8. cztery miesiące.

170 4 0
                                    

-czemu to zrobiłeś? -jego puste oczy wpatrywały się we mnie, co było przerażające

-co? O czym ty mówisz Chris? -zapytałem

-czemu to zrobiłeś? -obok mojego brata pojawiła się moja matka. Jej zamglone oczy patrzyły prosto na mnie

-czemu co zrobiłem? -zapytałem tracąc cierpliwość

-czemu to zrobiłeś? -przy mojej zmarłego rodzinie ukazała się moja przyjaciółka z dzieciństwa. Elizabeth uratowała mnie, znalazła mnie gdy chciałem się zabić, a następnego dnia się zabiła, na pamięć dla niej nazwałem córkę Lizzy

Nagle cała trójka się na mnie rzuciła. Krzyknąłem ze strachu. Nastała ciemność a gdy znowu było jasno, było cali zakrwieni

*

Obudziłem się. Ja pierdole. To była pierwsza myśl. Druga to taka że jestem pojebany

Odetchnąłem głęboko. Mimo że nic mi się takiego nie działo, to czułem przerażenie a serce mi napierdalało jak popierdolone.

-Vincent- odezwał się jakiś głos co skutkowało zawałem serca. Obok mnie siedział ojciec który ze zmartwieniem się we mnie wpatrywał

-muszę się przewietrzyć- powiedziałem tylko i wstałem aby wyjść na balkon. Teraz się zorientowałem jak bardzo mi się trzęsą ręce. Odetchnąłem ciepłym powietrzem, przymykają oczy. Delikatnie się zachwiałem, więc musiałem podtrzymać się barierki, a czułem się fatalnie. Problemy z oddychanie zyskały na silę i chyba było mi słabo

-często tak masz? -zapytał ojciec i stanął
obok mnie

-mhm- przytaknąłem- codziennie, dlatego zazwyczaj nie śpie w nocy

-jak ty wytrzymujesz? -zapytał ze zmartwieniem

-dużo kawy i dwu-godzinne drzemki- westchnąłem opierając się o ścianę

-kiedy ostatnio spałeś więcej niż cztery godziny? -zapytał gdy wróciliśmy do pokoju

-cztery miesiące temu- mruknąłem a tata zamilkł, analizując moje słowa

-czemu mi o tym nie powiedziałeś? -zapytał kładąc mi rękę na ramię

-jak miałem ci powiedzieć? -zapytałem patrząc na niego a w oczach pojawiły mi się łzy- że nie daje rady psychicznie? I tak byś nic nie zrobił a masz dużo zmartwień. Nie chce być twoim kolejnym problemem- szybko starłem łzę która mi zleciała po policzku

-nigdy tak nie mów- powiedział cicho- jesteś moim dzieckiem, nie problemem. Mów mi o wszystkim co się u ciebie dzieje- podszedł do mnie i objął moją sylwetkę ramionami- chcesz leki na sen?

Pokiwałem głową i usiadłem na łóżku. Tata dał mi tabletkę którą od razu popiłem wodą i położyłem się do łóżka, aby po chwili zasnąć

****

Obudziłem się w dobrym humorze. Wstałem, wziąłem zimny prysznic, umyłem zęby i tak dalej. Dzisiaj była pogoda którą wręcz kochałem, czyli było chłodno, padał deszcz i nawalało piorunami. Cudo. Ubrałem białą bluzkę z długim rękawem która ciasno opinała moje mięśnie i spodnie cargo do kolan. Wyszedłem z pokoju i wszedłem do sypialni Lizzy, gdzie zastałem ją z szczoteczką w buzi. Widząc mnie weszła do łazienki gdzie przepłukała usta i spojrzała na mnie pytająco

-wyspałaś się? -uniosłem brew widząc jej wory pod oczami

-jak widać- mruknęła patrząc na swoje odbicie w lustrze- pomożesz? -zapytała wskazując na swoje czarne włosy na których był dość duży kołtun. Jej włosy były krótkie i nigdy ich nie układała, porostu je rozwala na głowie i tyle. Jak w wyszła z łóżka tak chodzi cały dzień. Taki krótki wolf cut. Wziąłem z jej ręki szczotkę i delikatnie zacząłem rozczesywać jej włosy

-będziesz coś dzisiaj robić? -zapytała przecierając oczy

-chyba nie, wieczorem chcę poćwiczyć- powiedziałem oddając jej szczotkę

-dziękuję. Będę mogła z tobą?

-mhm. Chodź na śniadanie- zeszliśmy razem na dol gdzie jeszcze nikogo nie było, co w sumie wybiło oczywiste, bo było jeszcze było wcześnie

-mogę ja ci coś zrobić? -zapytała Lizzy obracając się w miejscu

-No dobrze- zgodziłem się, włączając ekspres

-jak się zatrujesz to nie do mnie- wzruszyła ramionami

Przewróciłem oczami z uśmiechem

-pomóc ci z czymś? -zapytałem

-możesz pokroić truskawki- powiedziała a ja się zająłem przygotowywaniem jedzenia- fajna ta Rosie- powiedziała po chwili

-dobrze że się dogadujecie- powiedziałem i przymknąłem oczy gdy skaleczyłem się

-to w końcu jesteście razem?

-nie- odparłem krótko

-ale się całowaliście w samolocie- powiedziała ze śmiechem i oparła głowę o moje ramię 

-Lizzy.. -westchnąłem zaklejając plaster- proszę, nie interesuj się moimi sprawami sercowymi- powiedziałem rozbawiony a Lizzy się zaśmiała i wyjęła telefon z kieszeni

-emm... Możesz tego po pilnować?- wskazała na gotującą się owsiankę- kolega do mnie dzwoni

Uniosłem brew patrząc na nią

-kto? -zapytałem poważniej, jednak nie dostałem odpowiedzi bo córka odebrała telefon odchodząc gdzieś na bok

Po chwili wróciła i mruknęła coś wkurwiona do telefonu

-kto to był i po co dzwonił? -zapytałem ją natychmiast kiedy znowu podeszła do blatu dokańczając robić owsiankę

-taki typ. Klei i się do mnie i zawraca mi dupe- powiedziała przewracając oczami

-Lizzy proszę cię, wyrażaj się- powiedziałem spokojnie- później się nim zajmę

-nie musisz- mruknęła- poradzę sobie z nim

-ja też- powiedziałem unosząc brew- nie dyskutuj ze mną

-a no tak, zapomniałam że jak jakikolwiek chłopak będzie mógł mnie podrywać, to dopiero po twojej śmierci- przewróciła oczami ze śmiechem i podeszła do mnie aby objąć mnie ramionami w pasie

-a jak zacznie cię podrywać to wyjdę z grobu specjalnie dla niego- powiedziałem rozbawiony i również ją przytuliłem

-plus trzy dni po śmierci żeby było wiadomo że umarł- zaśmiał się ojciec zza moich pleców i poklepał mnie po ramieniu

-dokładnie- potwierdziłem patrząc na Lizzy która wróciła do przygotowywania posiłku. Stanąłem za nią kładąc dłonie na jej biodrach

-gotowe- powiedziała z uśmiechem i odwróciła się do mnie z miskami owsianki. Podała mi jedną na co podziękowałem i usiedliśmy przy stole

-wyspałeś się? -zapytał Cam, który stał oparty o blat z kubkiem kawy na co sztywno skinąłem głową.

-chcemy iść dziś na plaże- zawiadomił na co uniosłem brwi

-przecież pada

-a plaża po deszczu to jest ósmy cud świata- wyjaśnił z uśmiechem

-ja nie idę- powiedziałem od razu, podwijając rękawy, co zrobiłem trochę nieświadomie. Widziałem że Cam przymknął na chwilę oczy a Lizzy która siedziała obok oparła głowę, o moje ramię, patrząc ze smutkiem na blizny. Odchrząknąłem chowając rany. I wtedy już wiedziałem co się szykuje

Maybe? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz