32. Wierzę.

3.8K 330 30
                                    

Wierzyłem w to, że mogliśmy uciec z coraz bardziej powiększającego się tłumu, który otaczał nasze szybko poruszające się sylwetki. Wierzyłem w to, że dobiegniemy na czas do pobliskiego studia nagraniowego, zanim rozpęta się piekło. Jak zawsze, wszystko skończyło się na wierze, która miała bardzo mało wspólnego z realnym życiem.

W naszym kierunku kroczył mały tłum obcych nam ludzi z aparatami i telefonami w rękach. Kątem oka widziałem już, że nas kręcono. Nasze zdjęcia, choć rozmazane, miały zaraz znaleźć się na portalach społecznościowych. Musieliśmy uciekać i to szybko. Louis poruszał się w szaleńczym tempie przed nami, nisko pochylając głowę i naciągając swoją czapkę głęboko na swoje czoło i chyba nawet oczy. A ja ciągnąłem za sobą Jane, która rozglądała się wokół oniemiała. Nie była jeszcze świadkiem takiej sytuacji. Widziała tłumy z daleka. Zza krat i płotów,nigdy wokół nas. Nie poznała cieleśnie jak to jest być szarpanym na każdą stronę. Kilka młodych dziewczyn pchało się na nas, by zrobić sobie z nami zdjęcia. Kilka innych po prostu uderzała nas pięściami po ramionach, plecach i klatkach piersiowych. Byli wściekli. Nie na nas wszystkich. Na mnie i na to co powiedziałem. Na to jak ich potraktowałem. Odczuwałem to całym sobą z każdym uderzeniem, które spadło na moje barki. Objąłem mocno idącą za mną blondynkę ramieniem, a ona wtuliła się we mnie, szukając pomocy i ochrony od tego szaleństwa. Desperacko chroniłem ją swoim ciałem, drżąc ze wściekłości. Zostało nam tylko kilka kroków do tajemniczego studia znanego na całym świecie, ale to nie powstrzymywało tych szalonych ludzi od agresji. Wiedziałem, że muszę ich przeprosić. Boże. Chciałem to zrobić, ale gdy zachowywali się w ten sposób, tylko mnie do tego zniechęcali. Zasłużyli sobie na słowa, które skierowałem w ich stronę. Możenie każdy z nich, ale większość tak. Zbyt niewiele przyzwoitych ludzi było na tym świecie i wszyscy o tym wiedzieli.

Gdy wciskaliśmy się w wąskie wejście w bramie, w której stali zszokowani ochroniarze, ujrzałem w oddali dziewczynę, która patrzyła na mnie ze łzami w oczach. W jej oczach ujrzałem nie złość i desperackie pragnienie zbliżenia się do mojej osoby, ale ulgę. Wepchnąłem Jane w ramiona ochroniarza, a sam, choć było to czystym szaleństwem, dostałem się do niej i porwałem ją w swoje ramiona. Wtuliła się w moje ciało i załkała cicho.

- Tak się cieszę, że żyjesz – powiedziała łamaną angielszczyzną, a ja przytuliłem ją do siebie mocniej. Obcy ludzie do nas dopadli. - Jesteś jedyną pozytywną rzeczą w moim życiu – siłą oderwany od niej, spojrzałem prosto w jej ciemne oczy i spytałem zszokowany.

- Co jest nie tak z całą resztą? - pokiwała jedynie głową, dając znak, że nie chce o tym rozmawiać.

- Wszystko z tobą dobrze? - spytała inna fanka, nagle zainteresowana naszą rozmową.

- Tak. Naprawdę wychodzę na prostą – odpowiedziałem szybko, po czym zostałem wepchnięty brutalnie za bramę studia, gdzie mogłem patrzeć na tłum tylko i wyłącznie zza metalowych krat. Po raz kolejny. To krótkie spotkanie, tak prawie nic nieznacząca wymiana zdań, otworzyła mi oczy na coś, czego wcześniej nie dostrzegałem. Byłem wsparciem dla tych ludzi. Światełkiem w tunelu i czasami jedyną pozytywną rzeczą w życiu tak wiele zagubionych nastolatków. Cholera. Wszystko spieprzyłem. Po całości. Nie mogłem jednak się więcej obwiniać za to, że wcześniej byłem zbyt słaby na to, by ich wspierać. Teraz byłem silniejszy i postanowiłem zrobić z tego użytek. Może nie teraz. Ale w najbliższej przyszłości.

Szedłem za resztą szybko do budynku i znalazłem się prawie od razu w ciemnym korytarzu pokrytym autografami sław, które miały okazję coś w nim nagrywać. Na ścianach wisiały platynowe płyty w czarnych ramach. Na półkach stały stosy nagród muzycznych. Wśród nich były i moje, ale w tamtym momencie nie miałem do tego głowy. Z Jane było inaczej. Była oczarowana miejscem, w którym się znalazła. Nie dziwiłem się jej, sam bym był, gdybym nie był tak zmęczony i zestresowany. I ona czuła się pewnie tak samo, ale jej uwagę odwróciła masa podpisów pozostawionych przez legendy muzyki. Gładziła poniektóre opuszkami palców, patrząc na wszystko z szeroko otwartymi oczami. Mnóstwo osób przepychało się między naszymi zawieszonymi w bezruchu postaciami, prosząc nas o to, byśmy przeszli do środka. Pochwyciłem uniesioną w powietrzu dłoń Jane w swoją i zmusiłem ją do szybkiego kroku. Spojrzała na mnie z niewyraźną miną.

Darling I'll jump with you - WYDANE!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz