Rozdział XX

83 8 3
                                    

Nathalie i Bogdan rozmawiali w kuchni na temat nowego filmu, na który planowali się razem wybrać. Kobieta przygotowywała herbatę dla siebie i dla swojego przyjaciela, a mężczyzna siedział przy stole i opowiadał o aktorach grających w filmie. Nagle wstał i podszedł bliżej Nathalie - aż zbyt blisko. Kobieta była akurat odwrócona do niego tyłem i aż podskoczyła, kiedy poczuła na swoim brzuchu jego dłonie.
-Co Ty robisz? - spytała nerwowo, odwracając się w jego kierunku.
-Narazie nic szczególnego. - rzekł z przenikliwym uśmiechem - Ale zaraz może się coś zadziać. - to rzekłszy przysunął bliżej swoje usta do jej ust. Nathalie próbowała się odsunąć, ale nie bardzo miała dokąd, bowiem plecami opierała się o blat, na którym szykowała napoje. Chciała zabrać głowę, odchylając się na lewo i prawo, jednak on nie dawał za wygraną. Mimo wszystko próbował ją pocałować. Nathalie próbowała go odepchnąć, lecz był od niej silniejszy. Nie miała już żadnej drogi ucieczki.

Wtedy, na szczęście dla niej, do środka wszedł Gabriel. Zamyślony rzekł:
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale przyszedłem tylko po... - wtedy podniósł głowę i zobaczył pozycję w jakiej się znajdowali. - Och, przepraszam Was najmocniej. Nie wiedziałem, że Wy... - nie umiał nawet dobrać odpowiednich słów. Cała jego twarz zrobiła się czerwona. Jednak zanim wyszedł spojrzał jeszcze przelotnie na Nathalie. Nie wyglądała jakby dobrze się bawiła. Postanowił coś sprawdzić. Wyszedł z kuchni, lecz sekundę po tym, wszedł z powrotem. I wtedy zobaczył, że Bogdan próbuje ją na siłę pocałować, a ona odpycha go dłonią. Natychmiast zareagował. Złapał mężczyznę za ramię i rzekł stanowczym głosem.
-Daj jej spokój i odsuń się od niej. - Gabriel mocniej zacisnął palce na jego ramieniu.
-Nie przesadzaj. To tylko koleżeńskie przepychanki. - rzekł Bogdan próbując rozładować atmosferę. Jednak Gabriel już dawno go nie słuchał. Jednym krótkim ruchem, odsunął go od Nathalie, na drugi koniec pomieszczenia.
-Wynocha. - rzekł pogardliwie popychając mężczyznę ku drzwiom. Jednak Bogdan się odwrócił i wycelował pięścią prosto w niego. Doświadczenie po wielu walkach z Biedronką i Czarnym Kotem sprawiło, że był na to przygotowany. Bez problemu wyrzucił go z domu. Mimo, że Bogdan kręcił się i wiercił próbując wydostać się z jego uścisku, nie przyniosło to oczekiwanego skutku. Projektant unieruchomił mu ręce, a potem otworzył drzwi wejściowe i wypchnął go na schody.
-I żebym Cię tu więcej nie widział. - powiedział przez zaciśnięte zęby.
Kiedy wracał do kuchni w jego głowie siedziała tylko jedna myśl, która nie dawała mu spokoju:
-Przecież ona mnie znienawidzi...
Wszedł do środka i od razu zatrzymał się w progu. Nie był pewien czy powinien do niej podejść. Stała w tym samym miejscu co wcześniej. Jedną dłonią zciskała róg blatu. Kiedy zobaczyła Gabriela natychmiast odwróciła głowę w przeciwnym kierunku.
-Przepraszam, że się wmieszałem. - odparł smutno i spuścił głowę.
-Nie przepraszaj... - z jej ust wydostał się jedynie cichy szept. - Jestem Ci wdzięczna...
Mężczyzna wykonał niepewny krok do przodu.
-Nathalie, czy Ty... płaczesz?
-Nie! Wcale nie! - krzyknęła płaczliwym tonem znów odwracając głowę w jego stronę. A jednak Gabriel miał rację - policzki miała mokre, tak samo jak rzęsy. Spoglądając tak w jego oczy poczuła jak cała rumieni się ze wstydu. - Płacz jest oznaką słabości!
-Wcale nie. - zaprotestował poważnym i można rzec, wręcz oschłym tonem - takim, który Nathalie zapamiętała jeszcze z czasów Monarchy. Po ciele przeszedł ją dreszcz, cofnęła się do tyłu, choć nie bardzo miała gdzie, bo za nią wciąż znajdował się blat. Gabriel zauważył to przerażenie w jej oczach. Zrozumiał czym to było spowodowane, więc jego głos natychmiast zmiękł.
-Jak się czujesz? - spytał łagodnie, ale ona była teraz już zbyt wystraszona, by coś powiedzieć. - Nie chciałem być taki ostry. Przepraszam.
-Dlaczego ja zawsze trafiam na nieodpowiednich mężczyzn? - spytała a spod jej oczu spłynęły dwie następne łzy. Objęła się ramionami i po prostu tak stała unikając z nim kontaktu wzrokowego. Wtedy przytulił ją do siebie. Położył na jej ramieniu swoje dłonie i przysunął ją do siebie. Chociaż ona sama go nie przytuliła, to przynajmniej nie wyrwała się z jego uścisku.
-Boję się z kimkolwiek związać... ja już zawsze będę samotna...
-To nieprawda. Jestem pewien, że spotkasz wkrótce odpowiedniego mężczyznę. Takiego, który da Ci miłość i wsparcie, na które zasługujesz. Z pewnością dobrze się Tobą zaopiekuje i wreszcie będziesz szczęśliwa. - rzekł, a potem dodał w myślach - oby on dobrze się Tobą zajął, bo ja nie umiałem...
-Dziękuję... - wybełkotała.

"Wielki Finał" (Miraculous Gabenath)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz