Prolog

37 8 1
                                    

PROLOG

– Opowiedz jeszcze raz, kochaniutka! – krzyknęli dwaj mężczyźni, po czym oblizali pianę z kufli w jednej ze spelun w dokach.

Wtedy baśniobajarka Matylda po raz kolejny zaczęła opowiadać ulubioną historię klienteli.

– Dawno, dawno temu żyła pewna bardzo ambitna czarodziejka: Mora z rodu Dragganów, która słynęła z boskiej urody. Pochodziła z rasy fioletowoskórych Fallerian, nie bez powodu zwanych pięknymi istotami. Karnacja kobiety miała jedynie jasnofioletowy odcień, a jej szare oczy lśniły jak kamienie księżycowe. Włosy Mory były czarne jak obsydian i tak długie, że opadały prawie do ziemi. Z głowy czarodziejki wystawały cienkie różki, które przeważnie ginęły w gęstwinie włosów, gdzieś pod okazałymi koronami, zmienianymi w zależności od okazji. Lubowała się w strojach złotych, srebrnych i takich o hebanowej barwie, które emanowały błyskiem brokatu i kryształków. Wyglądała, jakby skradła niebo pełne gwiazd. Jej atrybut stanowił srebrny czarodziejski kostur, wykonany ze specjalnego zmiennokształtnego stopu metalu znanego jako lobbin. Na szczycie magicznej laski osadzono kamień o potężnej mocy magicznej, wydobyty z wulkanicznej magmy. Jego właściwości sprawiały, że każdy, kto go posiadał, stawał się potężny. Dzięki niemu obdarzona ogromną mocą Mora była niezwykle groźnym magiem. Przypisywano jej nawet boskie moce – opowiadała kędzierzawa dziewczyna i co chwilę poprawiała dekolt sukienki, z którego próbowały uciekać obfite piersi.

– Fiu, fiu – zagwizdał jeden z mężczyzn, patrząc na jej rozkoszny gors i oblizując się świńsko. – Ciekawe, czy to prawda, co mówiono o czarodziejce?

– Ciiisza! Nie przerywaj! – syknęła do niego Kella, krasnoludzka niewiasta przysłuchująca się uważnie opowieści.

Baśniobajarka poczekała, aż wszyscy się uspokoją, i kontynuowała:

– Pewnego razu do twierdzy czarodziejów przybył sam Adaryk II Mądry, król Bakscydii, w poszukiwaniu doradcy i maga bojowego na swój dwór. Wystarczyło jedno spojrzenie na kruczowłosą piękność, by przepadł w głębi jej oczu. Choć zachwalał innych magów, król wybrał właśnie ją, mimo że wydała mu się taka młoda i łagodna. Zawróciła mu tym w głowie tak bardzo, że postanowił się z nią ożenić. – Dziewczyna o włosach w kolorze ciemnego złota znów poprawiła dekolt z falbanką na bujnych piersiach.

– No tak, jak ładna, to nie dziwota, że król Bakscydii ją wybrał. A co, miał wziąć jakąś szkaradną staruchę? Hah! – wykrzyknął Grogard, zgarbiony brudas z rozczochranymi włosami, trzymający pustą butelkę.

Znów zaczęto uciszać rozgadanego towarzysza, który zawsze wszystko musiał komentować.

– Zamkniesz się wreszcie? – Krasnoludzica zagroziła mu trzymanym w ręku toporem. Lubiła obcować z historiami podczas picia piwa.

Matylda ciężko westchnęła i kontynuowała opowieść.

– Wydawało się, że małżeństwo z królem Adarykiem II Mądrym było spełnieniem marzeń potężnej i ambitnej czarodziejki. Władca dbał, by Mora była szczęśliwa. Spełniał każdą jej zachciankę, zaślepiony urodą skrywającą mrok. Na jej prośbę kazał sprowadzić owiane złą sławą zwierciadło z obsydianu, wykonane przez demonicznych rzemieślników. Przeglądała się w nim całymi dniami, czesząc swoje długie włosy.

– Jo to nie wim, co one majom z tymi lustrami. Juz kiedys była tako jodna, coby pasierbicę truć chciała i ne zrobiła kariery. – Półork w tłumie westchnął ciężko, przerywając opowieść dziewczyny.

Wreszcie zapadła cisza, a baśniobajarka mogła dokończyć historię o wojnie między , w której bohaterowie nie byli do końca szlachetni, a złoczyńcy na wskroś źli.

Cesarz Światła. Tom I - Książę ŚwitówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz