ROZDZIAŁ 4

397 27 9
                                    

PEDRI

Niestety nie rozmawiam z Livi, która mnie unika, od kiedy zniszczyłem jej randkę z ''miłością jej życia''. Wyśmiałem ją bo nic innego nie przyszło mi wtedy do głowy. Poza tym nie sądziłem, że będę miał ''ciche dni'' z własną córką. Ale jednak człowiek wszystko musi przejść. Nawet złamane serce przez córkę. Bo nawet by mnie tak nie bolało jakby Laura mi je złamała. A boli mnie jak łamie mi je własna córka. Ot takie zrządzenie losu.

Zszedłem schodami na dół do kuchni, gdzie przy stole siedziała już Laura i Leon. Olivia jeszcze szykowała się w łazience, więc zanim ona zejdzie na śniadanie to trochę minie czasu.

- Cześć.- powiedziałem i pocałowałem Laurę w policzek. 

Zanim pojawiły się dzieci był pocałunek w usta a potem tak się oboje przestawiliśmy na całus w policzek. 

Usiadłem na swoim miejscu przy stole i wziąłem łyk kawy, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Nie powiem, że się nie zdziwiłem. O tej godzinie rzadko ktoś do nas przychodzi. Chyba, że Gavi, ale on wchodzi kiedy chce a nie dzwoni dzwonkiem.

- Ja otworzę.- powiedziałem do Laury, która już wstawała od stołu.

Wstałem ja i poszedłem otworzyć, kiedy z góry zbiegła Livi.

- To do mnie!- krzyknęła.

- Stój! I się nie ruszaj!- powiedziałem groźnie.- Odsuń się od drzwi!

Nie chciała tego zrobić, ale w końcu odpuściła. Podszedłem do drzwi i otworzyłem je. No oczywiście za nimi stał ten sam chłopak, który wziął moją malutką Livi na randkę.

- TY!- powiedziałem groźnie i wskazałem na niego palcem.

- Ja!- powiedział ucieszony i rozłożył ręce.- Dzień dobry panie Gonzalez, jest Olivia?

- Jest.- powiedziałem.- Ale nie dla ciebie. Żegnam.

- Panie Gonzalez dlaczego mnie pan tak nie lubi?- zapytał, przytrzymując drzwi.- Przecież jeszcze mnie pan nie poznał.

- I poznawać nie chce.- powiedziałem.- Tylko dlatego, że masz inną płeć niż moja córeczka. Dotarło panie Casas?

- Skąd pan wie... jak... mam... na nazwisko?- zapytał zdziwiony.

- Wiem dużo, młody człowieku.- powiedziałem.- I mam nadzieje, że dotrze do ciebie też to, że cię nigdy nie polubię i nigdy nie pozwolę swojej córce spotykać się z tobą. 

Zamknąłem mu drzwi przed nosem i odwróciłem się, spotykając ze wzrokiem wściekłej Livi.

- Dlaczego ty mi to zawsze robisz, co?!- zapytała wściekła na mnie.

- Robię to dla twojego dobra.- powiedziałem.

- Wiesz co by było najlepsze dla mojego dobra!- powiedziała.

- No co?- zapytałem.- Powiedz mi co będzie dla twojego dobra najlepsze!

- To abyś przestał być moim ojcem!- powiedziała.- Nienawidzę cię, rozumiesz?!

Zabolało. Poświęciłem dla niej wszystko a ona mówi mi, że mnie nienawidzi. Ominęła mnie i wyszła z domu za tym chłopakiem. Nie ruszyłem się, bo wciąż w mojej głowie pojawiały się jej słowa, że mnie nienawidzi. Dopiero po kilku chwilach się ruszyłem.

Znowu wszedłem do kuchni, gdzie Laura nawet na mnie nie patrzyła. Sądziłem, że coś mi powie, ale ona milczała. Ogólnie to była bardzo zamyślona. Usiadłem znowu przy stole i wziąłem łyk kawy, ale nadmiar emocji nie wytrzymał.

Ponad wszystko |FCBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz