ROZDZIAŁ 40

389 30 9
                                    

LAURA

Myślałam, że wrócę do pokoju szybciej niż Pedri i... on nigdy nie dowie się, że napisałam do Mounta. Miał mi wszystko wyjaśnić a potem... koniec. Zero kontaktu. Niestety... Pedri przeczytał te smsy i... ja chyba za bardzo nie mam niczego na swoje usprawiedliwienie. Przynajmniej to wyczytałam z twarzy Pedriego.

Przerzucałam wzrok z jego twarzy na mój otwarty telefon i... nie wiedziałam co mu powiedzieć. Oboje wiemy, że... spieprzyłam. Ja wiem, że spieprzyłam a on, że... nic mnie nie usprawiedliwi. 

- Pedri?- zaczęłam, ale... on mi przerwał.

- Złamane serce?- zapytał.- To masz po informacji Mounta, że ma dzieci? I jakąś kobietę? 

- Nie... do końca.- powiedziałam.- Ja... po prostu chciałam go podpuścić. Zobaczyć czy się wysypie z czymś je....

- Podpuścić?- zapytał.- Do czego kurwa? Żeby tutaj wrócił i na kolanach cię błagał o wybaczenie? Tego kurwa chcesz? Żeby wrócił?

- Okłamał mnie.- powiedziała i... chyba rozjuszyłam Pedriego bardziej.

- Ty mnie kurwa też!- powiedział.- I wiesz co ci powiem... mam wątpliwości co do naszego małżeństwa. Obiecałaś mi, że do niego nie napiszesz a tymczasem piszesz mu kurwa, że masz złamane serce, bo... on ma dzieci i babę. 

- Nie obiecałam ci, że do niego nie napisze.- powiedziałam i założyłam ręce na piersi.

- Słucham?- zapytał zdziwiony.

- Wiesz dobrze co powiedziałam.- powiedziałam.- Nic ci nie obiecałam. To ty powiedziałeś, że lepiej abym się z nim nie kontaktowała a moja mama to poparła. Ja nie...  I napisałam do niego, bo mnie okłamał i... teraz cierpię. 

Pedri spojrzał na mnie w osłupieniu aż w końcu położył mój telefon na komodę, po czym zrobił krok do tyłu.

- Ja... nie... wierzę w to co słyszę.- powiedział.- I... chyba... wszystko rozumiem. Szkoda, że... dotarło do mnie to po 16 latach naszego małżeństwa. Gdybym wiedział wcześniej... odsunął bym się. 

- Pedri?- zapytałam, bo nie za bardzo wiedziałam co czego on dąży.- Co zrozumiałeś? Pedri?

- To, że ty... kochasz Mounta a nie mnie.- powiedział cicho, ale mimo wszystko ja i tak to usłyszałam. 

- Nie wygaduj głupstw.- powiedziałam i parsknęłam śmiechem na te jego słowa.

- Tego już nie ukryjesz.- powiedział.- Dowiedziałaś się czegoś i masz... złamane serce. Pewnie gdyby... chodziło o mnie... cieszyłabyś się z tego. To skoro... tego chcesz... proszę bardzo... droga wolna do Mounta ja cię nie zatrzymuje.

- Oszalałeś.- powiedziałam.

- To ty oszalałaś!- powiedział wściekły i pokazał na mnie palcem.- Skoro od 20 lat wiesz, że kochasz Mounta po co ze mną jesteś!? Po co było to wszystko? Te... kłamstwa. I wiesz co ci powiem.

- Co?- zapytałam, przewracając oczami.

- Ze wszystkich słów które od ciebie usłyszałem... słowa kocham cię.... najbardziej mnie teraz ranią.- powiedział.- Bo dobrze oboje wiemy, że to kłamstwa. 

- Dlaczego zaczynasz kłótnie?- zapytałam zrezygnowana.- Od 20 lat słyszę tylko... 

- To nie są kłótnie.- powiedział przerywając mi, po czym zaczął się ubierać.- Tylko prawda! Dowiaduje się po 20 latach naszego związku, po 16 latach małżeństwa i dwójce dzieci, że... dla ciebie i tak kurwa najważniejszy jest Mount. Proszę bardzo... skoro tak mocno go kochasz to... ja się odsuwam. W dupie mam życie w trójkącie a już w dupie mam życie z osobą, która mnie nie kocha! Obiecywałaś mi miłość a ja naiwny ci uwierzyłem! 

Ponad wszystko |FCBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz