Rozdział 3

37 7 0
                                    


ROZDZIAŁ3

Córka morza

Rena wędrowała po dnie morza w kierunku lądu. Stopniowo spod spienionych fal wynurzała się jej przemoczona głowa, a wraz z każdym krokiem – coraz więcej ciała. Gdy dotarła na brzeg, była całkowicie otulona wodospadami morskiej wody. Przypominała sinego, napuchniętego topielca. Jej włosy były przyozdobione algami, a oślizgłą szatę obrosły koralowce. Czuła, że ma nozdrza wypełnione słoną wilgocią. Splunęła strumyczkiem wody, a dłońmi zamaszyście otrzepała twarz z kapiącej cieczy. Z obrzydzeniem ryknęła i otworzyła portal do Mrocznej Twierdzy, gdzie miała nadzieję zobaczyć się z matką.

Był malowniczy zmierzch, a wśród czerwieniących się obłoków na nieboskłonie w kolorze lapis-lazuli błyskały już pierwsze gwiazdy i księżyc. Na niebie dostrzegła ledwo migoczącą gwiazdę żywiołu.

– To niemożliwe... Co to za sztuczki?

Dopiero po przejściu przez portal poczuła, jak przemarzła na wskroś. To okropne uczucie, kiedy jest się zziębniętym do szpiku kości i nie ma żadnego sposobu, by ogrzać ciało. Szła sztywna i szczękała zębami z zimna. Pozostawiała za sobą długą kałużę, a jej wypełnione wodą buciory chlupotały i trzeszczały z każdym krokiem.

Porozstawiani na korytarzu w równych odstępach strażnicy witali księżniczkę skinieniem głowy. Przez arterię właśnie przechodził orszak z daniami. Wyrwała dworzanom butelkę naprawdę mocnego trunku i zaczęła go pić w trakcie tej drogi.

***

Zaniepokojony doradca królowej – zamieniony w karłowatego skrzata o wielkich szarych oczach, ogromnych uszach i łysej głowie – spoglądał na niebiosa zawieszone pod sufitem komnaty monarchini. Sklepienie całe było pokryte wampirami, które przybrały w tej chwili formę ogromnych nietoperzy. Nad samą Morą latały złowieszczo cienie.

W pewnym momencie doradca cichcem wyszedł z komnaty, na co królowa jedynie delikatnie westchnęła. Adiutant popędził do Naviego, który strzegł drzwi sypialni swojej matki od dnia jej zapadnięcia w sen. Robił to oczywiście tylko wtedy, gdy nie musiał przeprowadzać dusz na drugą stronę i wypełniać swoich obowiązków na dworze. Kiedy tylko wyczuwał, że ktoś niebezpiecznie blisko podchodzi do Mory, pojawiał się złowieszczo przed podwojami jej komnaty jako czarny obłok dymu, a następnie materializował tuż pod samym nosem intruza, przyprawiając go o łomotanie serca.

– Panie! Dziś księżniczka Rena wróci na zamek i zbudzi twoją matkę. Opowie jej o gwieździe. Błagam cię, powstrzymaj ją! – Upadł na kolana, a splecione dłonie wzniósł na wysokość twarzy. Z jego oczu biły strach i okropny smutek.

– Jaki miałbym mieć w tym cel? – odburknął przerażającym głosem Żniwiarz i pozbawione emocji oblicze skierował przed siebie, ignorując adiutanta. – Odejdź...

– Książę, odkąd sprawujesz władzę, nasze cierpienie jest mniejsze. To także w twoim interesie. Jeśli królowa wdowa wstanie, odsunie cię od władzy, chociaż już dawno powinna oddać ci koronę. Znów zapanuje wojna. Proszę cię, nie pozwól...

Nie skończył zdania, gdy za sobą usłyszał chlupot przelewającej się wody. Rena wycisnęła wodę z włosów na podłogę. Nie miało to znaczenia, i tak ciągnęła się za nią mokra smuga. Zrzuciła buciory i cisnęła je przed siebie.

– Witaj, siostro! Paskudna jak zawsze – powiedział Navi mrocznym, chrapliwym głosem, który brzmiał jak stal.

– Przynajmniej zachowałam nos i oczy! – syknęła Rena, mając wrażenie, że jak co roku nie jest mile widziana przez brata.

Cesarz Światła. Tom I - Książę ŚwitówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz