Prolog

95 6 0
                                    

Życie Aurory Delle nie było usłane różami, co udawodniono jej od najmłodszych lat.

Jako mała dziewczynka pragnęła zaznać rodzicielskiej miłości, której niestety nigdy nie było dane jej poczuć.

Pośród traum, które przeszła jako wkraczająca w świat nastolatka pogubiona we własnych myślach próbowała sobie tłumaczyć, że w którymś etapie życia, jej dobro wróci.

Tylko czy świat na to zasługiwał? Czy świat zasługiwał na dobro, którym obdarzała je Aurora?

Mówią, że czas leczy rany, co jest kompletną bzdurą. Rany zostają w nas na zawsze, zmieniając nas diamentralnie. Ucząc nas z nimi żyć.

Po śmierci matki dziewczyny, czarnowłosa została kompletnie sama.

Czuła pustkę, która towarzyszyła jej przez kilkanaście lat, a właściwie od momentu, w którym jej rodzice wzięli rozwód, powodując, że ich drogi kompletnie się rozeszły.

Autora nie widziała ojca od jedenastu lat.
Nie pamiętała go do końca.

Oczywiście, w jakiś sposób się kontaktowali przez wideorozmowy, czy przez listy, które jej wysyłał lecz to wciąż nie było to samo.

Dziewczyna czuła ogromny żal do ojca za to, że opuścił ją oraz jej matkę, przez co straciła także brata, który wyniósł się z ojciem do Włoch.

Mimo tego, że miał włoskie korzenie, wolała zostać w Londynie razem z matką.

Wydawała się to dla niej lepsza opcja, lecz nic bardziej mylnego.

To było najgorsza decyzja, jaką do tej pory podjęła i będzie żałowała jej do końca życia.

Kto wie? Może nie doszłoby wtedy do tej całej tragedii?

***
2 lata wcześniej...

Pakując ostatnie rzeczy, chwyciła walizkę bezuczuciowo patrząc na pokój.

W tych czterech ścianach przeżyła bardzo dużo. Tylko one wiedziały, co tak naprawdę się z nią działo i w jakim stanie była.

Była bardzo zrzyta z tą przestrzenią ale wiedziała, że wyjdzie jej to na lepiej.

Trzymały ją tu nieprzyjemne wspomnienia, o których nawet nie chciała myśleć.

Bardzo powoli zeszła na dół, ciągnąc za sobą wielką walizkę.

Z urazą spojrzała w lustro, poprawiając przy tym brązowy płaszcz, który miała na sobie.

Uśmiechnęła się krzywo i zamknęła drzwi, ruszając do taksówki, która już na nią czekała.

Wiedziała, że to czas opuścić miasto, w którym się wychowała, chodziła na studia, pracowała.

***

Rozglądając się po zatłoczonym miejscu, próbowała rozpoznać jej starszego brata, Matte'a.

Kiedy zobaczyła zbliżającego się do niej blondyna wiedziała, że to on.

Była zdziwiona, że jej brat tak bardzo się zmienił. Jego wcześniejsze chude ciało, w ogóle nie przypominało tego, które obecnie stało przed nią. A wręcz przeciwnie, był umięśnionym, wysokim, jasnowłosym mężczyznom.

- Aurora. — Kiedy usłyszała jego głos, posłała mu delikatny uśmiech, wtulając się w jego tors. — Ale wyrosłaś. — Powiedział, czochrając ją po ciemnych jak węgiel włosach.

- Tęskniłam. — Odparła cicho.

- Chodźmy, na pewno jesteś zmęczona po podróży. — Mruknął, zabierając od niej walizkę.

Nie mógł uwierzyć, że z małej dziewczynki wyrosła tak piękna i dorosła kobieta.

Dark Devil Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz