8. Lie down with me darling.

9.6K 798 38
                                    

"Imperfection is beauty, madness is genius and it's better to be absolutely ridiculous than absolutely boring." - M. Monroe

Pozycja, w jakiej znajdowało się moje ciało, zdecydowanie nie należała do wygodnych. Niczym rasowy jogin siedziałem po turecku na kanapie, przyglądając się jak Jane walczyła z bezwładnym ciałem Jamesa. Postanowiła przenieść go do sypialni dla gości, a ja, chyba bardziej z ochoty wyprowadzenia dziewczyny z równowagi, niż z lenistwa, nie miałem zamiaru jej w tym pomóc. Stękała głośno, gdy próbowała podciągnąć jego ciało na siebie, wywołując na moich ustach uśmiech. James spił się w trupa o wiele szybciej od nas i całkowicie odpłynął na kanapie. Nie dziwiłem się mu. Miał równie wiele powodów na to, by doprowadzić isę do takiego stanu co my. Ja o dziwo trzymałem się nieźle. Choć wypiłem i wypaliłem sporo. Może po prostu mój organizm się do tego przyzwyczaił. Życie od kilku lat w trasach koncertowych potrafił człowieka zahartować.

- Masz zamiar tylko się przyglądać, czy mi pomożesz? - Wystękała. Jej twarz zarumieniła się z wysiłku. Zaczynałem się łamać.

- A co będę z tego miał? - Spytałem podnosząc się z kanapy.

- Moją wdzięczność dupku.

- Dlaczego zawsze mnie wyzywasz? - Spytałem rozdrażniony i podszedłem do pary moich domniemanych, bardzo kiepskich, przyjaciół. Odebrałem mężczyznę z rąk Jane i zwinnie zarzuciłem sobie go na ramię. Spojrzała na mnie rozeźlona.

- Bo jak mówię do ciebie normalnie, nigdy nie reagujesz.

- To nieprawda.

- Oczywiście, że prawda.

- Reagowałbym, gdybyś się tak do mnie zwracała - Mierzyliśmy się wzrokiem przez dłuższą chwilę. To była potyczka na spojrzenia, którą przegrałem. Nigdy nie potrafiłem zmusić się do niemrugania przez więcej niż kilka sekund. Uznałem również, iż jest to dyscyplina, w której kobiety są wybitnymi graczami. Nie ma co się przemęczać, i tak zawsze wygrają.

- Harry, kochanie, zanieś naszego pijanego w trupa przyjaciela do sypialni dla gości, dobrze?- Spojrzałem na nią z szelmowskim uśmiechem na wargach.

- O wiele lepiej - Minąłem ją i wymierzyłem głośnego klapsa w tyłek. Podskoczyła w miejscu zaskoczona moim gestem i spojrzała na mnie spode łba. Bardzo, ale to bardzo zabawne. - Grzeczna dziewczynka - Chciała się na mnie o to obrazić, ale nie potrafiła. Widziałem jak bardzo walczyła z głupim uśmiechem wykrzywiającym jej piękne, różowe usta. Zaniosłem Jamesa do jednej z wielu sypialni w moim domu i delikatnie położyłem go na łóżko. Chyba tknięty jego opowieścią i tym, że najzwyczajniej w świecie było mi go żal, ściągnąłem mu buty i przykryłem go najcieplejszym kocem jaki miałem w domu. Nie mogłem się oprzeć i odgarnąłem mu włosy z twarzy, zanim go zostawiłem samemu sobie.

- Życie dało ci popalić stary - Wyszeptałem i patrzyłem na jego spokojną, zrelaksowaną twarz. - Nikogo nie powinno spotkać to, co spotkało ciebie. Przykro mi - dodałem i po paru chwilach opuściłem pomieszczenie, zamykając je najciszej jak potrafiłem. Co się ze mną działo? Zachowywałem się jakby mi zależało. A może właśnie tak było? Czy było czymś złym na nowo coś poczuć? Złym? Nie. Przerażającym? Tak.

Gdy wróciłem do salonu, Jane leżała na sofie i patrzyła w sufit, obracając w palcach swój telefon. Przyłączyłem się do niej i usiadłem tak, by mogła położyć swoją głowę na moich kolanach. Od razu dotknąłem jej twarzy i przeczesałem kosmyki włosów swoimi palcami. To było tak naturalne i niewymuszone. Po prostu poczułem, że muszę to zrobić i tak uczyniłem. Podniosła na mnie swój wzrok i uśmiechnęła się łagodnie. Linie jej szczęki i kości policzkowych wydawały się jeszcze ostrzejsze w mroku, który panował w pomieszczeniu. Jej oczy błyszczały, gdy patrzyła na moją twarz, a ja, jedyne czego pragnąłem, to dotknąć palcami jej ust i zbadać ich fakturę. Chyba zamieniałem się w pieprzonego romantyka.

Darling I'll jump with you - WYDANE!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz