Evie nie spała tamtej nocy zbyt dobrze. Obudziła się o świcie, na długo przed swoimi współlokatorkami, walcząc z ekscytacją, która ani trochę nie malała.
Wciąż jeszcze próbowała poukładać sobie w głowie to wszystko, co się wydarzyło. Choć profesor Fig już od jakiegoś czasu uczył ją, jak działał czarodziejski świat, teoria znacznie różniła się od wejścia do prawdziwej magicznej szkoły. Evie potrzebowała czasu, żeby to jakoś ogarnąć, zwłaszcza że jeszcze kilka tygodni temu żyła spokojnie w Dublinie, nie wiedząc nawet, że magia istnieje.
W ciszy uczesała włosy i przewiązała je z tyłu beżową kokardą, a po tym włożyła swój nowy mundurek i szatę ze srebrnym wężem na piersi. Podobał się jej, zresztą tak jak cały wystrój pokoju wspólnego Ślizgonów, w którym naprawdę dobrze się czuła.
Spojrzała na swoje odbicie w lustrze i pospiesznie poprawiła niesforne kosmyki, które opadały jej na czoło - chciała przecież wyglądać jak najlepiej pierwszego dnia. Wyślizgnęła się z dormitorium, a potem przeszła do pokoju wspólnego, licząc, że o tak wczesnej porze będzie miała chwilę, by mu się przyjrzeć bez wzbudzania niepotrzebnej sensacji.
Pomieszczenie zachwyciło ją równie mocno, co poprzedniego wiczoru. Wysokie okna wychodzące na wodę jeziora, wdzierająca się przez nie zielonkawa poświata, zielone kanapy, zasłony, liczne obrazy i dywany, zdobione kamienne kolumny...
Pokój rzeczywiście wydawał się opustoszały, choć Evie udało się wypatrzeć chłopaka stojącego przy jednym z okien. Mogłaby przysiąc, że widziała go wczoraj siedzącego obok Sebastiana, więc postanowiła się przywitać.
- Cześć. Jestem Evie... - powiedziała, zbliżając się do niego niepewnie. - Ta nowa - dodała ze śmiechem, chcąc zapobiec ewentualnej niezręczności.
Chłopak odwrócił głowę w jej stronę, jednak na nią nie patrzył. Dopiero wtedy Evie zauważyła, że jego oczy wydawały się schowane za mgłą.
- Ach, to ty - powiedział od razu. - Tak, Sebastian mi o tobie wspominał. Ominis Gaunt.
Użycie słowa "wspominał" było ze strony Ominisa sporym niedopowiedzeniem. Nie zamierzał jednak straszyć nowej uczennicy tym, że Sebastiana bardzo ekscytował jej nietypowy przypadek i już dużo o niej mówił.
- Miło mi cię poznać.
- Ciebie również... Miałaś wczoraj wielkie wejście.
- Cóż... Skoro już się tu pojawiłam w takich wyjątkowych okolicznościach, to niech świat o tym wie - odparła, czując się już znacznie pewniej niż poprzedniego dnia.
Ominis roześmiał się szczerze.
- Od razu widać, że trafiłaś do odpowiedniego domu.
- Tak? - Uśmiechnęła się, czując rosnącą pewność siebie po tych słowach. -
- Ja wiedziałem, że tu trafię. Jestem potomkiem jednego z założycieli, Salazara Slytherina.
Evie uniosła brwi. Dopiero co Profesor Fig opowiadał jej o założeniu Hogwartu, a ona już teraz spotykała jednego z jego potomków?
- Nie jestem z tego zbytnio dumny - dodał po chwili. - Slytherin miał obsesję na punkcie czystej krwi, a moja rodzina się od niego wcale nie różni. Ale nie martw się, ja nie jestem uprzedzony. I daj znać, jeśli będziesz potrzebowała pomocy w odnalezieniu się.
- Dziękuję. Miło było cię poznać. - Evie postanowiła zakończyć rozmowę, by powoli zacząć swoją drogę do Wielkiej Sali. Chciała poświęcić na nią więcej czasu nie tylko dlatego, że obawiała się, że nie trafi tam zbyt szybko, lecz chciała też przy okazji popodziwiać zamek.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Do później.
Evie wyszła na korytarz z niemałym uśmiechem na twarzy. Jak dotąd - no, może poza Imeldą - poznała osoby, z którymi naprawdę chciałaby się zaprzyjaźnić. Nie ukrywała jednak sama przed sobą, że w pamięć najlepiej zapadł jej Sebastian, jak i jego słowa o zaklęciach spoza podręczników. Choć w mugolskiej szkole Evie nie sprawiała żadnych kłopotów, teraz po raz pierwszy zamieszkała z dala od domu, więc była skłonna skusić się na... Pewne odchylenia od zasad.
Ku swojej radości wpadła na niego, wychodząc ze śniadania - czy też bardziej on celowo do niej podszedł, prawie tracąc przy tym równowagę.
- Czyż to nie nasza nowa? - zapytał z zawadiackim uśmiechem, który Evie od razu odwzajemniła.
- Zależy, kto pyta.
Sebastian wyszczerzył się od ucha do ucha, zadowolony z tej odpowiedzi. Podobało mu się, że była taka nieoczywista.
- Jak się spało pierwszą noc w zamku? - zapytał, delikatnie wskazując głową na korytarz, w który powinni skręcić, gdy zauważył, że Evie opiera się na jego nawigacji.
- Nie spałam prawie wcale z tej ekscytacji. Wstałam o świcie... I poznałam Ominisa.
- O, to świetnie! - Sebastian o mało nie klasnął w ręce z radości. - Ominis to mój najlepszy przyjaciel, więc nawet gdybyś go nie poznała, przedstawiłbym cię.
Usłyszawszy to, Evie postanowiła wykorzystać okazję, by zadać dręczące ją już od ponad godziny pytanie.
- Właśnie, co do niego, bo nie chciałabym popełnić jakiejś gafy... Czy Ominis nie widzi?
Sebastian spoważniał nieco, kiwając głową.
- Od urodzenia. Ale spokojnie, świetnie sobie radzi. Jego różdżka wszędzie go prowadzi, zupełnie tak, jakby sama miała rozum. Nikt nie wie, jak do to końca działa, nawet Ominis.
- Cholera, ale to i tak musi być trudne... - Evie podrapała się po brodzie w zamyśleniu, jednocześnie rozglądając się po korytarzu z wielkimi oknami, przez który właśnie przechodzili. - Nie wiedzieć, jak się samemu wygląda... Czyli Ominis nawet nie wie, że jest przystojny.
Na te słowa Sebastian stanął jak wryty, przez co dziewczyna prawie na niego wpadła.
- Ominis jest według ciebie przystojny? - Uniósł brwi, a Evie zaraz po nim.
- A nie?
- Czyli podoba ci się czy coś?
- Daj spokój, rozmawiałam z nim tylko raz. - Evie pokręciła głową, ponownie ruszając przed siebie.
- No, niby tak, ale z drugiej strony pierwszy raz wspominamy o moim przyjacielu, a ty od razu mówisz, że jest przystojny, więc...
- Nie znam go z charakteru, więc na razie oceniłam tylko jego wygląd - wyjaśniła Evie, stwierdzając w myślach, że za szybko się wkopała.
- Skoro tak mówisz... - odparł Sebastian, choć nie brzmiał zbyt przekonująco. - Tak czy siak, wkrótce się przekonasz, że Ominis potrafi mieć charakterek.
- Oj, a czemu robisz mu taką antyreklamę? - Evie posłała mu kolejny uśmieszek, znajdując szansę na odgryzienie się. - Zazdrościsz, że jego nazwałam przystojnym, co? Znam ten wzrok, was chłopców łatwo na to złapać.
- Wcale nie. - Sebastian obruszył się, lecz z jego twarzy dało się wyczytać całą prawdę. - Po prostu jeszcze nikt, kogo znam, nie nazwał Ominisa przystojnym.
- Mhmmm... - mruknęła Evie w odpowiedzi takim tonem, który jasno dał mu do zrozumienia, że nie wierzyła mu w ani słowo. Wtedy Sebastian zaatakował z innej strony.
- Ej, to nie fair. To ja tu jestem od droczenia się, ty dopiero przyszłaś!
Evie roześmiała się w głos.
- To przygotuj się na konkurencję, Sallow.