Rozdział 19 - Wracamy do domu

75 11 0
                                    

Niebieskie światło otaczało nas z każdej strony, jednak centrum tego zjawiska, poruszało się w naszą stronę. Powinnam zareagować – nastała myśl w mojej głowie, ale nie potrafiłam ruszyć nawet najmniejszym palcem u stopy. Byłam jak sparaliżowana i zahipnotyzowana zarazem. Jakby to była jakaś senna mara.

Dziwny dreszcz przeszedł moje ciało, a w umyśle nastała panika. Niebieskie światło było coraz bliżej, a ja jeszcze bardziej walczyłam z własnym mózgiem, by w końcu uwolnić się z tego stanu. Nic nie działało.

— Nie patrz w niebieskie światło! — tym razem głos Klausa był głośniejszy. Miałam wręcz wrażenie że światło delikatnie oddaliło się od nas, ale potem znów zaczęło się przybliżać.

Po paru próbach udało mi się zamknąć oczy. Zapewne nie udałoby się to bez Klausa, ale w końcu przestałam widzieć to światło i zaczęłam sobie wyobrażać jak moje neurony przekazują sobie informacje, jeden po drugim, biegnąc w kierunku dużego palucha u stopy. Wyobraziłam sobie jak ostatni z neuronów przesyła informacje o tym, że chcę ruszyć tym palcem. I w końcu to poczułam. Poczułam całą sobą, jak mój paluch się porusza. Uśmiechnęłam się sama do siebie i zaczęłam poruszać większą ilością palców u stopy, po woli przemieszczając się do góry, a gdy już udało mi się poruszyć palcami, wstałam z klęczek. Cały czas miałam zamknięte oczy, bo czułam obecność tej dziwnej energii obok siebie, ale musiałam działać.

Stanęłam w lekkim rozkroku, trzymając ręce blisko ciała, kierując dłonie w stronę, gdzie powinno być światło i znowu zaczęłam sobie wyobrażać jak moje neurony przechodzą z informacją do dłoni, aby uwolniły swoją moc. Nie byłam pewna czy to zadziała, ale musiałam zrobić cokolwiek. Czułam jak z moich dłoni wydobywa się moja magia, czułam się silniejsza niż przez ostatnie parę dni. Czułam się dobrze, paradoksalnie czułam się jakbym znów żyła. A gdy tylko o tym pomyślałam, moje ciało zaczęło tryskać energią. W moim umyśle zaczęły pojawiać się obrazy, były to głównie wspomnienia ostatnich dni, miesięcy i lat. Jakbym cofała się w czasie. A gdy przed moimi oczami stanął mój ojciec, łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Cofnęłam się tak bardzo wstecz wspomnieniami, że zobaczyłam moją rodzinę sprzed 20 lat. Kiedy jeszcze mama i tata się kochali. Zanim odszedł. Wspomnienie którego nie pamiętałam.
Ale na tym się nie skończyło. Pojawiały się kolejne obrazy. Obrazy, których nie pamiętam, żebym kiedykolwiek widziała. Nie rozpoznałam żadnego z nich, nawet nie byłam w stanie im się dokładnie przyjrzeć – zmieniały się z prędkością światła i nie były miłe.
Moja moc zaczęła słabnąć i nie byłam w stanie zatrzymać tego procesu. Z każdą sekundą coraz mniej jej czułam, aż w końcu w ogóle i wtedy otworzyłam oczy.

Wszystko wróciło do normy. Światło zniknęło, ciała zmarłych czarowników leżały tam gdzie ich życie się zakończyło, w tym ciało Willa pod moimi stopami.
Odwróciłam się w stronę Klausa i Marcela, którzy zaczęli wstawać z klęczek, a potem mój wzrok powędrował w korunku reszty, której głosy słyszałam gdzieś pośród drzew.

— Wszystko w porządku? — zapytała zmartwionym głosem Hayley.

— Tak — odparłam niepewnie. — Co się stało tak właściwie?

— Kiedy Klaus zabił Willa, pojawił się ten dziwny płomień i zagrodził nam wejście do was, ale dzięki Elijahowi udało się przełamać ten ogień. — Powiedziała prawie na jednym wdechu.

— I dzięki tobie — dodał Vincent. — Silna z ciebie czarownica. — Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.

— Jak to dzięki mnie? — spytałam.

— Brakowało mi mocy, by przełamać ten krąg ognia, gdy ty zaczęłaś wydawać z siebie to fioletowo-niebieskie światło, które przebiło się przez barierę, osłabiając ją na tyle, że udało mi się przebić przez ten czar.

Niezapominajka [Teen Wolf & The Orginals]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz