Rozdział XXV

72 8 0
                                    

Nathalie nerwowo przełknęła ślinę. On natomiast podał jej rękę.
-Masz siłę żeby wstać? Chciałbym Cię przytulić. Jeśli oczywiście się zgodzisz.
Nathalie bez wahania podała mu dłoń. Potem trzymając się go mocno wstała i zanim zdążyła wykonać choćby jeszcze jeden najmniejszy ruch, znów znalazła się w jego objęciach. Oparła mu głowę na plecach i ciężko westchnęła. Długo tak stali. Nikomu się nie spieszyło. Czas jakby zwolnił, a wręcz zatrzymał się. Jednocześnie było niezręcznie i bardzo miło. Gabriel kątem oka spojrzał na Nathalie. Wyglądała na bardzo zmęczoną. Tak jak wtedy...
Ciężko było żyć ze świadomością, że to wszystko stało się przez niego. Patrząc tak na nią przypomniały mu się sytuacje, kiedy Nathalie była w naprawdę koszmarnym stanie. Białe włosy, blade usta, podkrążone oczy. Czy jego to wtedy obchodziło? Otóż nie. Miał to głęboko gdzieś. I to go teraz męczyło. Emilie w chwili śmierci miała wszystko o czym tylko zamarzyła, a on nawet nie chciał jej przynieść szklanki wody. Tak trudno żyć z wyrzutami sumienia, które dręczyły go każdej nocy. Zawsze gdy o tym myślał, czuł się niewystarczający w stosunku do niej. W końcu jak mógł jej wynagrodzić tak wielką krzywdę?
-Przepraszam za to co się wcześniej stało...
-Nie masz mnie za co przepraszać. We wszystkim miałaś i masz rację...

***

Trzy dni później wszystko zdawało się być podejrzanie spokojne. Gabriel znów był bardzo mily dla Nathalie, ale starał się nie narzucać, nie chciał żeby znów wybuchnęła niekontrolowanymi emocjami. Nathalie nie chciała znów urazić Gabriela, ale nie umiała się zdecydować jak powinna go traktować. Z jednej strony bardzo chciała go przytulić i pocałować, wyznać, że go kocha i  że mu wybacza. Z drugiej strony wciąż pamiętała to wszystko co jej zrobił, tego nie dało się tak łatwo zapomnieć. Mógł się zmienić, ale wcale nie musiał. Skąd mogła mieć tą pewność, że będzie tak cały czas. A jeśli dawny, okrutny Gabriel znów wróci? Bała się z kimkolwiek związać a już na pewno z nim. Ale widziała też jak każdego dnia o nią walczy i mimo, że go odpychała on się nie zrażał. W jej życiu toczyła się potężna walka między sercem a rozumem. Kiedy była blisko niego miała ochotę go objąć i namiętnie pocałować. I kiedy to się działo czuła się szczęśliwa. Ale tylko połowicznie. Bo to oznaczało, że mu wybaczyła, a wcale mu nie wybaczyła. Czy może nie chciała wybaczyć? Nie mogła wybaczyć? Ta sytuacja ją frustrowała, zajmowała jej głowę. Powodem tego był Gabriel i jego zachowanie i wtedy zaczynała na niego wrzeszczeć. Puszczały jej emocje, chciała się zemścić na nim za te wszystkie krzywdy, które jej wyrządził. Fizyczne, psychiczne i te rany na jej sercu. Przecież się na nim zawiodła, więc miała prawo traktować go z oschłością. Jednak po tym jak go tak potraktowała już nie pierwszy raz a widziała jak bardzo mu zależy, żeby mieć z nią dobre relacje, czuła wyrzuty sumienia i znów chciała go przytluć a potem przeprosić. I w takim błędym kole decyzji żyła od pewnego czasu. Czuła presję i żal. Żal do samej siebie, żal do Gabriela, żal do swojego życia. Po prostu żal.

***

Gabriel siedział na kanapie. Nathalie akurat weszła do gabinetu, położyła dokumenty na stole i zajęła miejsce obok niego.
-To wszystko mnie przerasta. -  ciężko westchnęła.
-Nie myśl tak dużo o tym wszystkim. - to rzekłszy położył jej dłonie na głowie. Potem zmienił ich pozycję kładąc je na ramionach Nathalie. Zaczął ją ciągnąć delikatnie do siebie. Kobieta oparła się plecami o jego klatkę piersiową.
-Przez włosy nie mogę się oprzeć. Kok mnie uwiera. - rzekła głosem trochę poddenerwowanym.
-Czy ja mogę...?  - spytał łapiąc ją za koka. Kobieta przytaknęła a on drżącymi dłońmi rozpuścił jej włosy. Następnie zaczął dotykać jej włosów palcami. Początkowo delikatnie potem zaczął się nimi bawić przebierając je między palcami. Nathalie położyła się na nim, zamknęła oczy i próbowała się zrelaksować. Usiadła w takiej pozycji, przytulając się i dając głaskać. Nagle znów poczuła, że nie powinna doprowadzać do takiej sytuacji. Nagle gwałtownie się zerwała.
-Przepraszam - rzekła odpychając go. - ja nie powinnam...
-Ale czemu? Co zrobiłem źle?
-Ja po prostu... - kobieta zacisnęła dłonie w pięści i odsunęła się jeszcze bardziej. Wtedy usłyszała jak on zaczął płakać - głupia znowu go skrzywdziłaś - pomyślała. Nie dało się tej relacji skomplikować jeszcze bardziej? Czuła się skrzywdzona, ale czuła też, że krzywdzi jego.
-Wiem, że Cię skrzywdziłem i w żaden sposób nie naprawię swoich błędów. - rzekł wstając z kanapy. Wtedy Nathalie ujrzała jego mokrą od łez twarz. Przez to ona też zaczęła płakać. Po jej policzku spłynęła łza. A potem kolejna i następna. W żaden sposób nie umiała tego zahamować.
-Nie, nie, nie! - krzyknął Gabriel podbiegając do niej i łapiąc ją obiema dłońmi za policzki. - Nie płacz przeze mnie. Proszę. - chciał ją przytulić, ale nie potrafił. Zbliżył się do niej tak, że dystans między nimi praktycznie nie istniał.

"Wielki Finał" (Miraculous Gabenath)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz