Rozdział 11

24 2 0
                                    


W drodze powrotnej do firmy cały czas rozglądałam się w bok.

Ktoś mnie śledził?

Wyciągnęłam telefon z torebki wybierając numer do Cleo.

- Co tam?

- Mogłabyś po mnie wyjść? Jestem prawie pod firmą.

- Jasne, coś się stało?

- Mam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje — Wymamrotałam pod nosem — Wiem, brzmię jak Wariatka.

- Co?! — Krzyknęła — Już idę — Powiedziała, rozłączając się.

Po chwili zobaczyłam Nicholasa krocząc w moim kierunku.

- Chodź — Pociągnął mnie za rękę, nim zdążyłam coś powiedzieć.

Drgnęłam na jego dotyk, zaciskając zęby.

Brunet szedł ze mną krok w krok, spoglądając w tył.

- Jak długo? — Zapytał.

- Co?

- Jak długo cię ktoś obserwuje? — Wysyczał.

- Skąd wie... A no tak, Cleo — Wywróciłam oczami — Kiedyś ją zabije, przysięgam.

- To nie czas na głupoty, Auroro. To poważna sprawa — Skarcił mnie.

- Od rana — Przyznałam, spuszczając wzrok — Do tego ten dziwny bukiet kwiatów.

- Kwiatów? Dostałaś kwiaty? — Zacisnął szczękę, skanując mnie wzrokiem.

Przytaknęłam głową.

- Pokaż mi je — Zarządał.

- Są u mnie w biurze.

- Więc chodźmy.

Przeszliśmy przez recepcję, a ja spiorunowałam wzrokiem przerażona blondynkę, która jak mnie zobaczyła od razu mnie przytuliła.

- Nic ci nie jest?

- Jak widać nie — Odparłam obrażona.

- Nie chciał mnie wypuścić z firmy, musiałam mu powiedzieć — Spojrzała na mnie przepraszającym wzrokiem.

Nie chciałam żeby zrobiła się z tego taka afera.

Nim zdążyłam się obejrzeć, brunet trzymał czerwone róże w dłoni,  przyglądając mu się.

- Nic w nim nie było?

- Nie — Zaprzeczyłam, podchodząc do niego — Nie mam pojęcia od kogo to. Pytałam nawet Matteo, to nie jego sprawka.

- Co teraz? — Wtrąciła jasnowłosa.

- Nie wiem — Westchnął Coruso — Najlepiej abyś przeniosła się na jakiś czas do kogoś, abyś nie była sama dokąd to wszystko się nie wyjaśni. Grozi ci niebezpieczeństwo Auroro — Odparł śmiertelnie poważnym głosem.

- Możesz wprowadzić się do mnie na jakiś czas — Zaoferowała.

- Cleo... nie chce ci się narzucać — Odparłam skrępowana.

- Przestań — Machnęła dłonią — Przyda mi się towarzystwo.

- Dobrze — Zgodziłam się — Ale pod warunkiem, że będę się dokładać do rachunków i zakupów.

- Aurora nie ma mowy, będziesz moim gościem.

- W takim razie się nie zgadzam.

- Dobrze, w porządku. Będziesz się dokładała — Odparła znudzona.

- To kiedy mogę przewieść rzeczy?

- Najlepiej jeszcze dzisiaj — Odparła.

Dark Devil Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz