Rozdział 4.

16 5 0
                                    

Dzisiaj muszę iść już do szkoły. Nie mogę cały czas siedzieć w domu. M. miał rację, moje problemy kształtują mój charakter, a ja muszę to przetrwać.
Ubieram się, zakładam ciepły sweter, robię makijaż, szybko zjadam śniadanie i wychodzę.

W szkole mam tylko jedną dobrą koleżankę - Agatę. Jest ona z młodszej klasy, ale bardzo się lubimy. To jedyna osoba, z którą mogę normalnie pogadać. Ona wie, że się tnę, ale to rozumie. M. też raczej nie przeszkadza ten fakt, bo w końcu mnie nie zostawił.

Będąc na korytarzu staram się ignorować głupie uśmieszki i pokazywanie palcami. Idę w kąt pod schodami, tam mam się spotkać z Agatą.

- Cześć, długo nie było Cię w szkole - zaczęła koleżanka.
- To prawda, miałam gorszy czas - powiedziałam.
- Myślę, że nie powinnaś przejmować się tymi durniami. Jesteś wyjątkowa, masz oryginalne zainteresowania i właśnie za to Cię lubię.
- Miło mi to słyszeć, ale ja już naprawdę nie daję rady.
Rozmowę przerwał nam dzwonek na lekcję.
- Do zobaczenia później! - wykrzyknęła Agata i pobiegła pod swoją salę.
- Do zobaczenia - odpowiedziałam, choć wątpię, by mnie usłyszała.

Ja jednak nie miałam ochoty dłużej zostawać w tym miejscu. Napisałam do M., czy jest w domu. Na szczęście był. Zgodził się, bym do niego wpadła.

———————————————————

Po wejściu do mieszkania chłopak przywitał mnie przytuleniem i delikatnym pocałunkiem w usta.
- Coś się stało? - zapytał.
- Nie mam ochoty dłużej żyć już na tym świecie - zaczęłam. - Jeśli dalej będą mnie tak traktować, to się zabiję.
- Słuchaj, nie mów tak, lepiej porozmawiajmy - mówiąc to, podał mi kubek z ciepłym Cappuccinem.
- Dziękuję - odparłam i zaczęłam pić.

Chłopak patrzył na mnie w ciszy przez dłuższy czas.
- Masz ochotę się położyć? - zapytał.
W odpowiedzi skinęłam głową.
M. poszedł przygotować mi pościel.
- Chcesz się przebrać? Wyglądasz, jakby było Ci zimno - mówiąc to, podał mi swój ciepły sweter.
- Dziękuję - oddałam kubek i położyłam się.
- Ogrzej się, a ja poczytam książkę - uśmiechnął się, otulając mnie szczelnie kołdrą.
Skinęłam głową i zamknęłam oczy. Mogłabym leżeć tu i leżeć godzinami. On się o mnie troszczy, to widać.

Po kilku minutach postanowiłam wyjść z łóżka. W drugim pokoju mój chłopak drzemał, trzymając książkę na kolanach.
Podeszłam do niego delikatnie całując jego czoło.
- Śpij dobrze - wyszeptałam.
Po tych słowach weszłam do łazienki i puściłam ciepłą wodę. Zaczęłam rozbierać się, a z kieszeni wyjęłam żyletkę.
- To koniec - pomyślałam. Żegnaj, M.
Poczułam, jak do oczu zaczynają napływać mi łzy.
Nie mogłam jednak poddać się w tej chwili. Przyłożyłam ostre narzędzie do nadgarstka i wykonałam jedno bardzo głębokie cięcie. Krew trysnęła na moje ciało. Przez chwilę obserwowałam ten widok, a następnie przecięłam skórę drugi raz. I tak kolejny, i kolejny. Czerwona ciecz lała się coraz szybciej i szybciej, jednak nie potrafiłam natrafić na żyłę. Postanowiłam nie przestawać.

W końcu udało się. Poczułam silny ból nie do opisania. Z trudem utrzymałam się na nogach. Teraz moja krew lała się jeszcze szybciej i szybciej. Ostatkiem sił weszłam do wanny, w której woda w kilka sekund zmieniła kolor na krwistoczerwony.
- Żegnaj... -  wyszeptałam.

"Przepraszam..."Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz