciach na początku nie chciał ze mną rozmawiać, a ja również go unikałam, bo po ostatniej sytuacji, gdzie Nickolas okazał się dupkiem było mi wstyd. Jednak później chyba sam zauważył, że coś jest nie tak i próbował podczas zajęć lekko zająć mnie rozmową. Moje odpowiedzi w jego stronę były bardzo krótkie albo ograniczały się tylko do kiwnięcia głową.

- Layla, nie mam pojęcia co się dzieje, ale pamiętaj, że możesz mi o wszystkim powiedzieć. Nie będę Cię oceniał, po prostu przy Tobie będę - powiedział pewnego razu, kiedy zamiast robić notatki z wykładu, bazgrałam długopisem po zeszycie.

Nie odpowiedziałam mu, bo nawet nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. To wszystko było tak okrutne, najbardziej przez to, że zaczynałam się przed sobą sama przyznawać, że coś do tego chłopaka poczułam. Próbowałam to od siebie odgonić, ale i tak to nic nie dało, bo te myśli były zbyt uparte.

W środę, gdy wychodziłam z zajęć, pokierowałam wprost na parking, by jak najszybciej odjechać i znaleźć się w firmie. Tego dnia widziałam Nicka zbyt dużo razy jak na jeden dzień i to nie działało dobrze na moją psychikę. Chciałam jak najszybciej dotrzeć do auta i odjechać, ale moje plany kolejny raz zostały pokrzyżowane, bo gdy wychodziłam przez bramę, w jej kierunku szedł Jake zapatrzony w swój telefon z plecakiem na ramieniu. Miałam nadzieję, że mnie nie zauważy, a ja szybko skręcę, ale dzięki mojemu głupiemu szczęściu tak się nie stało.

PROTECT MEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz