(III)

402 51 6
                                    

– Owszem. – Odwrócił się i posłał zaskoczonej dziewczynie ostrzegawcze spojrzenie. – To właśnie ta niespodzianka. Poznaj ciociu moją narzeczoną, Agnieszkę.

Zamarła. Akurat tego się nie spodziewała. Zrozumiała kim była starsza pani, lecz zachowanie Rafała... Co on kombinował? Dlaczego dziewczynę do towarzystwa, wynajętą za pieniądze, którą miał za luksusową dziwkę, przedstawił jako swoją narzeczoną? Przecież to wszystko nie miało sensu! Zmieszana, oszołomiona, przyjmowała gratulacje pani Anny, jej pocałunki i słowa zachwytu. Była tak zaskoczona, że nie potrafiła nawet zaprotestować. Zresztą ostre, przeszywające spojrzenie Rafała nakazywało milczenie, zawierając w sobie ukrytą groźbę. Nie wiedziała w jaką grę ją wciągnął, lecz na wszelki wypadek wolała na razie nie protestować.

Dlatego uśmiechając się zdawkowo, usiadła na powrót przy stole, w towarzystwie mężczyzny, który jeszcze kwadrans temu usiłował ją zgwałcić. Niewiele mówiła, jedynie się uśmiechała, obserwując bacznie reakcję Rafała. Ten z kolei wydawał się być zadowolonym. Jeden jedyny raz o mało co nie wypadła z roli, wtedy gdy pochylił się i delikatnie musnął jej policzek wargami. Spojrzała na niego spłoszona, ale nie odsunęła się. Bo ten gest, niemal subtelna pieszczota, był bardzo przyjemny. Powoli w jej umyśle torowała sobie drogę myśl, że tak naprawdę, gdyby nie sytuacja z damskiej toalety, to miałaby ochotę na o wiele więcej. Zepchnęła ją gdzieś na obrzeża, stłumiła, usiłując o niej zapomnieć, lecz ona istniała, nie chciała zniknąć. Podsycała delikatny płomień fascynacji, który wkrótce miał się przerodzić w coś więcej.

***

– Cześć kochanie! – roześmiana Baśka otworzyła szeroko drzwi, gestem zapraszając do środka. – Jak się czuje moja świeżo co upieczona gejsza?

Agnieszka bez słowa weszła do mieszkania, a potem odchyliła włosy, ukazując siniak na policzku. Był doskonale widoczny, bo nie maskował go żaden makijaż. Basia skamieniała w bezruchu, błyskawicznie poważniejąc.

– Chyba żartujesz? – odezwała się zdławionym głosem. – Uderzył cię?

– Tak.

– Ale... – Jej przyjaciółka wyglądała na potężnie zszokowaną. – Przecież to absurd! Z jakiego powodu?

– Nie chciałam dać się przelecieć.

– Chodź do kuchni. Zrobię kawę i pogadamy. Przecież nie można tego tak zostawić – dodała oburzona.

– A co zrobimy? Pójdziemy na policję?

– No nie. – Baśka pstryknęła włącznikiem czajnika i wyciągnęła z szafki dwa pękate kubki. – Będę szczera, nie mam pojęcia. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji.

– To nie wszystko – Agnieszka sięgnęła po jabłko leżące w koszyku na stole. – Najpierw proponował pieniądze, potem usiłował zgwałcić, a na sam koniec pojawiła się pani Anna, której przedstawił mnie jako swoją narzeczoną.

Łyżeczki, które Baśka trzymała w ręce z głośnym hukiem uderzyły o podłogę.

– Słucham? – spytała z niedowierzaniem. – Jako co?

– Narzeczoną.

– Nieźle – mruknęła. – Dobrze że akurat nie nalewałam wrzątku, to dopiero by było. Rozumiem że masz na myślę tę panią Annę?

– Tak.

– Pił dużo?

– Nie, lampka wina i to wszystko.

– A może prochy? Miał rozszerzone źrenice? Zachowywał się nietypowo?

– Cały ten mężczyzna był nietypowy – odpowiedziała w zamyśleniu Agnieszka.

Tysiąc odcieni bieli 18+ [WYDANA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz