Rozdział V

87 10 6
                                    

-Nathalie!!! - wrzasnął Gabriel na całe gardło i wypadł niczym maszyna do zabijania z gabinetu. Złapał za nadgarstek idącą kobietę i przycisnął ją do ściany, uderzając przy tym o nią jej plecami z całej siły.
-Czy Ty jesteś normalny?!
-Myślę, że to raczej Ty powinnaś mi odpowiedzieć na to pytanie. - rzekł przykładając telefon do jej twarzy.
-To mój telefon?
-A wiesz co na nim znalazłem?
-Jakim prawem przeglądasz mój prywatny telefon?! - kobieta się poirytowała.
-Aaa... Myślałaś, że to przede mną ukryjesz, co?
-Co ukryję?!
-Co to jest?! - wrzasnął pokazując jej wszystkie zdjęcia wysłane do Lili z jej telefonu. - Co. To. Jest?! - wrzeszczał, zaznaczając każde słowo po kolei.
-Nie mam pojęcia co to jest.
-Moje sekrety wysłane do Lili Rossi!!!
-Myślisz, że ja byłabym w stanie Cię zdradzić? - spytała z żalem w głosie. Było jej przykro, że w ogóle mógł tak pomyśleć. - Dlaczego od razu mnie oskarżasz? Może ktoś mi ukradł ten telefon albo...
-Na tym zjęciu są Twoje paznokcie.
-Ale ja tego nie zrobiłam. - rzekła ciszej. - Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek zrobiła coś takiego. Może byłam pod władzą akumy albo pod kontrolą kogoś kto był pod władzą akumy. Kogo ostatnio akumizowałeś?
Gabriel zamilkł.
-Lilę. - rzekł krótko oszołomiony tym, że wszystko zaczęło tak szybko składać się w całość.
-A więc to Twoja wina. - rzekła z większą pewnością siebie wskazując na niego palcem. - Byłam pod jej kontrolą, trzeba było mnie ostrzec albo uodpornić.
-Czy ja mam myśleć o wszystkim?
-Nie... ja będę myśleć za Ciebie! Bo najwyraźniej Tobie to nie wychodzi! - wrzasnęła.
-Mam Cię serdecznie dosyć. - odburknął po czym wyszedł z domu i nie wrócił aż do wieczora.

Nathalie cały dzień siedziała zła na Gabriela. Jednak kiedy na zewnątrz się ściemniło a on dalej nie wracał zaczęła się martwić. Dzwoniła do niego chyba z siedem razy, wysłała mnóstwo smsów i dalej żadnego odzewu. To ją zaniepokoiło jeszcze bardziej. Może i był dla niej zły i okrutny, ale jednak wciąż coś łączyło ją z tym człowiekiem i nie wybaczyłaby sobie gdyby coś mu się stało. Czekała na niego przez pół nocy. I tak nie była w stanie zasnąć. Była zbyt zdenerwowana. Dopiero późną nocą wrócił do domu i fakt, że Nathalie na niego czekała i prawdopodobnie się o niego martwiła bardzo go zszokował. Nie zamienili ze sobą ani słowa lecz wiele informacji dało się wyczytać z ich spojrzeń. Gabriel spoglądał na Nathalie. Miała czerwone, podpuchnięte i podkrążone oczy. Najwyraźniej płakała i to dość intensywnie. Poza tym widać też było, że nie zmrużyła oka. W tamtym momencie chciał ją przytulić, ale zdał sobie sprawę, że to już przeszłość, że teraz ma nową ścieżkę życia, a ta naiwna osoba, która na niego czekała to już nie jest sojusznik a przeszkoda, która zawadza i której trzeba się jak najszybciej pozbyć. A Nathalie? Po prostu jej ulżyło, że nic mu nie jest. Chociaż za pomocą swojego zachowania tego nie okazała to w głębi duszy poczuła wewnętrzną ulgę. Na zewnątrz natomiast udawała niewzruszoną całą tą sytuacją. Po prostu oboje nawzajem się zignorowali.

Z dnia na dzień ich relacja tylko się pogarszała. Ale nie tylko ich. Między Gabrielem a Adrienem również było burzliwie. Agreste i Tsurugi zdecydowali się na wysłanie swoich dzieci do Londynu. Przez to Adrien nie mógł się spotykać z Marinette. Byli teraz tak daleko od siebie. Kiedy chłopak po raz ostatni opuszczał rezydencję, Nathalie popatrzyła na niego smutnym wzrokiem i rzekła:
-Wiem, że nie możesz postawić się ojcu, ale pamiętaj, że nikt nie będzie decydował kogo masz kochać. To jest Twój wybór.

Od tego momentu Gabriel i Nathalie zostali sami w rezydencji. Zdrowie asystentki naprawdę drastycznie się pogorszyło. Nie mogła się ruszać, cały dzień leżała w łóżku, na nic nie miała siły, ledwo była w stanie mówić. Kręciło jej się w głowie, ciało odmawiało jej posłuszeństwa. Ale czy Gabrela to obchodziło? Ani trochę. Był tak pochłonięty ostatnią fazą swojego planu wraz z Tsurugi, że zawadzająca Nathalie w ogóle go nie obchodziła.
-Czy-czy... mógłbyś... mi... przynieść... szklankę... wody...? - poprosiła go pewnego razu. - Nie mam siły... się ruszyć... a tak bardzo chce mi się... pić...
Najgorszy w tym wszystkim był teraz już zupełny brak empatii z jego strony. Wcześniej dało się dostrzec może jakieś jej prześwity. A teraz? Teraz nie było już nic. Na pytanie asystentki odpowiedział tylko:
-Nie mam teraz na to czasu... - I odszedł. Z twarzy Nathalie spłynęła łza. Znów przypomniała jej się sytuacja Emilie, która umierając miała pod nosem wszystko o czym mogłaby zamarzyć. Gabriel zadbał o jej dobre samopoczucie, jedzenie, picie, mnóstwo poduszek, lekarzy oraz pielęgniarki. A ona poprosiła tylko o szklankę wody.
-Czemu on mnie tak znienawidził...? - pomyślała a w kącikach jej oczu pojawiły się nowe łzy. Najgorszy w tym wszystkim był fakt, że to jeszcze nie był koniec jej męczarni. Chciała przynajmniej w spokoju umrzeć, jednak nawet na to nie mogła liczyć, ponieważ parę minut później do jej pokoju z wielkim hukiem znów wpadł projektant i znowu na nią nawrzeszczał.

"Wielki Finał" (Miraculous Gabenath)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz