ℜ𝔬𝔷𝔡𝔷𝔦𝔞ł I

218 12 12
                                    


ᴡᴛᴏʀᴇᴋ ᴠ ᴄᴢᴇʀᴡᴄᴀ 1914

Obudziłem się. Złote promienie słońca które wlatywały przez okno , uderzały w jasne ściany mojego pokoju. Usiadłem na łóżku, dotykając dywanu moimi pokaleczonymi nogami. Wzrok mój podniósł się na zegar wiszący obok wielkiej ciemnej szafy. Strzałki wskazywały godzinę 6.49 .Powoli wstałem i ruszyłem w stronę łazienki. Stanąłem na przeciwko lustra. Zobaczyłem swoje odbicie. Moje czarne krotkie włosy odstawały w każdą stronę. Spojrzałem na mój czerwony policzek. Z samego widoku przypomniało mi się wydarzenie z zeszłej nocy.
- Muszę się natychmiast umyć. - powiedziałem sam do siebie obrzydzony każdym wczorajszym momentem.
--
Umyty i ubrany w szkolny mundurek patrzyłem w zegar. 7.15. Do szkoły miałem tylko 15 minut drogi pieszo. Miałem jeszcze dużo czasu by zjeść śniadanie. Nasłuchiwałem kroków mojego ojca. Wiedziałem że za chwilę powinien wychodzić z domu. Przeraziłem się z myślą że jego kroki dobiegają ze schodów - on zaraz wejdzie do mojego pokoju. Ręce zaczęły mi się pocić a oddech przyspieszać. Bałem się . Bałem się jakie czyny może popełnić. Drzwi do mojego pokoju się otworzyły. Zobaczyłem mojego ojca. Z przerażeniem w oczach spojrzałem na niego. On tylko podszedł do mnie i stanął naprzeciwko mnie.
- Nikomu nic nie mówisz rozumiesz? To zostaje tylko pomiędzy nami! Niech tylko ktoś się dowie a już się nie obudzisz! Zrozumiano? - wrzasnął patrząc mi prosto w oczy.
- Zrozumiałem ojcze ...- odpowiedziałem cicho
- Nie narób mi jak zwykle wstydu , zrozumiano? - dodał a ja popatrzyłem na moje ręce którymi się bawiłem by ująć stres.
- PATRZ NA MNIE JAK DO CIEBIE MÓWIĘ !- Wrzasnął a ja momentalnie zastygłem. Ze łzami w oczach spojrzałem wprost w jego oczy które już paliły że złości. On tylko wyszedł i trzasnął drzwiami. Nie wiedziałem co zrobić , siedziałem jak kostka lodu. Spojrzałem na zegar. 7.28. Wstałem , wziąłem moją torbę a następnie ruszyłem z domu jak najszybciej tylko mogłem.
__

Szedłem tak parę minut aż dotarłem do niewielkiego budynku. Wszedłem do środka a pare uczniów spojrzało na mnie podsmiechując między sobą. Nie lubili mnie. Nie wiem dlaczego. Byłem za nie śmiały? Bo jestem za spokojny? Bo spędzam czas sam w czasie przerw? Gdybym tylko miał odpowiedź na te wszystkie pytania...
Szedłem aż dotarłem do mojej klasy. Nie gadałem z nikim. Nikt nie chciał gadać z takim dziwakiem jak ja. Spojrzałem na zegar , wybiła 8, lekcja się już zaczęła.
Nie skupiałem się na lekcji. Myślałem nad tym co powiedział mi rano ojciec. Bałem się co jeszcze jest w stanie zrobić by zadać mi ból.
Droga Trzecia Rzesza Niemiecka - nauczyciel zwrócił mi uwagę a ja momentalnie zastygłem. Przecież nie wiedziałem co zrobić. Znowu nie mogłem oddychać. Bałem się znowu. Tylko potrafię się bać.
- słucham - zapytałem z nutką niepewności w głosie
- powiedz nam co właśnie przerabiamy- nie widziałem co powiedzieć. Była arytmetyka a ja jej kompletnie nie rozumiałem. Nie widziałem co robić. Czułem powoli kropelki zapierające się na moim czole. Siedziałem cicho a za sobą mogłem usłyszeć śmiech starszych uczniów.
- ręce do przodu- wiedziałem co mnie czeka a ja grzecznie posłuchałem by jescze bardziej go nie prowokować. Powoli wystawiłem swoje ręce a nauczyciel zadał mi linijka parę porządnych ciosów
- mam nadzieję że cię to coś nauczy- spojrzał mi prosto w oczy i kontynuował lekcje. A ja tylko siedziałem probójąc się nie rozpłakać. Byłem bardzo podatny na ból. Słyszałem śmiech za sobą. Nie byłem w stanie skupić się na lekcji i się uspokoić. Zorientowałem się że zaraz koniec.

--

Jak tylko wybił dzwonek wybiegłem jako pierwszy z klasy do toalety. Wpadłem w kabine zamknąłem drzwi tylko po to , by następnie zsunąć się po ściance i porządnie rozpłakać. Nie wiedziałem co ze mną nie tak. Bałem sie wrócić i do klasy i do domu. W domu znowu będzie katorga do stopnia że nie będę mógł ruszyć się z miejsca. A w klasie słuchać śmiechy uczniów którzy nieźle się bawią z faktu że sobie nie radzę.
Usłyszałem jak ktoś wchodzi i podchodzi do drzwi
- och , wiemy że tam jesteś, nie musisz się przed nami ukrywać - powiedział śmiejąc szarpiąc za klamkę
- no wyłaź nie mamy dużo czasu by tak nad tobą sterczeć - zaczął kopać w drzwi. Znowu się przestraszyłem, łzy leciały mi już nieubłaganie. Trzęsłem się dość mocno. Tylko szlochałem . Płakałem i tylko płakałem. Mówili jeszcze wiele nieprzyjemnych mi rzeczy ale już nie byłem w stanie tego słuchać. Gdy zrozumieli że nawet się nie odzywam to odpuścili. Przed wyjściem dodali że jestem ciota i nie zachowuje się jak normalny facet . Dopiero po długiej chwili wstałem i podszedłem to jednej z umywalek. Odkręciłem wodę. Naprawdę jestem ciota? Naprawdę nie zachowuje się jak normalny facet? Dlaczego nie mogę ukazywać uczyć? Dlaczego jestem bardziej wrażliwy niż inni? Miałem ochotę się jeszcze bardziej rozpłakać ale nie miałem już na to siły . Spojrzałem w swoje odbicie. Moje czerwone oczy od płaczu były dobrze widoczne , a smugi łez które zostały na policzkach powoli zaczęły zasychać. Przemyłem twarz zimną wodą i wyszłem z pomieszczenia.

Byle być przy tobie - IIIZSRROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz