1.dziewczyna

306 7 0
                                    

-mhm... -zastanowiłem się pocierając brodę. Przy stole nastała cisza. Żadny z moich braci nie śmiał się odezwać, jak również Charles Geras i jego córka. Rosanna była piękna. Miała blond włosy, ładnie zarysowaną szczękę, pełne usta i limonkowe oczy które otaczała gęsta obwódka ciemnych rzęs- co proponujesz? -zapytałem spokojnie

-myślę że najlepszą opcją będzie połączenie naszych rodzin- powiedział Charles, oficjalnym tonem. W zastanowieniu, oparłem się o oparcie kanapy i gładziłem nóżkę kieliszka z czerwonym winem

-rozwiń to proszę.

-wyjdziesz za moją córkę. Dobrze znasz zasady, masz miesiąc- powiedział spokojnym głosem

Spojrzałem szybko na Rose, jego córkę, która, wydawała się podobnie zszokowana jak ja, tyle że nie okazywałem tego

-nie no to są chyba żarty- powiedział głośno Dylan i chciał wstać, jednak położyłem mu dłoń na ramieniu. Delikatnie jednak on nie śmiał mi się sprzeciwiać, więc posłusznie usiadł- posrało cię? -zapytał wściekły

-uspokój się wreszcie- warknąłem mu cicho do ucha

-Charlesie- przemówił spokojnie Will- nasz brat jest teraz po traumatycznych zdarzeniach. Nie ma sensu go obciążać

Przy stole zapanowała cisza. Zacisnąłem usta, posyłając wściekłe spojrzenie Will'owi. Czułem na sobie spojrzenie Rosy jednak go nie odwzajemniłem, a jedynie spojrzałem twardo na Charlesa

-zgadzam się- odparłem zimno

-nie no kurwa- Dylan opadł na fotel a Geras miał na ustach zwycięski uśmiech. Czułem jak dłoń Lizzy która siedziała obok mnie zaciska się na moje, którą luźno trzymałem na udach

-dobrze. Proszę, dostarcz, jak najszybciej dokumenty. Zasady znasz- powiedział unosząc brew

-oczywiście- powiedziałem chłodno- jedźcie do domu- zwróciłem się do braci

-zjebałeś- mruknął mi do ucha Dylan zanim wstał

-jeszcze słowo a pożegnasz się z kontem- zagroziłem zimno, unosząc kieliszek do ust.

Bracia wraz z moją córką wyszli z restauracji a za nimi Rose.

-Vincencie- zaczął z westchnięciem i nachylił się nad stołem- uwierz mi, że to też nie jest mi zbytnio na rękę. Miałem do wyboru, oddać moją córkę tobie lub Adrienowi. Chyba nie muszę mówić czemu wybrałem ciebie

-bo jestem od niej starszy o... -zastanowilem się- cztery lata? -zapytałem cierpko

-nie- odparł- dobrze wiesz jaki jest Adrien- westchnął biorąc łyk wina

Przetarłem zmęczony oczy

-nie chce wchodzić w twojej prywatne sprawy ale lepiej wolałbym wiedzieć o co chodziło Williamowi gdy mówił o twoich traumatycznych zdarzeniach

Dobrze go rozumiałem. Nie chciał posłać swojej córki do jakiegoś nie zrównoważonego psychicznie typa. Przełknąłem ślinę, nieodwracając od niego wzroku

-ta sprawa jest  widoczna dla organizacji od wielu lat. Nie wiem czemu jeszcze o niej nie wiesz- powiedziałem zimno

-ostatnio nie jestem na bieżąco

-mam gorszy okres w życiu. Nic ważnego.

-mhm. Rozumiem. Bardzo mi przykro, jednak nie mogę nic z tym zrobić- Charles był spoko
Skinąłem sztywno głową

-no to ja już będę się zbierać- powiedział wstając co również uczyniłem. Uścisnęliśmy sobie dłonie i każdy z nas poszedł w inną stronę.

Wyszedłem na zewnątrz, gdzie o dziwo zobaczyłem Rosie z obecnością... Mojej córki? Co jest do cholery? Szybkim krokiem do nich podszedłem i obie zwróciły wzrok w moją stronę

-co tu robisz? -zwróciłem się oschle do córki

-nie bądź na nią taki cięty- westchnęła Rosa i położyła dłoń na moim ramieniu. Wzdrygnąłem się na ten ruch. Nienawidziłem dotyku. Zażenowany własną reakcją przymknąłem na chwilę oczy. Rose widząc to, zabrała dłoń

-Will musiał do łazienki- powiedziała posyłając mi krzywy uśmiech- jak się czujesz? -zapytała podchodząc do mnie

-dobrze- objąłem jej plecy ramieniem i złożyłem mały pocałunek na czubku głowy

-sory musiałem do kibla- mruknął wspomniany zza moich pleców i wziął Lizzy za dłoń- my juz będziemy jechać bo chcemy do maka zajechać- powiedział do mnie i posłał przepraszający uśmiech Rose

-cześć- powiedziała z uśmiechem do mnie. Posłałem jej uśmiech a gdy odeszli oparłem się o barierkę, wyciągając z kieszeni paczkę papierosów

-nie dmuchaj na mnie- mruknęła Rosie które oparła się obok. Przeniosłem na nią z wolna wzrok a po chwili skinąłem głową. Odpaliłem fajkę i zaciągnąłem się, przymykając powieki

-podasz mi swój numer? -zapytała więc przeniosłem na nią wzrok

-mhm- mruknąłem wyjmując telefon. Pokazałem jej numer, a w czasie gdy ona go zapisywała, ja puszczałem kółka z dymu

-masz na jutro jakieś plany? W końcu musimy się pobrać, więc przydało by się poznać

-nie musimy, i nie, nie mam- mruknąłem chowając telefon do kieszeni

-jak nie musimy?

-mamy miesiąc na poznanie się. Po tym czasie decydujemy czy coś z tego będzie czy raczej nie- powiedziałem zimno

-aha- mruknęła- mogę jutro przyjść? Nie wiem, pogadać o czymś, albo coś obejrzeć?

Skinąłem głową

-możesz. Moje rodzeństwo jedzie na wakacje więc będę tylko ja i Lizzy

-to o której- zapytała

-przystosuje się- odparłem chłodno

-trzynasta? -zapytała

-może być

-to do zobaczenia- uśmiechnęła się i poszła w swoją stronę

Cholernie bałem się tego. Nie samego spotkania a raczej tego że znowu otworze się przed nieodpowiednią osobą i jak zwykle oberwę. Boję się ze zostanę znowu odrzucony ale z drugiej strony chce być z kimś blisko. Naprawdę dużo bym dał aby mieć z kimś zdrową relacje. Związek z Anją to inna historia. Dla niej chciałem się stać lepszy, bo mnie krytykowała a ja, głupi, odbierałem to jako motywowanie aby dojść do perfekcji. Tylko że byłem ślepy na to że się sam wyniszczałem. Z jednej strony miałem dobrze zbudowane ciało przez ostre i wymagające treningi, z drugiej wracałem wyczerpany i nie miałem siły na nic. Z jednej strony chudłem, i moja sylwetka się poprawiała ale z drugiej poparłem w anoreksję z której nie do końca wyszedłem. Z jednej strony mało spałem aby szybciej załatwić prace i mieć czas dla Anji a z drugiej chodziłem cały czas wyczerpany. Byłem ślepy, i gdy teraz przejrzałem na oczy to widzę jakim byłem głupkiem.

Ale najbardziej bałem się jednej rzeczy, która była raczej niemożliwa ale i tak moja głową nie zmyje tych okropnych wspomnień

Bałem się że to się stanie jeszcze raz. I tu nie chodzi o Anje.

Maybe? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz