24. Little Hell.

5.4K 490 25
                                    

Patrzyłem jak wycieraczki leniwie odgarniają niekończący się potok deszczu, który tego wieczora obmywał miasto nie tylko z jego brudu i smogu, ale także po części z jego godności. Gdzie bowiem podziały się tysiące podnieconych turystów? Dlaczego nikt nie wstrzymywał tchu z zachwytu nad nieskończonym pięknem tego niezwykłego miasta, które nigdy nie zasypiało?

Bo gdy padał deszcz taki jak ten, gęsty i lodowaty, pozostawały tylko opustoszałe, spływające brudną wodą ulice. Opustoszałe i podniszczone, a na niej moknący w deszczu bezdomni, chowający się pod tymi bardziej dla nich dostępnymi dachami. Pomimo szybkich ruchów wycieraczek nadal nic nie widziałem. Ale to nie było złe. Mogłem bowiem na tych kilka sekund zamknąć oczy i udać, że jestem gdzieś daleko. W zupełnie innym miejscu, słysząc jedynie cudowną melodię uderzania kropel deszczu o szybę. Przy odrobinie wysiłku może nawet o liście drzew. Drżałem ledwie zauważalnie z zimna, pomimo iż ogrzewanie w samochodzie było nastawione na najwyższe obroty. Mój oddech leniwie pełzł po szybach auta sprawiając, że zaczęły one bardzo powoli pokrywać się mgłą. Mógłbym tak na to patrzyć godzinami, gonić palcem krople spływające po szybach przypominające toczące się po twarzy łzy, jednak nie było mi to dane. Za mną rozległ się ponaglający dźwięk klaksonu dźwięczący w powietrzu. Westchnąłem głośno i ruszyłem przed siebie wytężając wzrok w gęstym opadzie atmosferycznym, którego Nowy Jork doświadczał prawie codziennie w ostatnich tygodniach. Najwidoczniej nie tylko my sami płakaliśmy nad swoim losem, robiło to także niebo.

Zaparkowałem swój samochód niedaleko miejsca, do którego zmierzałem cały dzień i wysiadłem prosto w lodowate kaskady wody. Deszcz lat mi się wprost na głowę i oczy sprawiając, że na chwilę niczego nie widziałem. Wdepnąłem stopą w głęboką po kostki kałużę wody, zaczynając powoli żałować swoje heroiczne i i tak nigdy nie doceniane gesty. Przeklinając pod nosem ruszyłem przed siebie, owijając szyję ściśle kołnierzem płaszcza. Zimna woda w butach to jedno, zimna woda za kołnierzem, to zupełnie inna paskudna historia. Idąc pod wiatr, walcząc z każdym krokiem by nie dać się porwać potokom wody na ulicy, wspinałem się powoli na betonowe schodki. Gdy dotarłem na sam szczyt, spojrzałem w lewo. Tak jak przewidywałem, nie byłem tutaj sam. W oddali dojrzałem ciemną sylwetkę patrzącą w dal pomimo tak kiepskiej pogody. Ruszyłem przed siebie próbując ułożyć sobie jakieś sensowne zdanie w głowie, bez większego skutku. Bo czy można kiedykolwiek wiedzieć co powinno powiedzieć się osobie, która straciła ojca w jeden z najokrutniejszych sposobów?

Michael był tak cholernie zagubiony. A mnie to przerażało. Fakt, iż ja, ślepiec miałem sam prowadzić kogoś równie niewidomego co ja. To miała być chyba moja kara z niebios. Szansa na naprawienie wszystkiego, pomagając komuś przed zrobieniem czegoś, na co ja sam byłem gotowy kilka miesięcy temu. Ale życie było pokrętne i niesprawiedliwe.

- Właśnie rujnujesz mój płaszcz za sześć tysięcy funtów. - Zacząłem żartobliwie, przybliżając się do znanej sylwetki. Chłopak delikatnie drgnął wyrwany ze spokojnego transu. Był absolutnie przemoczony. Ubrania przylgnęły do jego ledwie okrytego ubraniem ciała, sprawiając, że dokładnie było widać jego sylwetkę. O blond włosach przyklejonych do bladej z zimna twarzy nawet nie chciałem się rozwodzić. Zirytowałem się. Głupi szczeniak. Spojrzał na mnie zdenerwowany i jedynie prychnął na moją drobną zaczepkę.

- Skąd wiedziałeś gdzie mnie szukać? Śledziłeś mnie? - Potrząsnąłem głową przecząco.

- To nie było trudne. - Wzruszyłem ramionami i oparłem się o barierkę obok niego, czując jak woda skapuje mi z włosów prosto w oczy. To było dla mnie poświeceniem. Serio. - Twój ojciec także tutaj przychodził.

- Przychodził tutaj wcześniej? - Michael nagle się zainteresował.

- Tak. To tutaj go poznaliśmy. - Zacząłem ostrożnie. Nie wiedziałem ile mogłem mu zdradzić. Nie miałem pojęcia czy mogłem mu zaufać. Chciałem przedstawić mu historię jego ojca, siebie i Jane pozostawiając w cieniu. To było rozsądne, prawda?

Darling I'll jump with you - WYDANE!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz