Rozdział 1

37 4 2
                                    


Aurora P.o.V

Podróż minęła w miłej atmosferze.

Nie rozmawialiśmy zbyt wiele, pewnie dlatego, że praktycznie w ogóle się nie znaliśmy.

Kiedy podjechaliśmy pod piękny, dwupiętrowy domek moje oczy zabłysły.

Od zawsze chciałam zamieszkać w niedużym, przytulnym domku, w którym nie będę słyszała echo z drugiego pomieszczenia, bądź tej irytującej ciszy.

Moja matka była modelką, mieliśmy dość sporo pieniędzy.

Nie spędzała ze mną czasu, a jedynie odwdzięczała mi się drogimi prezentami, których w ogóle nie używałam.

Nie chciałam ich.

Chciałam matkę, z którą mogłam spędzić czas, choć jeden dzień w miłej atmosferze, a teraz to było niewykonalne.

Potrząsnęłam głową na boki, kiedy poczułam zbierające się w powiekach łzy.

Wzięłam głęboki wdech i wyszłam z auta, zaciągając się powietrzem.

- Gotowa? - Zapytał mnie Matteo, który stanął obok i przyglądał mi się z szerokim uśmiechem, wymalowanym na jego dobrze zarysowanej twarzy.

- Tak. - Odparłam cicho, dodając sobie otuchy.

- Nie masz się czym stresować. - Powiedział jasnowłosy, kładąc dłoń na moim ramieniu. Spojrzałam na niego z ukosa, lekko drżąc na jego dotyk. - Ojciec jest naprawdę, w porządku. - Dodał, a ja skinęłam głową.

Kiedy weszliśmy do domu ułożyłam buty w przedpokoju oraz zostawiłam płaszcz.

- Aurora. - Usłyszałam ojca głos, który stał i patrzył na nas z salonu.

Uniosłam na niego wzrok, posyłając mu delikatny uśmiech, nie do końca wiedząc jak się mam zachować.

Kiedy jego ramiona mnie oplotły, oddałam uścisk, przymykając oczy.

- Tęskniłem, córeczko. - Wyszeptał, gładząc mnie po włosach. - Tak bardzo mi przykro z powodu śmierci mamy, jak się trzymasz słoneczko?

- Jest ciężko, ale jakoś sobie radzę. - Odpowiedziałam speszona.

- Jesteś głodna? - Zapytał, a ja pokręciłam głową.

- Mogłabym pójść do jakiegoś pokoju? Chciałabym się położyć.

- Oczywiście. - Odparł niemal od razu, kierując wzrok na chłopaka za mną. - Matteo zabierz rzeczy Aurory na górę, do jej pokoju.

***

Rozpakowywałam swoje ostatnie rzeczy oraz ubrania z kartonów, które przyszły do mnie dwa dni temu, a następnie ruszyłam do łazienki, aby wziąć prysznic.

Upewniłam się, że drzwi są na pewno zamknięte, a następnie weszłam pod prysznic, delektując się cieplą wodą, która spływała po mojej nagiej skórze.

Jutro miałam mieć rozmowę o pracę.

Nie wiem czym bardziej się stresowałam.

Tym, że będę musiała znowu zrobić wrażenie dobrej pracownicy czy ludźmi, którzy tam będą.

Pokręciłam głową odganiając od siebie myśli i dokończyłam kompiel.

***

Ze łzami w oczach oraz zdyszana zerwałam się do siadu.

Wzięłam kilka głębokich oddechów, spoglądając na zegarek, który wskazywał piątą trzydzieści.

Westchnęłam, przecierając twarz wiedząc, że już nie usne.

Budzik miał mi zadzwonić za rowną godzinę z powodu, że rozmowę miałam mieć o godzinie dziewiątej.

Przebrałam się w szare dresy oraz dużą, czarną bluzę i ruszyłam w stronę kuchni, gdzie przygotowałam sobie kawę.

***

- Gotowa młoda? - Zapytał mnie.

- Chyba. — Odparłam mało przekonana

- Nie stresuj się, to ponoć fajna firma, na pewno sobie poradzisz - Odezwał się, patrząc na mnie zmartwionym wzrokiem. - Na pewno poznasz kogoś fajnego. Wiem, że po stracie matki może być ci trudno ale nie zamykaj się na mnie i na ojca. - Dokończył, wkładając klucz do stacyjki samochodu, kiedy się uparł, że mnie zawiezie.

Nie wiedząc jak to skomentować po prostu pokiwalam głową, kierując spojrzenie na szybę.

Na samo wspomnienie o mamie, zrobiło mi się słabo.

***

Patrząc na duży budynek szkoły, przymknęłam powieki, biorąc głęboki oddech

- Gdyby coś się działo, pisz — Odparł, całując mnie w czoło.

- Dziękuję — Mruknęłam, wychodząc z pojazdu.

Nie czekając dłużej ruszyłam w kierunku wejścia.

- Dzień dobry, przyszłam na rozmowę o pracę — Przywitałam się z blondynką, stojącą na recepcji.

- Dzień dobry — Uśmiechnęła się szeroko. — Pani Aurora Delle? — Zapytała, patrząc w system komputera.

- Dokładnie — Potwierdziłam.

- Pan prezes czeka na szóstym piętrze, gabinet numer pięć. Powodzenia — Powiedziała, na co cicho podziękowałam i podeszłam do windy.

Kiedy metalowa puszka wydała sygnał, że jestem na odpowiednim piętrze, wyszłam.

Dźwięki stukających szpilek o posadzkę odbijały się echem, na co wzięłam głęboki wdech.

Weszłam do pomieszczenia, słysząc głos prezesa, który zaprosił mnie do środka.

- Dzień dobry, nazywam się Aurora Delle. Przyszłam na rozmowę o pracę, na stanowisko asystentki prezesa.

- Dzień dobry — Uścisnął moją dłoń, a nieprzyjemne dreszcze przyszyły moje ciało. — Nicholas Caruso, miło mi. Proszę usiąść — Wskazał ręką na fotel.

Zajęłam miejsce przekazując mu moje CV.

- Pracowała pani na podobnym stanowisku, dlaczego pani zrezygnowała? — zapytał.

- Jeśli mam być szczera, wypłata była bardzo niska, a szef mało przyjemny. Ledwie wystarczało mi na opłaty oraz podstawowe zakupy, nie mówiąc już o przyjemnościach dla siebie — Odparłam, na co ten skinął głową.

- Dlaczego akurat u nas chce pani się zatrudnić?

- Ponieważ spodobała mi się oferta pracy oraz jej warunki. W poprzedniej pracy niestety musiałam pracować również w soboty — Wytłumaczyłam — Do tego przyleciałam z Londynu, więc szukam czegoś z okolicy.

- Czyli mam rozumieć, że zapoznała się pani z regulaminem pracy? — Spytał, wlepiając we mnie swój wzrok, który wręcz parzył moją skórę.

- Oczywiście — Przytaknęłam, skupiając wzrok na paznokciach, które w tym momencie wydawały się bardzo interesujące.

- W porządku, na dziś to by było na tyle. Rozpatrzę inne kandydatki, a w razie przyjęcia na czas próbny, skontaktuje się z panią recepcjonistka.

- Jasne — Odchrząknęłam, podnosząc się z siedzenia — Do widzenia — Pożegnałam się.

- I jak ci poszło? — Zapytała jasnowłosa na parterze.

- Szczerze? Nie mam pojęcia — Zaśmiałam się.

- Trzymam kciuki — Pokazała dłonie — Oby dobrze wybrał, bo ty wydajesz się z pozostałych najnormalniejsza — Odparła, a ciepło rozlało się w moim sercu.

- Zobaczymy, co czas pokaże. — Uśmiechnęłam się do niej. — Mam nadzieję, że do zobaczenia.

- Do zobaczenia — Pomachała mi.

Dark Devil Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz