EPILOG 3

398 20 12
                                    

Nie do końca wiem która była godzina gdy zadzwoniła Sandra i oznajmiła mi, że zaczęła rodzić. Od razu zerwałem się z łóżka i ubierając jakiekolwiek ciuchy pojechałem do szpitala. Całą drogę modliłem się do Stwórcy Najwyższego aby to dziecko nie okazało się moje. Po kilku moich naciskach Sandra zgodziła się na testy DNA zaraz po urodzeniu. A w międzyczasie pojawił się jeszcze ten kretyn z którym zdradzała mnie, gdy leżałem z zawałem serca w szpitalu. On... właściwie też może być potencjalnym ojcem dziecka. I oby jednak był!

Wbiegłem do szpitala i zapytałem o Sandrę. Pielęgniarka wskazała mi drogę i szybko nią pobiegłem, gdzie z daleko już zauważyłem tego... drugiego faceta. Siedział na krześle rozluźniony jakby był na jakimś drinku w klubie. Kompletnie nie przejmował się tym, że być może to on jest ojcem. 

- To zawsze tak długo trwa?- zapytał, gdy już jakiś czas siedzieliśmy na korytarzu.

- Tak.- powiedziałem, nie patrząc na niego.

- Skąd wiesz?- zapytał, przeżuwając gumę, którą wsadził sobie go buzi.

- Bo mam syna.- powiedziałem.- I byłem przy jego porodzie. 

- Ciekawe.- powiedział i znowu oparł się o krzesło szpitalne.

Zacząłem się trochę niecierpliwić. Ten poród Sandry rzeczywiście długo trwa. Czyżby wystąpiły jakieś komplikacje? Po jakiejś godzinie z sali wyszła pielęgniarka, która nawet na nas nie spojrzała a wyglądała tak jakby nas nawet nie zauważyła.

- Ta dziewczyna urodziła?- zapytałem, zatrzymując ją.

- Tak. Syna.- powiedziała i dopiero teraz na nas spojrzała.- A panowie do niej? Bracia tak? Bo jeśli tak to siostra już urodziła i z maluszkiem czują się dobrze.

Jaka kurwa siostra? I bracia? Jeden z nas jest potencjalnym ojcem jej dziecka.

- Jeden z nas jest ojcem.- odezwał się ten imprezowy gbur.

- Ta a ja jestem królowa Elżbieta.- powiedziała pielęgniarka.- Proszę sobie nie żartować. Nie z takich pięknych momentów.

- Ale to prawda.- powiedziałem, podtrzymując słowa tego drugiego potencjalnego ojca.

- Panowie.- powiedziała zrezygnowana pielęgniarka.- Dziecko jest na świecie i czuje się dobrze, ale... wy dwaj na pewno nie jesteście ojcem. Ani jeden z was nim nie jest. Jak znajdziecie ojca tego dziecka to przekażcie mu, że jest zdrowe i na niego czeka razem ze swoją mamusią.

- Dlaczego?- zapytaliśmy na równo, bo nie wiedzieliśmy kompletnie o co chodzi.

- Mieliśmy robić testy DNA.- powiedziałem.

- Kolega dobrze mówi.- przytaknął mi ten dupek.

- Nie jestem twoim kolegą.- powiedziałem, patrząc się na niego jak na ostatniego idiotę.

- Mam panom wyjaśnić jak się robi dzieci?- zapytała pielęgniarka.- Myślę, że to wiecie dokładnie. Poza tym... pacjentka ma kolor skóry biały, wy panowie również a dziecko... ma kolor skóry czarny. Także... choćbyście byli pijani i naćpani... to nie zrobicie ciemnoskórego dziecka.

Musieliśmy oboje przeanalizować to co powiedziała pielęgniarka. Na pewno wyglądaliśmy jak przedszkolaki, którym tłumaczy się jak robi się kupę do nocnika. Nim ona zdążyła cokolwiek nam jeszcze powiedzieć, my dwaj wpadliśmy do sali Sandry.

Leżała na łóżku a w ramionach trzymała... ciemnoskóre niemowlę. Pielęgniarka serio nie żartowała.

- Kurwa rzeczywiście jest czarne!- powiedział ten dupek.- Ale jaja! Aż mi ulżyło, że nie jestem ojcem. Nara kurwa!

Ponad wszystko |FCBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz