34. Szaleniec na wolności.

3.5K 285 31
                                    

Ten poranek nie mógłby być gorszy. Natarczywy budzik zaczął dzwonić o zdecydowanie zbyt wczesnej porze. Chcąc go wyłączyć, niechcący zrzuciłem wszystko ze stolika wraz ze szklanką wody i dwoma telefonami. Reszty pewnie się domyślacie. Nie dość, że roztrzaskały się o ziemię w drobny mak, to jeszcze zostały zalane zimną cieczą. I choć się tym przejąłem, poszedłem dalej spać, zapominając o bardzo ważnym spotkaniu, z powodu którego cholerny budzik w ogóle zaczął dzwonić. Zabawne, prawda?

Wstałem więc zły, zmęczony i zdenerwowany. Musiałem po raz kolejny przełożyć rzecz, którą chciałem mieć za sobą (oficjalne zerwanie umowy ze swoim zespołem i całą resztą). Idąc do kuchni uderzyłem małym palcem u stopy o szafkę, która w ogóle nie powinna była stać na samym środku pokoju. Zwijając się z niedorzecznie mocnego bólu, przypomniałem sobie, że Jane postanowiła przemeblować pokój. Cholera jasna. Potem nastąpiła kolejna zabawna seria denerwujących wydarzeń, takich jak zbity kubek od kawy. Poparzenie samym napojem i moja jedna wielka fala przekleństw. Nienawidziłem tego dnia, a on dopiero się rozpoczął. Jeśli miałem go przeżyć, musiałem być szczęśliwcem.

Zbierając resztki porcelany z podłogi, dostrzegłem przed sobą parę bardzo zgrabnych, opalonych nóg, stojących tuż naprzeciw mnie. Odetchnąłem z ulgą. Nieważne co się działo, ważne było to, że ona była ze mną. Mogło stać się wszystko. Mógł skończyć się świat, ale jakie to miało znaczenie, gdy nikt inny jak Jane Fry stała przede mną w mojej koszulce i jedynie bardzo seksownej bieliźnie? Spojrzałem na nią od dołu z szerokim uśmiechem. I wtedy w chwili nieuwagi po prostu zamieniłem swoje palce w mielonkę spływającą krwią. Dziewczyna rzuciła się w moim kierunku z pomocą i natychmiast podstawiła moje dłonie pod kran z zimą wodą, a sama posprzątała bałagan jaki narobiłem.

- Co to ma być do cholery za dzień? - jęknąłem, gdy polewała moje rany środkiem antybakteryjnym.

- Jak każdy inny. Trochę bardziej niezdarny niż zwykle.

- Chyba zaliczyłem każdą możliwą wpadkę tego poranka.

- To prawda. Ale to tylko zły poranek, a nie zły dzień.

- Albo rok.

- Zdecydowanie nie jest to zły rok – poparła mnie i po założeniu opatrunku na moje palce, zarzuciła swoje ramię na moją szyję i pocałowała mnie słodko w usta. - Głównie dlatego, że poznałam ciebie, ty cholernie niezdarny muzyku światowej klasy.

- To nie było zabawne – powiedziałem obrażonym tonem, słysząc jej głos. - Ani miłe.

- Ani męskie – odbiła zgrabnie piłeczkę, a ja nie mogłem się opanować i uszczypnąłem ją za to mocno w pupę. Pisnęła zaskoczona, śmiejąc się na głos z całego serca. W jedną sekundę ten poranek zamienił się z jednej wielkiej katastrofy w szczęśliwe przekomarzanie się przyszłych małżonków. Nasz ślub miał odbyć się za kilka dni. Miał być jedynie cywilny, w gronie najbliższych przyjaciół. Nie miało być na razem więcej niż dziesięć. I byłem z tego powodu zachwycony. Ostatnią rzeczą o jakiej marzyłem to ślub i wesele z pompą i masa prasy, próbująca przedostać się na przyjęcie. A przyjęcia nawet nie miało być. Mieliśmy wszyscy razem wyjść potańczyć. To było tak bardzo w moim stylu, a nawet nie ja to zaproponowałem. To była Jane. Moja Jane.

Potem razem poczłapaliśmy na balkon z kubkami gorącej kawy w rękach. Owinęliśmy się mocno kocami i wdychaliśmy w płuca, zimne powietrze muskające nasze twarze, należące do tego wielkiego, nigdy nie zasypiającego miasta. Jane jak zawsze znalazła sposób, by wejść mi na kolana i mocno się do mnie przytulić, a ja nigdy nie miałem nic przeciwko. Wtulałem się w nią równie mocno co ona we mnie, paląc powoli drugiego tego poranka papierosa. W oddali widzieliśmy coraz wyżej wspinające się po horyzoncie słońce, muskające dachy budynków wokół nas. I zachwycaliśmy się tym tak dobrze już znanym nam widokiem po raz kolejny. Myśląc o życiu, tym co nas jeszcze czeka w przyszłości. O nas. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów, wyczekiwałem tego co ma nadejść.

Darling I'll jump with you - WYDANE!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz