Rodzidzial 5

37 3 3
                                    


Kiedy otworzyłam oczy, w moją rozgrzaną twarz uderzył powiew wiatru.

Uniosłam się delikatnie na łokciach, próbując przypomnieć sobie, co tak właściwie się stało.

- Nie wstawaj — Usłyszałam męski głos tuż obok mnie, na co podskoczyłam.

- Co się stało? — Zapytałam skołowana, nie wiedząc kto stał za mną.

- Zemdlałaś.

- Gdzie mój brat? — Zaczęłam panikować.

- Spokojnie, poszedł po twoje rzeczy i wodę, zaraz powinien wrócić — Mruknął, podchodząc do mnie, a moje oczy się tak rozszerzyły, że niemal nie wypadły.

O kurwa.

- P-pan Caruso? Co pan tutaj robi? — Spytałam z nieukrywanym szokiem w głosie.

- Przyszedłem do klubu, chyba nic dziwnego. Poza firmą mam również życie prywatne — Odpowiedział głupio, na co chciałam przypierdolić sobie kamieniem w głowę.

No tak, zadaje głupie pytania. Przecież to też człowiek.

- Co z... tamtym facetem? — Zapytałam, wstrzymując oddech.

Moje dłonie na nowo zaczęły drzeć przez strach, który mnie wtedy obezwładnił.

- Nie musisz się niepokoić, wszystko załatwiłem — Odparł, kucając obok mnie.

- Dziękuję — Odparłam, chowając twarz w dłoniach.

- Aurora! — Usłyszałam głos brata, który podbiegł w naszą stronę — Jak się czujesz?

- Lepiej.

- Chodź, pomogę ci wstać — Powiedział, łapiąc mnie pod ramiona — Przepraszam Aurora, tak bardzo cię kurwa przepraszam — Jego oczy się zaszklily.

- Przestań Matt, to nie twoja wina. Nie mówmy o tym, proszę — Poprosiłam łamiącym się głosem.

- Chodźcie. Domyślam że, że piłeś, a Aurora nie jest w stanie kierować, podwiozę was do domu — Zaoferował Nicholas.

Szłam pod ramię z blondynem, a brunet szedł przed nami.

Zajęłam tylnie siedzenie wraz z Matteo, po czym ruszyliśmy w stronę domu.

Przez cały czas wlepiałam wzrok w krajobraz za oknem, rozmyślając sytuację w klubie.

Starłam łzy z policzków, a kiedy zostałam przyciągnięta do brata, rozkleiłam się na amen.

Nigdy nie lubiłam pokazywać słabości przy innych ale teraz nie byłam sobą.

Czułam się jakby to był jakiś powracający koszmar.

- Naprawdę nie wiem co by było, gdyby nie ty. Jestem ci cholernie wdzięczny, mam u ciebie dług.

- Nie masz za co dziękować, nie mogłem przejść obok takiej sytuacji obojętnie, co niestety niektórzy zrobili. Podaj jej jakieś leki na uspokojenie, jest bardzo zdenerwowana — Odpowiedział brunet, spoglądając na mnie w lusterku — Aurora nie przychodź jutro do pracy, przyda ci się mały odpoczynek. Widzimy się za dwa dni - Odparł, na co skinęłam głową.

Byłam mu bardzo Wdzięczna, że nie kazał mi jutro przychodzić.

- Jeszcze raz dzięki — Powiedział mój brat, zatrzaskując drzwi w aucie.

******

Siedziałam pod kocem, wypłakując resztki łez.

Tak naprawdę nie miałam już czym płakać.

- Aurora? — Mruknął łagodnie Matteo, zajmując obok mnie — Proszę cię, nie płacz. Nie mogę patrzeć jak się tak męczysz, tak bardzo cię przepraszam. Nie powinienem zabierać cię do tego klubu — głaskał uspokajająco moje plecy.

- To nie jest twoja wina — Pokręciłam głową, podgryzając wargę.

- Gdyby Madd poszła wtedy z tobą, a nie została ze mną to by się nie wydarzyło. Wiem, że zostawiłaś nas samych specjalnie.

- Przestań się zadręczać.

- Po prostu czuję, że zawiodłem jako brat. Powinienem cię chronić, a nie narażać na krzywdę.

- Taki mamy świat — Wzruszyłam ramionami — Nie pasz wpływu na większość rzeczy.

- Kocham cię, siostrzyczko — Pocałował mnie w czoło.

- Ja ciebie też — Uśmiechnęłam się przez łzy.

Dark Devil Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz