Rozdział XXI

76 8 5
                                    

Gabriel siedział w gabinecie i pomagał Nathalie z papierami i e-mailami. Do jego uszu doszedł stukot jej obcasów o marmurowe kafelki. Już słyszał jak nadchodzi. Ucieszył się na myśl, że jego ukochana Nathalie pojawi się zaraz w drzwiach. Nathalie szła wolnym, acz zdecydowanym krokiem. Chociaż im bliżej gabinetu się znajdowała tym mniej zdecydowany był ten jej krok.
-Może niesłusznie go odpycham? - myślała - On się przecież bardzo stara. Zmienił się. Przynajmniej tak mi się wydaje. - ten temat nie dawał jej spokoju od kilku dni.

Weszła do gabinetu i przywitała się z mężczyzną, który niegdyś był jej szefem. Teraz to wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Kobieta przypomniała sobie sytuację kiedy to była asystentką Gabriela. Nic już nie było takie samo. Ich relacja przeszła przez długą i wyczerpującą drogę.
-Nathalie, o której wyjeżdżamy? - spytał Adrien, który właśnie pojawił się w progu.
-Myślę, że tak za godzinę. - stwierdziła kobieta.
-Dokąd? - zainteresował się Gabriel.
-Na strzelnicę. - odparli jednocześnie.
-Na strzelnicę?! - powtórzył zaskoczony.
-No tak. Nathalie uczy mnie jak strzelać. - pochwalił się chłopak. - Bardzo dobrze jej to wychodzi.
-A no tak. - zamyślił się Gabriel. - Adrien a wiesz, że Nathalie była w tym świetna już kiedy się poznaliśmy? Już wtedy byłem pod wrażeniem jej umiejętności strzelniczych.
-Przesadzacie. - kobieta machnęła ręką. - Jedziesz z nami? - spytała Gabriela.
-Myślę, że czemu nie.

I tak cała trójka wsiadła do samochodu. Gabriel jak tylko zobaczył Nathalie w wojskowych ubraniach poczuł motyle w brzuchu. Wysokie czarne buty, a także wysoko spięty kok i kolorowe okulary przeciwsłoneczne dodawały jej uroku i charakterku. Mężczyzna nie mógł oderwać od niej wzroku. Wsiedli do samochodu. Nathalie prowadziła, bo jako jedyna znała drogę. Podczas podróży nie obyło się bez śmiechu.
-Nathalie, a pamiętasz jak wylałem colę na tamtego pana? - spytał Adrien z przenikliwym uśmiechem.
-Oj, tak. Jego twarz była bezcenna. - zachichotała.
-A potem mnie gonił. - Nathalie się zaśmiała. - I chciał pieniędzy za jego ubrania, mimo że go tyle razy przepraszałem. A potem jak zrozumiał kim jestem i sam mnie zaczął przepraszać. A ja nie chciałem, żeby mnie przepraszał, więc pobiegłem po Ciebie. A jak zobaczył Ciebie to już się w ogóle przestraszył.
-Wtedy to on pojechał do domu!
-I już nie wrócił na tą strzelnicę nigdy w życiu!
-A ja jeszcze byłam cała umazana tym dymem, pamiętasz?!
-Tak! Wyglądałaś jakbyś go chciała zamordować! Jeszcze z tą kuszą w ręce! - Nathalie wybuchnęła śmiechem. Chłopak tak samo.
-Adrien, przestań! - teraz Nathalie nie umiała powstrzymać ataku śmiechu.
-No ale taka prawda! Jeszcze miałaś okulary całe czarne z tej sadzy. A ten gość nie chciał wyjść tak bezczelnie, więc uznał, że chociaż Ci okulary przetrze!
-Przynajmniej mogłam zobaczyć jak szybko ucieka!
I tak śmiali się całą drogę z żartów, które tylko oni rozumieli. Gabriel siedział tylko, bo nie miał się jak włączyć do rozmowy. A jednak widok śmiejącej się Nathalie sprawiał, że był najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, bo widział, że ona sama jest szczęśliwa. Cieszył się też, że mimo iż była sama, potrafiła dać Adrienowi więcej radości niż on, kiedy byli we dwoje.

Na strzelnicy Gabriel przypominał własne spodnie. Cały czas się czerwienił. Najpierw jak zobaczył, z jaką celnością i zarazem zwinnością Nathalie strzela i jak się rusza, czuł jak na jego twarzy malują się nowe rumieńce. Zwinna, energiczna, zwiewna i zaraz elegancka. Ruszała się tak subtelnie. Podskakiwała, robiła uniki i jeszcze trafiała w sam środek każdej tarczy i to z każdej broni.
-Urodzona wojowniczka. - pomyślał.
Podczas jej treningu fryzura kompletnie jej się rozwaliła. Potem pomachała do Gabriela cała rozpromieniona i równocześnie czerwona, od tego całego wysiłku. Natomiast Gabriel był czerwony z innego powodu. Nie umiał włączyć pistoletu. Nathalie podeszła, żeby mu pomóc. Kiedy z pistoletem nie wypaliło, kobieta zaproponowała kuszę. Lecz gdy tylko wzięła ją w ręce, przed oczami Gabriela pojawiła się scena słabej Nathalie, która w niego celowała.
-M-Może kusza nie jest dobrym rozwiązaniem. - stwierdził.
-Tak... też tak sądzę... - odparła kobieta, dla której samej ten sprzęt nie przynosił dobrych wspomnień. - To może karabin?
Najlepszy w tym wszystkim był fakt, że Gabriel nie wiedział nawet, od czego ma zacząć. Nathalie wszystko

mu pokazywała ciągle dotykając swoimi dłońmi jego, co tylko pogłębiało jego rumieńce, przez co nie mógł się skupić.
-Teraz musisz to nacisnąć. Tutaj. Nie to. Tutaj. - rzekła przekładając mu dłoń na inną część broni. Gabriel nawet nie wiedział co robi. Skupił się na jej oczach, na jej ustach, szczególnie na jej wargach. Marzył o tym, by ją pocałować. W ogóle nie zwracał uwagi na to co do niego mówi.
-Rozumiesz?
-Tak, tak.
-Bo to jest bardzo ważne. Jeśli zrobisz coś inaczej to komuś może stać się krzywda.
-Rozumiem.
-No to strzelaj.
Nie wiedząc na co się właśnie zgodził wycelował i nacisnął spust. A szkoda, gdyż ta wiedza bardzo by mu się przydała. Szczególnie, że przez jego nieuwagę nabój leciał prosto na Adriena, a Nathalie żeby go ochronić zastawiła go własnym ciałem i tak przeleciał jej przez ramię.

"Wielki Finał" (Miraculous Gabenath)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz