Rozdział 4

27 1 0
                                    


Siedzieliśmy w loży, czekając na drinki, które kelnerka postawiła nam na stoliku.

- Masz. - Usłyszałam głos Allyson, obok swojego ucha.

- Nie pije alkoholu. - Pokręciłam głową.

- Daj spokój, przecież pamiętam, jak chodziłaś kiedyś na imprezy i piłaś. - wywróciła oczami. - Odpręż się, chce abyś się dobrze bawiła. Jesteś strasznie spięta. - Ułożyła drobną dłoń na moim ramieniu. - Martwię się o ciebie. Widzę, że jesteś duszą towarzystwa, choć starasz się zachować dystans od wszystkich. - Powiedziała to już nieco ciszej, aby nikt tego nie usłyszał.

- Po prostu po jednej sytuacji nie pije już alkoholu w miejscach publicznych - Wytłumaczyłam.

- No dobrze, niech ci będzie. Nie będę cię do tego namawiała - Skinęła głową w zrozumieniu, a ja odetchnęłam z ulgą, wiedząc, że odpuściła.

- Może kiedyś się jeszcze razem napijemy. - Uniosłam koncik ust w górę.

***

Impreza trwała w najlepsze.

Maddi udało się mnie wyciągnąć na parkiet, a więc takim sposobem przetańczyłyśmy kolejną godzinę.

Kiedy poczułam dotyk na swoich biodrach, odwróciłam się w tamtym kierunku.

Spojrzałam na wysokiego, lekko umięśnionego faceta, który mi się przyglądał.

Odsunęłam się kilka kroków do tyłu, szukając dziewczyn lub Matte'a którzy jak na złość zniknęli z mojego pola widzenia.

- Zatańczymy? - Zapytał, unosząc brew.

- Nie, dziękuję. Tak się składa, że właśnie miałam iść do loży. Jestem trochę zmęczona — Odparłam speszona, na co ten wykrzywił usta w nonszalancki uśmiech.

- To może napijemy się razem drinka? - Zaproponował.

- Niestety, nie pije alkoholu. - Zbyłam go poraz kolejny, kierując się w stronę loży.

Usiadłam na kanapie, wystukując wiadomość do dziewczyn, gdzie zniknęły.

Pięć minut później ujrzałam Lidię.

- Boże tutaj jesteś, nie mogłyśmy cię nigdzie znaleźć - Odetchnęła z ulgą, kładąc dłoń na klatce piersiowej.

- Nie wiedziałam gdzie jesteście, więc przyszłam tutaj - Wyjaśniłam. - Gdzie dziewczyny?

- Powinny tutaj zaraz przyjść — Usiadła obok mnie, a ja skinęłam głową.

- Jak się bawisz? - Zapytała mnie jasnowłosa.

- W porządku. - Uśmiechnęłam się do niej. - Fajnie, że udało nam się wyjść.

- Mam nadzieję, że będzie jeszcze sporo takich okazji. - Mrugnęła mi, na co się zaśmiałam. - Długo już tu mieszkasz?

- Kilka dni. - Odparłam, karcąc w myślach, że właśnie na taki temat zaczęłyśmy rozmawiać.

Nie lubiłam rozmawiać o swojej przeszłości.

- A jak podoba ci się w mieście?

- Jeszcze nie do końca zdążyłam się zaaklimatyzować, ale wydaje się calkiem okej.

- Wiadomo, początki nie są łatwe. - Odparła, skupiając wzrok na jeden stolik. - Widzisz tego blondyna? - Zapytała, biorąc łyka trunku.

Spojrzałam w tamtym kierunku, kiedy moje oczy spotkały się z właścicielem tych niebieskich, które spotkałam, kiedy tańczyłyśmy.

- Wpadłaś mu chyba w oko. Ciągle się na ciebie gapi. - Zaśmiała się, a ja niemal nie zakrztusiłam się własną śliną.

Ma chłop marzenia...

- Być może. - Wzruszyłam ramionami. - Zaczepił mnie, kiedy tańczyłyśmy. Chciał zatańczyć lub napić się drinka.

- Nie zgodziłaś się? - Zmarszczyła brwi, a widząc moją reakcję westchnęła. - Dlaczego? Mogłaś pójść, rozerwała byś się. - Poruszyła brwiami, a mnie przeszedł dreszcz, na myśl o czym mówiła.

- Nie szukam chłopaka, ani przelotnych relacji. - Wyjaśniłam. - Czuje się dobrze sama. Nie muszę się martwić, że ktoś mnie okłamuje, zdradza, albo być zależna od drugiej osoby.

- W sumie racja. - Przytaknęła.

Niedługo później dołączyła do nas reszta i razem rozmawialiśmy w najlepsze.

Kątem oka widziałam jak Matteo spogląda na Madd, przez co na mojej twarzy wymalował się delikatny uśmiech.

Kiedy zostaliśmy sami w trójkę, stwierdzałam, że dam im chwilę dla siebie.

- Pójdę do toalety — Poinformowałam ich.

- Pójść z tobą? — Zapytała szatynka.

- Nie trzeba — Posłałam jej uśmiech — Poradzę sobie.

Zeszłam schodkami w dół, kierując się do łazienki.

Załatwiłam swoje potrzeby fizjologiczne, a następnie umyłam ręce.

Kiedy wychodziłam, zderzyłam się z czyimś torsem.

Zadarłam głowę w górę, gdzie moje oczy spotkały się z oczami niebieskookiego.

- Znowu na siebie wpadliśmy, to chyba nie może być przypadek. — Zaśmiał się, układając dłoń na mojej talii.

Niemal od razu odskoczyłam od blondyna, który ślinił się na mój widok.

- Nie sądzę.

- Poczekaj — Zatrzymał mnie.

- Odwal się. — Syknęłam, a moje serce przyspieszyło.

Rozejrzałam się wokół z nadzieją, że zobaczę jakąś znajomą twarz lecz nic z tego.

- No chodź, zabawimy się — Pociągnął mnie za rękę, w stronę Łazienek.

- Zostaw mnie, nie chce — Próbowałam mu się wyrwać.

- Lubię takie zadziorne kobiety, idealnie trafiasz w mój gust — Zaśmiał się.

- Nie dotykaj mnie! — Krzyknęłam, kiedy jego dłonie niebezpiecznie krążyły wokół moich pośladków.

W oczach zebrały mi się łzy, a serce niemal nie wyskoczyło mi z klatki piersiowej.

- Proszę, ja nie chce. — Łkałam, kiedy przyparł mnie do ściany.

- No już, shhh. Odpręż się kochanie. — Błądził nosem w moich włosach.

Nogi się pode mną ugięły, a atak paniki przejął kontrolę nad moim ciałem.

Później widziałam juz tylko ciemność.

Dark Devil Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz