Rozdział 5

9 4 0
                                    

ROZDZIAŁ5

Ruch serca

Spokój panujący w domu Arembosza przerwała wizyta sklepikarza. Niestety, Szarlin była również i u niego.

– Twój nicpoń bardzo się interesuje wiedźmą, Janie. Furiatka Szarlin musiała od pewnego czasu za nim chodzić, szpiegując go obsesyjnie. Szaleje jak zazdrosna żona – przekazywał wieści ściszonym głosem.

Jan oparł się łokciem o ścianę przy oknie, podpierając czoło dłonią. Zrezygnowany wypatrywał pasierba. Ojciec Szarlin miał na Barnima pewne haki z przeszłości, dlatego zagroził, że rozpowie wszystkim znaną mu wstydliwą sprawę, jeśli ten nie nakłoni Jana, by szlachcic zabronił pasierbowi spotykać się z elfką. „Przecież to wiedźma! Na pewno rzuciła klątwę na André. Wszak chłopak wyparł się nawet swojego dziecka" – mówiła przekonująco Szarlin, głaszcząc pieszczotliwie brzuch i udając troskę. Sklepikarz był dla André jak stryj. Sambor również wiedział, że Arembosz będzie chciał chronić tajemnicę przyjaciela i prawdopodobnie ulegnie szantażowi.

Ledwo André otworzył drzwi domu, a zaatakował go ojczym, zmęczony całym dniem pełnym wizyt mniej lub bardziej troskliwych gości.

– Czy to prawda? – indagował zdruzgotany Jan.

– Ale że co? Kto tym razem jest przy nadziei? – zapytał nierozgarnięty chłopak.

– Podobno spotykasz się z tą dziewczyną z bagien. Nic o niej nie wiemy, chłopcze. Może być niebezpieczna – starał się dotrzeć do pasierba. Jego jasne oczy lśniły gorączkowo.

– Ja nie wiem, co wy się tak tej kobiety uczepiliście! – Oburzony André od razu podniósł głos.

– To wiedźma. – Barnim splunął. – Przeklęta, zła wiedźma!

– Nigdy więcej nie zbliżaj się do niej, André, dla własnego dobra – powiedział surowo Jan.

Tego tonu półelf jeszcze nigdy nie słyszał z jego ust. Odszedł bez słowa, wzruszając tylko ramionami – typowe dla niego zachowanie.

Tymczasem Jana przygniotło zmartwienie. Chłopak na pewno miał ciężki dzień z powodu oszczerstw córki kaletnika. Arembosz wyłożył Barnimowi swoje obawy, a ten starał się przedstawić mu sprawę w sposób bezstronny:

– Nie ma innego wyboru. André jest zadurzony w mrocznej istocie, kto wie, czy ona nie pochłonie jego duszy. Jest nieznośnym chłopakiem i pożeraczem niewieścich serc, ale każdy wie, że w głębi to dobry dzieciak. Pomaga bezinteresownie, jest nadludzko silny, wspiera najuboższych. Potrafi oddać ostatnią kromkę sierotom, a ubogiemu swoje buty. Szkoda, żeby chłopakowi coś się stało, mimo że bywa jak wrzód na rzyci całej Antary. Swoim córkom zamontowałem pasy cnoty, aby je przed nim chronić – zażartował handlarz i pokrzepiająco poklepał przyjaciela po ramieniu.

– Nikt, kto posiada lub chociaż kiedyś posiadał rodzinę, nie jest w stanie wyobrazić sobie, co przeżywa sierota, nierzadko targana poczuciem osamotnienia, niewyobrażalnej tęsknoty i kompletnej pustki. André nie potrafi rozmawiać o problemach, dusi je w środku, a żeby odciągnąć uwagę od swoich demonów, ucieka w kobiety i zabawę – odpowiedział Jan.

Zauważył, że z ową dziewczyną André obchodził się inaczej niż z innymi pannami, o których wcześniej słyszał plotki. Chłopak zdawał się doroślejszy, dlatego opiekuna bolało, że musi położyć temu kres. Zaplótł dłonie na piersi.

– Nikt nie mówił, że rodzicielstwo jest proste, zwłaszcza opieka nad taką osobą jak on – pokrzepiał go druh.

Jan pokręcił tylko głową.

Cesarz Światła. Tom I - Książę ŚwitówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz