~Per:Polska~
Obudził się w łóżku mojego brata. Jego pokój posiadał znaczne różnice od mojego. Mój jest w jasnych barwach,on zawsze lubił bardziej ciemne kolory. Wstałem powoli,żeby nie wypierdolić się na szafkę. Kurwa,ile tego gówna musiałem wypić,że mam porannego kaca? Raczej dużo,tylko pytanie jak doszedłem do domu...Do pokoju wszedł Węgry,czyli przede mną długą rozmowa na temat nie ważnych pierdół.
- Czy mógłbyś mi wytłumaczyć,dlaczego nie wróciłeś do domu po pracy i przyniósł cię kompletnie obcy facet około o północy,gdy ty byłeś pijany?
- Wiesz,nic nie pamiętam oprócz upicia winem,dalej film mi się musiał urwać-odpowiedział w trakcie porannego przeciągania.
- Z tobą jak zawsze jest problem,dzisiaj nigdzie nie wychodzisz,nawet do pracy. Zawsze w weekend idziesz pracować i wracasz o jakiś nieludzkich godzinach,jak na taką pozycję.
- Ty zawsze musisz psuć człowiekowi humor-rzuciłem ostro i wyszedłem z pokoju kompletnie ignorując brata.
Spokojnie zrobiłem sobie śniadanie,które składało się z jogurtu i owoców. Po zjedzeniu posiłku,wziąłem wszystkie leki i zaczerpnąłem świeżego powietrza na balkonie. Chyba jednak jeden dzień wolny mi nie zaszkodzi...Wyjąłem z małego pudełeczka paczkę papierosów i zapalniczkę. Zapaliłem cygara,stałem przy barierce wpatrzony w ogród sąsiadów.
Gdy skończyłem palić papierosa,zszedłem na dół. Zobaczyłem,że Węgry zakłada buty i trzyma jakąś kartę w ręku.
- Wyjątkowo dzisiaj ja pójdę zrobić zakupy.
- Będę musiał to sobie zapisać w kalendarzu,normalnie nowe święto-powiedziałem udając zdziwienie.
- Bardzo śmieszne,co chcesz ze sklepu?
- Możesz kupić jabłka,tyle wystarczy.
- No dobrze,wrócę za około godzinę,nie spal niczego przypadkiem.
Wyszedł i zamknął drzwi od domu. Zostałem zupełnie sam,czas zająć się czymś pożytecznym lub relaksującym. Najpierw rysowanie,potem ogarnianie ogrodu,idealny plan dzisiejszego popołudnia.
Udałem się do mojego pokoju,był tam lekki bałagan,głównie przy łóżku i na biurku. Miałem całkowity rozpierdol. Wyjąłem swój już mocno poturbowany,gruby szkicownik. Kiedyś rysowałem w nim codziennie,niestety zaczęła mi się era pracoholika. Założyłem słuchawki,puściłem playlistę z ulubionymi piosenkami i zacząłem rysować.
~
Mój rysunek kota wyszedł okej,dalej ćwiczę i uczę się na błędach. Obecnie wyrywam chwasty,które wyrosły koło moich pięknych goździków. Brata nie specjalnie interesują rośliny,więc przez kilka dni nikt nie dbał o moje śliczności.
Dużo czasu zajęło to wszystko,wybiła trzynasta,niemalże dwie godziny...Hmm,Węgry powinien już dawno wrócić. Posprzątałem narzędzia i wszedłem tylnym wejściem.
- Widzę,że nie oszczędziłeś sobie dziś roboty?-Zapytał przy rozpakowywaniu zakupów.
- Oczywiście,za to teraz mogę mieć wolne.
- Racja,kupiłem co życzyłeś,jabłka i dla ciebie,specjalnie,twoje ulubione jogurty.
- Dzięki-odezwałem się zdejmując rękawiczki i odkładając pudełko z narzędziami do szafki.
Znów byłem w moim pokoju. Za miesiąc zima,najlepsza pora roku,wtedy dopiero będę mógł pójść na łyżwy. Kochałem jeździć po lodzie,dobry jestem. Mam kilka medali,nawet jeden złoty. Może kiedyś bym został instruktorem jazdy? Trzeba będzie przemyśleć tą decyzję. Byłoby zajebiście.
![](https://img.wattpad.com/cover/358453027-288-k576429.jpg)
CZYTASZ
~Słodkie chwile~GerPol~
Fanfiction☆Jak dotąd,Polska prowadził zwyczajne,proste i rutynowe życie. Praktycznie się niczym nie wyróżniał od innych,ale zaczął dostrzegać w sobie zmiany,gdy zaczyna co raz częściej spotykać pewnego nachalnego klienta(każdy chyba wie kto(◠‿・)) Czy coś...