Rosanna
Zadzwoniłam dzwonkiem go drzwi rezydencji monetów. Cholernie się stresowałam. Po jakiś dwóch minutach otworzył mi Vincent, ubrany w czarne dresy, z szczoteczką do zębów w buzi i w roztrzepanych włosach a mimo to był blady i wyglądał na zestresowanego
-ktoś tu sobie zaspał- powiedziałam z rozbawieniem gdy przepuścił mnie. Przewrócił oczami i zniknął gdzieś więc ja zajęłam się zdejmowanie butów. Gdy to zrobiłam oparłam się o ścianę zakładając ręce na klatkę piersiową i patrzyłam na Vince'a który schodził że schodów zapinając czarną koszulę
Chryste jaki on był umięśniony
Gdy skończył, przeczesał czarne, jeszcze zmierzwione włosy kierując się w stronę kuchni
-chcesz coś do picia? -zapytał gdy poszłam za nim
-nie dzięki- mruknęłam siadając przy stole w czasie gdy on podszedł do ekspresu i go włączył- jakie plany na dziś? -zapytałam
-nie wiem. To ty chciałaś się spotkać- zauważył masując skronie. Dopiero teraz zauważyłam że dłonie miał zawinięte w bandażu. Wyglądał okropnie. Blada twarz, kontrastowała z ciemnymi worami pod oczami, oczy miał przekrwione i jakby zamglone a mięśnie napięte. Sięgnął do szafki z której wyciągnął jakieś tabletki i bez czytania niczego popił dwie na raz
-co ci się stało? -zapytałam, podbródkiem wskazując na jego dłonie
-miałem trening- mruknął obojętnie, nawet na mnie nie patrząc. Wstałam i podeszłam do niego
-źle wyglądasz- zauważyłam- spałeś coś w ogóle?- zapytałam a on się do mnie obrócił. Był wyższy o głowę, a teraz górują przeleciał po moim ciele zimnym spojrzeniem
-nie- powiedział wracając do robienia kawy
-czemu? -zapytałam zmartwiona. Totalnie nie wiem czemu zmartwiona. Ten facet mnie intrygował, zawsze biło od niego elegancją i roznosił taką aurę władzy. Raczej mało mówił, a gdy już postanowił się odezwać, były to słowa szczere. Gdy na niego patrzyłam czułam coś czego nie da się opisać, w każdym razie, czułam coś innego gdy patrzyłam na losowego typa
-nie mogłem. Nie ważne- powiedział lodowato i odwrócił się do mnie przodem z kubkiem w ręku. Zmarszczył brwi wpatrując się w punkt za moimi plecami
Jak to nie mógł?
Gdy odwróciłam się zobaczyłam jego córkę, która zaspana, w piżamie podeszła do Vincenta rzucając mi szybkie spojrzenie
-co się stało słońce? -zapytał delikatnym tonem, odkładając kubek na szafkę aby podejść do Lizzy. Dziewczynka się nie odezwała
Rozpłyne się
Vincent wziął ją na ręce i delikatnie od siebie oddalił aby spojrzeć jej w oczy
-coś się stało? -zapytał widząc smutną minę córki. Wzruszyła ramionami. Vince podszedł do mnie ale tylko po to aby posadzić swoją córkę na barze, trzymając ją aby nie spadła
-może... -zaczęła cicho- tęsknie za mamą
Vincent milczał. Nie widziałam jego miny bo stał do mnie tyłem ale zaciekawił mnie ten temat. Byłam ciekawa co się stało z jego partnerką a ojciec nie chciał mi nic powiedzieć bo stwierdził że to są jego prywatne sprawy. Widziałam że jego mięśnie się napięły, a szczękę mocno zacisnął. Po chwili westchnął
-wiem kochanie- powiedział cicho, ścierając jej łzę- ja też za nią tęsknię, ale musisz być silna hm? -mruknął z delikatnym, sztucznym uśmiech
Szepnęła coś czego nie usłyszałam i zeskoczyła z baru patrząc na mnie
-cześć- mruknęła cicho
-co chcesz zjeść? -zapytał Vince
-nie jestem głodna na razie
-Lizzy masz zjeść. Proszę nie dyskutuj ze mną- powiedział odchodząc do blatu
Lizzy przewróciła oczami i usiadła przy stole
-zrobię ci jajecznice- powiedział
-spoko- mruknęła kładąc głowę na blacie
-jak to jest że dla mnie jesteś taki oschły a przy Lizzy to aniołek? -zapytałam z rozbawieniem
-może dlatego że to moje dziecko? -zapytał oschle, podnosząc brew
-fakt- zaśmiałam się- coś ty taki nie w sosie? -zapytałam kładąc mu dłoń na ramieniu na co się wzdrygnął. Spojrzał na nią jakby chciał się upewnić że to moja dłoń a w jego wzroku, przez chwilę widziałam strach. Wzniósł oczy ku sufitu i odsunął się ode mnie- coś nie tak? -zapytałam ze zmartwieniem
Pokręcił wolno głową, przegrywając wargę, jakby się nad czymś zastanawiał, ale też nie odrywał wzroku od przygotowywanego posiłku dla Lizzy
-nie chce o tym rozmawiać- wyznał cicho- przynajmniej nie teraz- spojrzał w stronę Lizzy która leżała na blacie patrząc w telefon
-jasne- nie chciałam na niego naciskać ale też wiedziałam że nic mi nie powie jak nie zapytam- a powiesz mi później? -zapytałam
Vince przeniósł na mnie wzrok, ale zaraz go spuścił, przełykając ślinę. Wyglądał na zestresowanego. Mruknął coś niezrozumiałego, z talerzem jajecznicy i kubkiem kawy odszedł do stołu
-zjedz tyle ile możesz - powiedział do niej czule widząc zniesmaczeną minę córki, a ja usiadłam obok niego przeglądając instagrama- Lizzy na lorda- usłyszałam jego westchniecie a gdy na niego spojrzałam, miał na koszuli wylaną kawę
-sory. Przez przypadek- mruknęła dziewczyna i wzięła chusteczki
-zostaw to- westchnął Vince a ja hamowałam śmiech- nic się nie stało, dokończ jedzenie.
Vincent zdjął swoją nową koszulę i przewiesił ją przez oparcie krzesła. Przygryzłam wargę obserwując jego ciało. Był cholernie umięśniony, jego prawe ramię pokrywały duże tatuaże, był to jakiś wąż z demonem za sobą a na lewym nadgarstku miał wytatuowane dwie, małe daty. Na obydwóch przed ramionach miał bandarze
-co oznaczają te daty? -zapytałam na co przeniósł na mnie wzrok. Przez chwilę widziałam w nim panikę ale zaraz została zastąpiona zimną obojętnością
Mogłam się ugryźć w język czasami
-daty śmierci moich bliskich- powiedział zimno- zaraz wrócę
Vince gdzieś poszedł a ja zajęłam się ścieraniem serwetką pozostałości kawy z podłogi
-spotykasz się z tatą?- zapytała mnie Lizzy
-nie kochanie- zaśmiałam się cicho
-mhm- powiedziała od nowa zaczynając jeść
-Lizzy- zaczał Vincent wywijając kołnierzyk białej koszuli- pójdziesz teraz do swojego pokoju? - mówił do córki delikatnie się nad nią nachylając
-okej. A mogę skorzystać z drukarki? - zapytała znudzona
-po co? -Vincent uniósł brew
-chce wydrukować sobie chwyty do gitary
-dobrze, uważaj tam
-no- mruknęła i wyszła
-przepraszam za to- westchnął już widocznie zmęczony tym Vince i odłożył tależ po córce do zmywarki
-nie ma sprawy- uśmiechnęłam się i razem poszliśmy do salonu
CZYTASZ
Maybe?
Teen Fictionanja po trzynastych urodzinach Lizzy zostawia ją wraz z jej ojcem Vincentem. Vince popada w kompleksy a musi bardzo dużo włożyć w wychowanie Lizzy. Miał idealny plan na życie jednak ten plan nie przewidywał jej... Niektóre momenty w książce są inspi...