~1~

247 16 9
                                    

   ~Per:Polska~

   Podczas mojego snu,usłyszałem donośny huk naczyń. Podniosłem moją głowę cały spocony ze strachu. Nade mną stał mój przyrodni brat z dwoma patelniami w rękach.

  - Ciebie obudzić to dopiero wyzwanie,wstawaj,bo spóźnisz się do pracy-powiedział zirytowany Węgry.

   Ja tylko,w odpowiedzi na tą informację,rzuciłem w niego poduszką i usiadłem na łóżku. Kurwa,znowu mam ten nieznośny ból w krzyżu...Otarłem czoło i wziąłem telefon do ręki. Nie było aż tak późno,mam jeszcze spokojne pół godziny. Poszedłem do łazienki,żeby się odświeżyć. Zimny prysznic to najlepsza część każdego poranka,hah...

   Po moim ogarnięciu się,wziąłem leki i ubrałem na siebie coś grubszego,ponieważ dzisiaj,wyjątkowo,wiał wiatr. Gdy już nakładałem buty,mój kochany braciszek musiał znowu zrujnować mi humor.

  - Nie możesz sobie znaleźć jakiejś lepszej roboty? Za przeproszeniem,idziesz na 8:00,a wracasz o 20,to dla ciebie za dużo-narzekał Węgry,on to ma zawsze najlepiej,to po co się mnie czepia? Może sobie wybrać o której godzinie chce zacząć pracę,bo pracuje zdalnie.

   Zignorowałem jego uwagę i wyszedłem gwałtownie z mieszkania. Dobra,teraz liczy się tylko,żeby przyjechać na czas. Coś czuję,że dzisiejszy dzień będzie bardzo wyczerpujący. Odpiąłem rower i wsiadłem szybko. Kurwa,zapomniałem spiąć sobie włosów...

                                 ~

   Równo o czasie,wszedłem tylnym wejściem do kawiarni w której pracowałem. Uwielbiałem tu być! Szedłem powoli w stronę zaplecza,musiałem zobaczyć czy przypadkiem ktoś jest. Zobaczyłem Japonię,czyli moją szefową,która rozstawiała jakieś pudełka na półki. Nastraszyłem ją lekko,łapiąc ją za jej ramię. Odwróciła głowę w moją stronę i westchnęła rezygnująco.

  - Nie przestraszysz mnie tym razem,rozstaw krzesła i stoliki-powiedziała Japonia-Korea przyjdzie trochę później.

  - Już się robi!-puściłem do niej oczko i  wróciłem do pracy.

   Tak jak poprosiła szefowa,tak zrobiłem. Jeszcze pozmywałem okna i wszystko jest już gotowe do otwarcia. Wziąłem fartuch i nałożyłem go na siebie. Otworzyłem drzwi,przesunąłem plakietkę na napis "Otwarte!". Zasiadłem przed ladą z gotowym notesem

   Zmiana zatrudnienia nie wchodzi raczej w grę,a jest do tego kilka powodów. Japonia trzyma mnie głównie dlatego,że przyciągam klientów przez mój,wręcz idealny,wygląd i sposób w jaki traktuje klientów. Dla każdego jestem miły i mimowolnie się uśmiecham. Oczywiście,nie robiłbym tego bez powodu,mam za to niezłe dodatkowe pieniążki.

  - 안녕!(Hejka!) Jak tam ci idzie?-Zapytała życzliwie Korea Południowa.

  - Dobrze w miarę-popatrzyłem na ludzi zasiadających przy stolikach i zawiązywałem jednorazowy fartuch.

  - Bo wiesz...Mam taką sprawę...Muszę pilnie jechać o 13,jadę na koncert swojego ulubionego boysbandu,drugiej takiej okazji nie ma. Trochę długo zajmuje dojechanie w to miejsce...Usprawiedliwyłbyś moje wczesne wyjście szefowej? 제발!(Proszę!)

  - Niech ci będzie,ale co ja z takiej umowy uzyskam-podniosłem jedną brew do góry czekając na odpowiedź.

  - Będę zmywała naczynia przez cały kolejny tydzień.

  - Kusząca oferta...Zgadzam się-podałem jej rękę z satysfakcjonującym uśmiechem na twarzy.

   W taki sposób zleciał mi prawie cały dzień. Składanie zamówień,robienie kawy i patrzenie jak ktoś ci robi zdjęcia. Korea wyszła o wspomnianej przez nią godzinę,zostałem totalnie sam. Była godzina dokładnie 19:34,z mojego jakże zajebistego zajęcia,którym jest sprzątanie,oderwał mnie znajomy głos przy ladzie.

~Słodkie chwile~GerPol~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz