Uwierzyć?

219 9 0
                                    

Godzina jazdy,i poczułam jak konie się zatrzymały.A my z Alexem popatrzyliśmy na siebie nawzajem.Widziałam starch w jego oczach,ja pewnie wyglądałam tak samo.
Drzwi się otworzyły,a my z Alexem od razu wysiedliśmy.Już myślałam,jakie będzie moje ostatnie życzenie,i ostatnie słowa.Dziewczyna stała niedaleko,mogliśmy uciec,ale to wydawało się za prostę.Tak prosto?Nigdy nic nie wydawało się takie prosto,ale napewno nie było.Dziewczyna właśnie zdjemowała koniu,siodło?Chyba tak to się nazywało.Rozejrzałam się dookoła,i zobaczyłam że byliśmy w stajni,w boksach stały konie,które przyglądały nam się uważnie.Moją uwagę przykuł,jeden.Piękny biały koń,na tabliczce na boksie miał napis "Dragon".Był ogromny,głowę miał podniesioną wysoko,jedno oko było zielone,a drugie niebieskie.Fuck,przed śmiercią zakochałam się w koniu,mojej morderczyni.Zajebiście.Koń obserwował mnie,ale nie miałam odwagi podejść.I to nie dlatego że był wysoki czy coś takiego,ta dziewczyna stała obok.Koń po chwili nie miał na sobie już nic,więc zawołała,go a on poszedł za nią,nie ciągnęła go na sznurku,on poszedł za nią bez niczego.Był bardzo spokojny,szedł powoli za nią aż wszedł do boksu,a ona wyszła i zamknęła boks.
Konie które przed chwilą miały przypiętą bryczkę,też już nie miały żadnego sprzętu,ona znowu zaprowadziła je do boksu,kiedy jeden szedł drugi stał,spokojnie,bez niczego.Nie bał się,on po prostu stał z podniesioną głową,i obserwował dziewczynę.Mężczyzna który prowadził bryczkę,zaniósł sprzęt a my zostaliśmy sami.Ja,Alex i morderczyni.Ale?Czy mogę tak powiedzieć?Z świadomością że ja też zabiłam inne osoby?

-Idziemy-Powiedziała swoim dumnym głosem.Wyszliśmy z stajni,i poszliśmy w kierunku wielkiej willi.Ona otworzyła powoli ogromne drzwi,i zobaczyliśmy sale,wielką sale po dwóch stronach były schody,wysiał też wielki żyrandol z kryształów.Ona zarabiała miesięcznie tyle ile ja w 5lat przynajmniej tak myślę po tym miejscu.Kiddy weszliśmy zamknęła drzwi,i prowadziła nas dalej na górę.-Alex,prawda?-Zwróciła się do chłopaka,a on przełknął nerwowo ślinę i pokiwał głową.-Wejdź do tego pokoju i nie wychodź.-Pokazała głową na drzwi,chłopak nie miał wyboru i poszedł,niepewnie otowrzył drzwi i je zamknął,zniknął zostałam sama,tylko ona,kobieta którą mnie porwała tylko ona była obok mnie.Poszła ona trzy drzwi dalej niż te do których wszedł Alex,nie miałam słyszeć jego krzyków?Kiedy sama będę krzyczeć z bólu?Ponieważ nóż będzie przebijał mi brzuch?.Weszliśmy do pokoju,do biblioteki,usiadła ona na fotelu i wskazała abym usiadła na kanapie.
-Witaj,Madison,tyle cię nie widziałam.

-Co?

-Jak to co?Co tam u ciebie?Tyle czasu,tak cię przepraszam.Nie mogłam się z tobą szybciej spotkać.

-Czekaj..stop,to ty nie chcesz mnie zabić?

-Co?-Zaśmiała,się i to już nie brzmiało jak śmiech mordercy,to śmiało jak śmiech miłej wesołej osoby.-Oczywiście że nie...-Zastanowiła się chwilę.-Choć masz rację to mogło tak wyglądać,ale jak mogłabym zabić własną kuzynkę?!

-Dalej nie wierzę,Ci z tą kuzynką.Dobra Policja,rozumiem,ale rodzina?Nikt mi nigdy o tobie nie wspominał.-Ona uśmiechnęła się smutno.

-Tak...Opowiem Ci wszystko od początku.
Wiesz nasza rodzina nie jest zwykłą kochającą się rodziną,od pokoleń prowadzą organizację,każdy następca przejmuje ją po 30-stce a potem oddaje dziecku.I tak od wielu lat,natomiast,oni się mnie pozbyli,wyglądałam na normalne dziecko,ciemno-blond włosy,najczęściej zaplecione w warkocz.Twarz zawsze uśmiechnięta,ale kiedy skończyłam 13lat,byłam dużo silniejsza i psychicznie i fizycznie od reszty rodziny,oczywiście nie byłam w stanie pokonać dorosłego mężczyzny,na macie,ale umiałam ominąć niebezpieczeństwa.Uważali że jestem za silną,a kiedy w wieku 15lat,pokonałam 5osób na ulicy,wyrzucili mnie z domu.Oczywiście,nie pokonałam ich siłą tylko sprytem,pokonałam ich,tylko dlatego,że byłam przezorna,zawsze miałam przy sobie dwa sztylety,i gaz pieprzowy.Ttafiłam na ulicę w wieku 15lat,nie miałam nikogo do kogo mogłabym pójść.W pewnym momencie zaczepiła mnie grupka mężczyzn,mieli oni ok.19lat,wyjełam sztylet,i przez przypadek przecięłam jednemu trochę skóry,oczywiście nic się nie stało,ale się wkurzyli.Jednak kiedy,wykazałam się sprytem,i umiejętnościami używania broni,przyjęli mnie do tego swojego gangu,chodziłam do szkoły,normalnie a mieszkałam w kawalerce,z Jake'm.Miał on 18 lat,I był bardzo miły.Zawsze mi pomagał.Kiedy skończyłam 18lat,sama założyłam,to.I teraz proszę bardzo.Cały kraj mnie się boi,i spełniłam nie jedno swoje marzenie,a rodzina?Rodzina boi się o mnie mówić-Z wrażenia aż otworzyłam usta.Myślałam że ja miałam ciężkie dzieciństwo,ale ona?

-Och...Nie wiem co powiedzieć,nie spodziewałam się tego.

-Wiem że jesteś pełnoletnia,ale nie chcę abyś ty również skończyła na ulicy,więc jestem w stanie zaproponować ci pracę w tym moim małym gangu-Zaśmiała się-W zamian będziesz mieszkała tu,i będziesz mogła korzystać z wszystkiego.-Pokiwałam głową-Potrafisz jeździć konno?

-Nie.

-Och,to spory problem,ale nauczysz się.Od jutra zaczynasz treningi,codziennie.

-Och...Okej,ale co z Alexem?

-Spokojnie nic,mu nie jest.Jeśli się zgodził,to będziecie pracować tu razem.Bo rozumiem że się zgodziłaś.

-Tak.

-Okej,więc idź do pokoju,120,jeśli bardzo chcesz zobaczyć że Alex'owi nic się nie stało,jest w pokoju 121.Dziś dostaniecie pijany,jutro przywiozą wam ubrania,i wszystko inne.Dobranoc,wyśpij się.
______________________________________________________________________________________
Przepraszam za moją długąąąą przerwę,ale nie miałam weny do pisania.Dobranoc:)

Glasses Of Choice [DO POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz